Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 4 lutego 2024, 22:20

Japońska inwazja - 2024 to rok gier z kraju kwitnącej wiśni?

Za nami pierwsze premiery i pierwsze State of Play. Na rynek trafiło lub trafi mnóstwo gier z Japonii, ale również Chin czy Korei. Niektóre z tych produkcji robią wokół siebie naprawdę sporo szumu.

Źródło fot. Final Fantasy 7 Remake, Square-Enix
i

W listopadzie i grudniu zastanawialiśmy się, jak będzie wyglądał rok 2024. Nie brakowało głosów chłodniejszych, bo co mogłoby się równać ze wspaniałym rokiem 2023? Nadszedł styczeń i waga ciężka branży powróciła do rywalizacji. Microsoft na swoim Xbox Developer Direct 2024 pokazał światu to, w co będziemy grali w tym roku, wywołując reakcje w najlepszym wypadku mieszane. Sony na State of Play zaprezentowało natomiast 17 gier, a na koniec wyciągnęło z rękawa jokera, czyli Hideo Kojimę… który najwyraźniej znowu zapomniał zażyć tabletek i urodził jeden z dziwniejszych trailerów w historii gier.

Ale nie sama naturalna zresztą rywalizacja między Sony a Microsoftem mnie tu interesuje, a właśnie kraj, z którego ta pierwsza firma pochodzi. Dziwne to czasy, ale wiśnie zakwitły najwidoczniej już w styczniu i jak na zdemilitaryzowany kraj, japońska kultura okazuje się bardzo inwazyjna.

Bo tak się jakoś złożyło, że początek roku funduje nam w dużej mierze Japonia. Jasne, będzie Banishers: Ghosts of New Eden, będzie wyciosany z drewnianego klocka The Inquisitor, a potem interesujący The Thaumaturge. Będzie również pirackie Skull and Bones, które, miejmy nadzieję, nie utknie na pierwszej lepszej mieliźnie. Mówimy o tych tytułach i na nie czekamy, ale jednocześnie obok zadebiutowały docenione przez krytyków Granblue Fantasy: Relink i powróciła kapitalna Persona 3 Reload – gra, która zresztą stanowi przyśpieszony kurs z japońskiej kultury (noo, nie taki przyśpieszony, bo zarezerwujcie tak ze 100 godzin). Nasz recenzent, Filip Melzacki, ocenił nową-starą grę na 9.0. Jeśli brakuje Wam długich gier, to pamiętajcie o nowej Yakuzie, czyli Like a Dragon: Infinite Wealth, którą Sebastian Kasparek ocenił również na 9.0. No i wspomnijmy, że drugą młodość przeżywa Tekken. Kapitalnej ósmej części nasz recenzent, a jakże, Sebastian Kasparek, wystawił 9.0!

I to dopiero początek! Bo w zapowiedziach na najbliższą (lub odrobinę późniejszą) przyszłość czekają już naprawdę konkretne hity. Final Fantasy 7 Rebirth to gra, na którą czeka mnóstwo moich kolegów i koleżanek z redakcji (pamiętajcie, że wkrótce będziecie mogli przetestować demo!). Kontynuacja opowieści drużyny Clouda, Aerith, RED’a XIII i reszty opowie nam o tym, co stało się, gdy Avalanche opuściło Midgar. Remake mógł się podobać lub nie, ale nie sposób nie zwrócić uwagi na odważny pomysł w podejściu do materiału źródłowego. Final Fantasy 7 Remake i Rebirth są w zasadzie świadomą reinterpretacją starej opowieści i próbą uniknięcia jej konsekwencji – czy też przeznaczenia. Square-Enix zresztą skutecznie podgrzewa naszą ciekawość, wspominając o olbrzymiej mapie lub o zmianach względem głównego złego, Sephirotha.

Naprawdę już chcę w to zagrać. Źródło: Final Fantasy 7 Rebirth, Square-Enix. - Japońska inwazja - 2024 to rok gier z kraju kwitnącej wiśni? - wiadomość - 2024-02-04
Naprawdę już chcę w to zagrać. Źródło: Final Fantasy 7 Rebirth, Square-Enix.

Gdy skończycie już biegać chłopcem z gigantycznym mieczem na plecach, od razu możecie wskoczyć do podłego i niewybaczającego błędów świata Dragon’s Dogma 2 (również pokazanego na State of Play) albo spróbować swoich sił w Rise of the Ronin. Premiery obydwu tych gier przewidziano na 22 marca, więc obawiam się, że musicie wybrać, co pasuje Wam bardziej. Osobiście wybieram tę pierwszą – tę drugą sprawdzę w późniejszym czasie, bo też zaprezentowany gameplay nie zrobił na mnie aż tak dużego wrażenia.

I to nie koniec japońskiej i azjatyckiej inwazji, choć odsuwamy się tu już odrobinę w czasie – w kwietniu czeka na nas Stellar Blade. Gra, która stanowi skrzyżowanie Bayonetty z NieR: Automata – absurdalne walki i jeszcze bardziej absurdalne wdzianka oraz mnóstwo tego „japońskiego” (czy adekwatniej, „azjatyckiego”, bo grę robią Koreańczycy) odczynnika dodanego do i tak już wybuchowej mieszanki.

Pierwsze w tym roku State of Play obfitowało w japońszczyznę i pochodne – gry, o których kiedyś w ogóle byśmy nie słyszeli, wchodzą i rozpychają się w mainstreamie. Nie żeby japońskie produkcje nie miały swojej publiki wcześniej, ale 15 lat temu powiedzenie „nie lubię japońskich gier” oznaczało „nie gram w Final Fantasy. Dziś ludzie czekają na Zenless Zone Zero (grę twórców Genshin Impact, tak, wiem, to nie Japonia, chodzi mi tu o stylistykę, a nie geografię). Dołóżmy do tego Foamstars… grę, w której pobawimy się w pianie (?!). I z tej piany od razu przeskoczmy w kompletnie inny klimat – Silent Hill: Short Message znajdziecie już na PS Store (gra w stylu kochanego i brutalnie zarżniętego przez Konami P.T.). Obok wielkich oczu, różowych pianek i małych dzieci ratujących świat pokazano również remake Silent Hill 2 – nasz polski wkład w szerzenie japońskiej kultury, bo przecież remake przygotowuje polskie studio z Krakowa (toteż zamiast Silent Hillowej mgły w grze będzie krakowski smog).

I jeśli jeszcze nie zakręciło się Wam w głowie, to poprawcie sobie Death Stranding 2. Trailer, pod którym możecie przeczytać komentarze w stylu: „nie wiem, co obejrzałem, ale chcę w to zagrać”. O samym State of Play dużo rozmawiamy w naszym podcaście: „Death Stranding 2 wygląda OBŁĘDNIE! Przegląd tygodnia”.

David Bowie rusza w pośmiertną trasę z zespołem Kiss. Źródło: Death Stranding 2, Kojima Productions. - Japońska inwazja - 2024 to rok gier z kraju kwitnącej wiśni? - wiadomość - 2024-02-04
David Bowie rusza w pośmiertną trasę z zespołem Kiss. Źródło: Death Stranding 2, Kojima Productions.

Nie oznacza to oczywiście, że nie pojawią się inne gry, mniej odjechane w swojej stylistyce. Krzysztof Mysiak przygotował dla Was przegląd encyklopedii gier, a w nim między innymi o… o nowych strategiach na PC: „Z kurzu po State of Play wyłania się korowód nowych strategii na PC - przegląd Encyklopedii Gier”. Przy okazji zapraszam do innych naszych przeglądów, ot chociażby do tego poświęconego Simsom i podobnym, autorstwa Soni Selerskiej.

Ci, którzy kochają więc kulturę Japonii (ale również Korei czy Chin), w 2024 roku zwyczajnie nie mogą narzekać. Już sam początek roku pokazał, że będzie trochę inaczej, a przecież nie opisałem nawet połowy zapowiedzianych tytułów z tej odległej części świata. Jeśli natomiast ta inwazja japońszczyzny jest tym, co Was przeraża, to pamiętajcie, że wszystko wskazuje na to, iż w listopadzie wyjdzie Japonia w wersji soft, czyli Assassin’s Creed Red.

Choć wychowałem się na oryginalnym Final Fantasy 7, nie należę do typowych konsumentów japońszczyzny. Jestem raczej wybredny i wybieram to, co mieści się w moim topornym poczuciu estetyki. Niemniej trudno mi nie zauważyć, że Japonia, Korea i Chiny przypuścili istny szturm na rynek gier w 2024 roku. I w sumie bardzo ciekawi mnie, jak to wszystko w Europie się sprzeda.

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA

Jeśli spodobał Ci się ten tekst i chcesz otrzymywać go przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.

Maciej Pawlikowski

Maciej Pawlikowski

Redaktor naczelny GRYOnline.pl, związany z serwisem od końca 2016 roku. Początkowo pracował w dziale poradników, a później mu szefował, z czasem został redaktorem prowadzącym Gamepressure, anglojęzycznego projektu adresowanego na Zachód, aby w końcu objąć sprawowaną obecnie funkcję. W przeszłości recenzent i krytyk literacki, publikował prace o literaturze, kulturze, a nawet teatrze w wielu humanistycznych pismach oraz portalach, m.in. Miesięczniku Znak czy Popmodernie. Studiował krytykę literacką i literaturę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Lubi stare gry, city-buildery i RPG-i, w tym również japońskie. Wydaje ogromne pieniądze na części do komputera. Poza pracą oraz grami trenuje tenisa i okazyjnie pełni funkcję wolontariusza Pokojowego Patrolu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

więcej