- 15 scen z Wiedźmina, o których chcielibyśmy zapomnieć
- Yennefer I Niezniszczalna
- Eyck z Denesle dobry rycerz być
- Jak poznałem swoją córkę?
- O tym, dlaczego Ciri musiała znaleźć się w Brokilonie
- Foltest – drania historia (nie)prawdziwa
- Węgorze w Aretuzie
- Wiecznie młody Jaskier
- Miłość w rytmie Aard
- Powiem mu prawdę, na pewno nic mi nie zrobi
- Orgia w Kaer Morhen
- Śmierć ważnej postaci
- Zagubiony Vesemir
- Obrażony i bohaterski Jaskier
- Prześladowania elfów
Eyck z Denesle dobry rycerz być

- Kiedy: w szóstym odcinku
- Sytuacja: słynny Eyck z Denesle okazuje się półgłówkiem
Może w książkach Eyck nie załapałby się do deneslowskiej Mensy, ale mimo wszystko trudno go było uznać za półgłówka. W serialu jest pionkiem w rękach Yen, plecie tylko o honorze i powinnościach, a ostatecznie udaje mu się zabić jedynie całkiem niegroźną bestyjkę. Na dodatek sposób, w jaki to czyni, wskazuje na wyraźne braki w sztuce produktywnego rozładowywania gniewu. A jego śmierć staje się gagiem. Dość słabym, dodajmy.
Ani przez chwilę nie dało się odczuć, że to jeden z największych rycerzy swoich czasów, taki, o którym z szacunkiem mówił sam Geralt. Taki, którego uważał za równorzędnego konkurenta (mającego tę przewagę, że ten za swoje usługi nie brał żadnych pieniędzy). Eyck zabijał przecież najgroźniejsze potwory, zyskiwał uznanie władców i mieszkańców, którzy chętnie korzystali z jego pomocy. No i poradził sobie ze smokiem. Prawdopodobnie nawet z kilkoma. W serialu pokonała go zaś przede wszystkim... niestrawność.
Jak to powinno wyglądać
Eyck z Denesle cudem unika śmierci podczas wypróżniania się. Dzięki ponadprzeciętnym zdolnościom udaje mu się jednak poradzić sobie z wrogiem. Niedługo potem zaś rzuca jakimś wyjątkowo patetycznym tekstem i ginie w walce ze smokiem, przedtem zadając mu poważne obrażenia.

Sceny z Eyckiem bolały. Twórcy netflixowego Wiedźmina ewidentnie poszli w kwestionowanie i ośmieszanie autorytetów, hierarchii, sztywnego porządku społecznego, ale w wątku błędnego rycerza posunęli się za daleko, bo odebrali mu jakąkolwiek głębię. Przykro się patrzy na niepotrzebne spłycenia, które ewidentnie służyły widzimisię twórców, bo przecież nie poprawieniu jakości. Koronowane głowy wraz z rycerstwem i tak dostały swoją porcję krytyki w każdym wydaniu przygód Geralta. Robienie z tego kreskówki traci sens.
Hubert Sosnowski
