Stracony weekend (The Lost Weekend). Filmy, po których nie tkniesz alkoholu i dragów
- 10 filmów, po których nie tkniesz alkoholu i narkotyków
- Wilk z Wall Street (The Wolf of Wall Street)
- Requiem dla snu (Requiem for a Dream)
- Trainspotting
- Rocketman
- Lot (Flight)
- Pod Mocnym Aniołem
- Mój piękny syn (Beautiful Boy)
- Przez ciemne zwierciadło (A Scanner Darkly)
- Stracony weekend (The Lost Weekend)
Stracony weekend (The Lost Weekend)

- Co to: dramat o mężczyźnie uzależnionym od alkoholu – dziś nic odkrywczego, kiedyś pokaz twórczej odwagi
- Rok premiery: 1945
- Gdzie obejrzeć: iTunes Store
Sześć Oscarów – takim dumnym dorobkiem może pochwalić się Billy Wilder, czyli reżyser, którego twórczość wręcz idealnie wpisywała się w zapotrzebowania amerykańskiej widowni. Do historii przeszedł jego Bulwar Zachodzącego Słońca – raz na zawsze rozliczający się kinem niemym i blaskiem zamierzchłych już hollywoodzkich gwiazd – czy Świadek oskarżenia, czyli jeden z najbardziej wciągających filmów sądowych, z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia. Tytuł, który widzicie powyżej, czyli Stracony weekend, nie zdobył może tak wielkiego uznania, ale nawet nieco gorszy film (ekhem, cztery Oscary, też chciałbym nakręcić taki „gorszy film”) Wildera stoi o półkę wyżej od wielu współczesnych produkcji.
Nie zgadniecie, o czym opowiada owo dzieło. No dobra, kogo ja oszukuję, to kolejny kinowy obraz uzależnienia od alkoholu na liście, choć jeden z pierwszych tak głośnych filmów w historii, który podjął się tego tematu. Główny bohater, Don Birnam, pije, pali i nie potrafi cieszyć się życiem. Jego jedyną ostoją i deską ratunku okazują się bliscy – brat oraz partnerka. Zmuszenie mężczyzny do podjęcia się odwyku nie należy jednak do najłatwiejszych zadań.
Stracony weekend nakręcony został w duchu kina lat 40. i 50. Czerń i biel kontrastują ze sobą i budują depresyjny klimat, ujęcia kamery zwracają uwagę na najmniejsze detale i starają się ukazać zagubienie głównego bohatera, a kompozycja dzieła nie zaskakuje, wpisując się w typowy (choć sprawdzony) rodzaj hollywoodzkiej narracji. Warta uwagi pozycja dla prawdziwych koneserów.
O AUTORZE
Lubię się napić, gustuję szczególnie w najrozmaitszych piwach kraftowych, ale na szczęście mój organizm potrafi powiedzieć „stop”, i nawet gdybym chciał, to nie popadłbym w uzależnienie. Wyniszczyłoby mnie ono już po pierwszym tygodniu. Problemu nadużywania wszelakich substancji otumaniających jednak nie bagatelizuję, a w zrozumieniu tematu i w empatyzowaniu z ofiarami uzależnienia pomagają mi właśnie filmy. Te okazują się bezcenną pomocą w zrozumieniu otaczającej mnie rzeczywistości.
Chcesz poczytać trochę więcej tekstów mojego autorstwa? Zapraszam na mój fanpage – LudoNarrator.
