Requiem dla snu (Requiem for a Dream). Filmy, po których nie tkniesz alkoholu i dragów
- 10 filmów, po których nie tkniesz alkoholu i narkotyków
- Wilk z Wall Street (The Wolf of Wall Street)
- Requiem dla snu (Requiem for a Dream)
- Trainspotting
- Rocketman
- Lot (Flight)
- Pod Mocnym Aniołem
- Mój piękny syn (Beautiful Boy)
- Przez ciemne zwierciadło (A Scanner Darkly)
- Stracony weekend (The Lost Weekend)
Requiem dla snu (Requiem for a Dream)

- Co to: wielowątkowa surrealistyczna opowieść o spaczonych narkotykami życiach czworga ludzi
- Rok premiery: 2000
- Gdzie obejrzeć: Netflix, Rakuten, iTunes Store
Darren Aronofsky to reżyser, który uwielbia eksperymentować z formą filmową. Jego dzieła charakteryzuje przede wszystkim chaotyczny styl realizacji odznaczający się pomysłowymi cięciami montażowymi, nietypowymi ujęciami (mającymi na celu przedstawienie rzeczywistości w krzywym zwierciadle) czy też wszelkiego rodzaju onirycznymi, halucynogennymi wstawkami pokroju specjalnych filtrów nałożonych na obraz. W podobnym stylu powstały chociażby biblijny Noe: Wybrany przez Boga czy filozoficzne Pi. Nie da się jednak ukryć, że powyższe środki filmowego wyrazu wręcz idealnie pasowałyby do przedstawienia narkotycznych, mrocznych „tripów”. Zdawał sobie z tego sprawę sam Aronofsky, bo na początku swojej hollywoodzkiej kariery nakręcił Requiem dla snu.
Cóż to za dziwadło? Na papierze zwykły dramat, który przedstawia smutne życia kilku bohaterów przedstawione z rozmaitych perspektyw. W praktyce jednak mamy do czynienia z klaustrofobicznymi i trudnymi do przełknięcia historiami ludzi uzależnionych od różnego rodzaju narkotyków. Są tu i młodzieńcy ledwo wiążący koniec z końcem, zdolni do popełnienia przestępstw bądź prostytuowania się tylko po to, aby otrzymać choć jedną działkę kokainy, ale i starsza samotna kobieta, której zdrowie psychiczne całkowicie się wali, gdy zaczyna zażywać tabletki na odchudzanie.
Każdy z tych wątków obserwuje się z wielkim bólem i współczuciem właśnie dlatego, że Aronofsky nie bał się odrealnić świata przedstawionego tak, aby ten wyglądał jak surrealistyczne piekło, z którego bohaterowie nie mogą wyjść, dopóki nie uwolnią się od nałogu. Requiem dla snu działa lepiej niż niejedna społeczna kampania antynarkotykowa, gdyż pokazane w nim ludzkie cierpienie po prostu przytłacza.
