Demo kolejnego naśladowcy Vampire Survivors nie wypada źle w ocenach, ale gracze ostro krytykują prawdziwego „twórcę” tej produkcji.
Kolejny naśladowca Vampire Survivors zbiera cięgi od graczy, i to nie z powodu małpowania popularnego indyka.
Jak świat światem, głośne dzieła zawsze przyciągały naśladowców, czy to zainspirowanych przez oryginał, czy też zwyczajnie próbujących wykorzystać jego sukces. Nie inaczej jest w branży gier, a dyskusje na temat tego, co jest bezczelną i/lub nieudolną kopią, a co „tylko” tytułem co najwyżej inspirowanym znanym hitem, pojawiały się coraz częściej wraz ze wzrostem liczby pozycji wydawanych na Steamie co roku (dla przypomnienia: na platformie firmy Valve jest już ponad 100 tysięcy gier).
Jednakże sprawa Codex Mortis jest odmienna, bo gracze krytykują grę studia Grolaf z nieco innego powodu, niż za „pożyczenie” assetów.
Nie owijając w bawełnę, jakikolwiek entuzjazm graczy rozbił się o wykorzystanie AI, i to bynajmniej nie skryte. Zwykle większość deweloperów informuje o wykorzystaniu „kreatywnej” sztucznej inteligencji tylko na samym końcu opisu, a część z nich krytykowała decyzję Steam o oznaczaniu takich tytułów.
Tymczasem „autorzy” Codex Mortis nie tylko otwarcie mówią o wykorzystaniu SI, ale wręcz promują swój tytuł w taki sposób: „100% rozwój napędzany przez AI”. W zasadzie informacji brakuje tylko w tytule, tak jak zrobili to twórcy m.in. AI Roguelite. Tytuł nie ma nawet de facto własnego silnika, a projekt rozpoczął żywot – jak wiele wynalazków – z chęci sprawdzenia, czy jest on w ogóle możliwy do zrealizowania.
Jak czytamy na karcie gry na Steamie:
Sztuczna inteligencja jest wykorzystywana w całym kodzie gry, tekście, grafice, dźwiękach i muzyce.
Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, dlaczego część graczy jakoś nie przyjęła takiej deklaracji z entuzjazmem. Przypomnijmy jedynie, że grupa użytkowników Steama domagała się dodania funkcji ukrywania gier stworzonych z pomocą AI, a internauci ochoczo szafują oskarżeniami o sięgnięcie przez twórców (nie tylko gier) po „kreatywną” sztuczną inteligencję. Nawet deweloperzy, z których wielu dostrzega zalety SI, nierzadko krytykują tę technologię, co dobitnie pokazywały reakcje na sugestię prezesa firmy Nexon.
Oczywiście bynajmniej nie zniechęciło to twórców do sięgnięcia po generatywne AI, najwyraźniej wliczając w to Grolafa. Co jednak może zaskoczyć, to że jak na razie wydane w zeszłym tygodniu demo nie ma nawet tak złych ocen – aczkolwiek nie jest ich też zbyt wiele.
W chwili publikacji tego tekstu recenzję wystawiło tylko 25 użytkowników, a choć są wśród nich „łapki w dół” i pomstowanie na „wyraźnie widoczne” zastosowanie AI, stanowi to tylko 8 opinii, czyli zaledwie 32% „negatywów”. Oczywiście tychże może przybyć szybko, ale w kontekście niemalże polowania na AI czarownice można by się spodziewać, że CM z miejsca utonie w fali krytyki.
Skoro jednak o krytyce mowa, to ataków na Codex Mortis nie brakuje w dyskusjach na forum gry na Steamie. Na obecne 21 tematów większość to zarzuty pod adresem dewelopera z wykorzystaniem takich wyrażeń, jak „AI slop”, „clanker” (potoczne określenie na generatywną sztuczną inteligencję) i „nie kupujcie”, a także prześmiewczych pytań, czy ktoś zapłaci SI za jej „pracę”.
Część internautów wyśmiewa też twórcę, jako że spędził on 3 miesiące nad klonem Vampire Survivors, mimo że w sieci da się znaleźć wideoporadniki, jak przygotować podobny projekt w mniej niż kilka tygodni (czy nawet w 20-30 godzin, jak twierdzi autor jednego z komentarzy do artykułu serwisu Eurogamer na ten temat). Aczkolwiek to akurat średnio zasadny zarzut, jeśli wziąć pod uwagę, że dla Grolafa Codex Mortis był raczej eksperymentem.
Postawmy przy tym sprawę jasno: to bynajmniej nie pierwszy (czy nawet jeden z pierwszych) projektów powstałych (niemal) w całości z wykorzystaniem generatywnego AI. Dość wskazać wspomniane wcześniej AI Roguelite, które do tego nie ma wcale złych opinii na Steamie (mimo że wystawiono ich pół tysiąca, a tytuł kosztuje 67,99 zł).
2
Autor: Jakub Błażewicz
Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).
GRYOnline.pl:
tvgry.pl:
