Czekając na więcej wieści o Forzie Motorsport (i/lub premierę Forzy Horizon 5: Hot Wheels), mamy tonę innych gier do sprawdzenia. Na rynek trafiło F1 22, a Gran Turismo 7, Assetto Corsa Competizione, Automobilista 2 czy GRID Legends dostały moc zawartości.
Z reguły w naszej branży po targach E3 następuje okres względnej ciszy i wypoczynku dla twórców gier i dziennikarzy – ale samochodówek to nie dotyczy. Gdy autorzy serii Forza przeszli w chwilowy stan hibernacji, zapewniwszy moc emocji podczas Xbox & Bethesda Games Showcase, dosłownie każdy pozostały deweloper rzucił się do mównicy, by wyszarpać swoje pięć sekund sławy… a ja muszę teraz przekazać Wam te wszystkie nowiny. Zaczynajmy.
Na początek zróbmy zakupy, by zaostrzyć sobie apetyt na nowiny o grach, których przed chwilą jeszcze nie mieliśmy. Okazja jest ku temu znakomita, bo na Steamie trwa wielka letnia wyprzedaż (do 7 lipca), na której przeceniono mnóstwo godnych uwagi samochodówek. Oto okazje warte rozważenia:
W niezłej cenie dostępne jest też GRID Legends (zostało przecenione już o 55%), ale tego zakupu obecnie nie polecam – tak się składa, że ów tytuł niedługo (12-13 lipca) trafi w ręce abonentów Amazon Prime, a to znacznie atrakcyjniejsza okazja.
Największym wydarzeniem ostatnich dwóch tygodni dla mnóstwa osób była niewątpliwie wczorajsza premiera F1 22 (na PC, PS5, XSX/S, PS4 i XOne). Jak zwykle, krytycy przyjęli grę bardzo ciepło (średnia ocen 82% na OpenCritic), ale gracze tym razem zgłaszają poważne zastrzeżenia – na ten moment tylko 58% spośród ich recenzji na Steamie ma pozytywny wydźwięk.
Czarę goryczy przelał brak zasadniczych zmian w rozgrywce względem poprzedniej odsłony (nie licząc nowej specyfikacji bolidów i zmodyfikowanego modelu jazdy) połączony z bijącymi po oczach mikropłatnościami oraz innowacjami, które albo rozczarowują (wadliwe wsparcie dla gogli VR), albo są absolutnie zbędne (F1 Life i supersamochody). Do tego dochodzi cała gama błędów, z nieprawidłową obsługą wielu popularnych modeli kierownic na czele.
Mnie samego, obojętnego na splendor „królowej motorsportu”, ta seria mało interesuje, ale w najnowszą odsłonę zdecydowałem się zagrać. W dużej mierze wynika to oczywiście z udostępnienia jej wersji próbnej w Game Passie, ale istotniejszą przyczyną były właśnie wspomniane supersamochody.
Ot, chciałem się przejechać Ferrari Romą. I wiecie co? Gdy wreszcie znalazłem zadowalające ustawienia dla swojego Logitecha G29, doszedłem do wniosku, że autami sportowymi wolę jeździć w F1 22 niż w Gran Turismo 7. Owszem, model jazdy jest gorszy (choć nie słaby; podoba mi się nieporównywalnie bardziej niż np. ten z GRID Legends), ale swoboda w konfiguracji pola widzenia, kamery czy HUD-u robi gigantyczną różnicę na plus. Bardzo bym chciał takiego poczucia prędkości i immersji w GT7…
Tym niemniej zgadzam się z każdym, kto twierdzi, że supersamochody w tej grze są kompletnie bezcelowe. Codemasters stanowczo powinno było zainwestować czas w coś zupełnie innego, jak choćby przywrócenie i rozszerzenie palety historycznych bolidów F1 (biorąc za wzór analogiczne serie WRC i MotoGP). Ale rozumiem, że nowiutkie sportowe cacka, którymi celebryci chwalą się w social mediach, prędzej pchną młodzież ku mikropłatnościom niż jakieś tam muzealne eksponaty…
Cykl się ustabilizował. Minął kolejny miesiąc i do Gran Turismo 7 trafiła kolejna aktualizacja (1.17) z trzema nowymi samochodami i inną zawartością. Niewiele brakowało, by tym razem fani wreszcie poczuli się zadowoleni. Dostali zupełnie nowy tor – Watkins Glen – i kultowy wóz – Suzuki Escudo Pikes Peak – a do tego doczekali się upragnionej naprawy multiplayerowych lobby. Po więcej informacji odsyłam do swojej wcześniejszej wiadomości:
Mimo to życie studia Polyphony Digital chyba nie stało się odczuwalnie lżejsze. W odpowiedziach na kolejne tweety dewelopera wciąż dominują niewygodne pytania: „Kiedy będziemy mogli sprzedawać samochody?”, „Kiedy dostaniemy więcej zawodów solo?” (trzy wyścigi dodane w ostatnim patchu jakoś nie zaspokoiły apetytów), „Kiedy zrobicie coś z ruletką?”, „Kiedy wprowadzicie tryb offline?” tudzież „Kiedy dodacie Pikes Peak?” (efektem ubocznym dodania samochodu z „Pikes Peak” w nazwie było spostrzeżenie przez większe grono, że w GT7 nie ma odpowiedniej dla niego trasy – mimo że PD już od dobrych pięciu lat trzyma na wyłączność licencję na ten ikoniczny hill climb).
Nie wykluczam, że sam stawiam wiele z tych pytań… Cóż, wygląda na to, że minie jeszcze wiele miesięcy, zanim ta gra zdoła spełnić oczekiwania fanów serii.
Jak wspomniałem we wstępie, po owocnym pokazie na pseudo-E3 twórcy serii Forza – zarówno Playground Games, jak i Turn 10 Studios – zażywają zasłużonego odpoczynku. Tym niemniej w ostatnich dwóch tygodniach Forza Horizon 5 otrzymała aktualizację inaugrującą Serię 9, której chciałbym poświęcić dwa słowa.
Choć liczba zmian w niej wprowadzonych nie jest wielka, ich jakość przerosła moje oczekiwania. Update ten pecetowym graczom zaoferował nową opcję graficzną – TAA (jako zamiennik dla MSAA i FXAA) – która, ku mojemu zaskoczeniu, wyraźnie poprawiła jakość oprawy wizualnej. W rozdzielczości 1080p krawędzie stały się znacznie bardziej gładkie, tracąc wiele brzydkich zębów. Różnicę dostrzegłem zwłaszcza w trybie ForzaVista, gdzie zwykłem godzinami przyglądać się samochodom z bliska.
Oprócz tego Playlista Festiwalowa jak zawsze gwarantuje kupę zabawy i nagrody warte naszego czasu. W tym tygodniu główną atrakcją (rozdawaną graczom za nabicie 20 punktów z aktywności) jest Plymouth Barracuda Formula-S z 1968 roku – klasyczny pony car (czyt. rywal Mustanga), którym ostatnio mieliśmy szansę pojeździć przeszło dekadę temu, w Forzie Motorsport 4. Tydzień wcześniej zaś na zdobycie czekał Hot Wheels 2JetZ.
Również osoby chętne na dopłacenie za DLC mają czym pojeździć. Ostatnio do gry został dodany ponętny Aston Martin DBX (mimo że to SUV), a najnowszym dodatkiem do Przepustki samochodowej jest Lexus RC F Track Edition. Niestety, to już przedostatni wóz w Car Passie – za tydzień pojawi się jeszcze tylko Nissan 370Z Nismo.

Zgodnie z zapowiedzią, przedwczoraj na PC pojawiło się nowe DLC do gry Assetto Corsa Competizione, noszące wymowną nazwę American Track Pack (jednak nie The Land of the Free – zmylił mnie teaser). Płacąc niemało, bo aż 71,99 zł (na Steamie), otrzymujecie trzy tory zlokalizowane w USA: Circuit of the Americas (COTA), Indianapolis oraz Watkins Glen (tak, to bardzo owocny czas dla zarządców tego obiektu). Na PS5 i XSX/S dodatek ukaże się „wkrótce”
Równolegle studio Kunos Simulazioni udostępniło aktualizację 1.8.15 (też tylko na PC), która zawiera nowe malowania samochodów z sezonów GTWCHAM 2022 i GTWCHEU 2022 oraz pojedyncze poprawki błędów. Pełną listę zmian znajdziecie tutaj.
Dawno nie mieliśmy większych wieści o Automobiliście 2. Było więc jasne, że gdy Reiza Studios wreszcie przerwie milczenie (względne), nasza cierpliwość zostanie hojnie wynagrodzona – i tak się w istocie stało. W aktualizacji 1.3.8.1 do gry trafiły aż trzy nowe darmowe tory, wszystkie zlokalizowane w Argentynie: Bueons Aires (w sześciu wariantach), Cordoba (w trzech odmianach) i Termas Rio Rondo. Do tego dochodzi kilotona poprawek w fizyce poszczególnych pojazdów, ulepszenia AI i inne zmiany – ze szczegółami zapoznacie się tutaj.
Równocześnie studio Reiza znów podzieliło się z nami swoimi planami na przyszłość – tym razem ograniczając się do najbliższych kilku tygodni.

GRID Legends okazało się finansową klapą – najdobitniej świadczy o tym przytoczony już wyżej fakt, że abonenci Amazon Prime będą mogli odebrać ten tytuł bez dodatkowych opłat w dniach 12-13 lipca (mniej niż pół roku po premierze!).
Tym niemniej Codemasters rozwija grę i dostarcza zawartość, którą obiecano nabywcom wydania Deluxe (docelowo powstaną cztery paczki). 21 czerwca do sprzedaży trafiło pierwsze płatne DLC – Valentin’s Classic Car-Nage – skierowane do wielbicieli Destruction Derby (lub, co mniej prawdopodobne, DiRT Showdown) i wycenione na 49,90 zł (na Steamie). W jego skład wchodzi pięć pojazdów i cztery trasy, po dwie w Jokohamie i Hawanie.
Atrakcjami tymi można nacieszyć się w ramach ośmiu nowych wydarzeń w trybie fabularnym, które zostały opatrzone – ciekawostka – cutscenkami z udziałem naczelnego gwiazdora GRID Legends, czyli Ncutiego Gatwy. Choć w tym przypadku „nacieszyć się” to chyba przesada, sądząc po recenzjach DLC na Steamie – pozytywnych jest 5 z 15 opinii (33%). W którejś z nich padł zarzut, że nawet The Crew 2 oferowało lepszy model zniszczeń w analogicznych zawodach (też dodanych po premierze). Auć.
A skoro mowa o The Crew 2… W ramach obchodów czwartych urodzin tej gry studio Ivory Tower opublikowało poniższy film, w którym zdradziło, co czeka fanów w najbliższej przyszłości. 6 lipca rozpocznie się szósty sezon – Dominion Forsberg – z nową kampanią, której patronem został driftowy mistrz, Chris Forsberg. Innymi słowy, w kolejnych tygodniach będziemy jeździć głównie bokiem.
Równolegle The Crew 2 otrzyma dużą aktualizację. Najważniejszy jej element to wyczekiwane z dawna zapewnienie możliwości grania w 60 klatkach na sekundę na konsolach PS5 i XSX. Oprócz tego grę czekają dalsze zmiany w warunkach pogodowych czy prowadzeniu pojazdów (na warsztat wzięte zostaną samochody klas TC i RX, do tego dojdą ogólne poprawki jazdy na mokrej nawierzchni). Więcej szczegółów znajdziecie tutaj.
Wydawało się, że MX vs ATV Legends nie ma wysoko zawieszonej poprzeczki do przeskoczenia – za konkurencję tej gry uchodzić mogły co najwyżej niewysilone tasiemcowe serie studia Milestone – a i tak Rainbow Studios zdołało ponieść sromotną porażkę. Trudno inaczej nazwać średnią ocen 58% na OpenCritic i 49% pozytywnych opinii na Steamie.
Fani serii posuwają się nawet do stwierdzenia, że jest to najgorsza ze wszystkich odsłon – niemały wyczyn (i tym większy smutek), zważywszy przeszło 20-letnią historię cyklu. Lista zarzutów jest długa, a na jej czoło wysuwają się męcząca fizyka jazdy i powtarzalna rozgrywka w nudnym trybie kariery, wspierane przez tonę niedoróbek mniejszych i większych. No cóż, jeszcze jedna gra, która nie będzie dodatkowo obciążać mojej pamięci…
Serce zabiło mi mocniej, gdy zobaczyłem zapowiedź tej gry – a potem prawie stanęło na widok tego, co ona sobą reprezentuje. „Na szczęście” okazało się, że nie jest to dzieło studia Bugbear (wbrew niedawnym plotkom), lecz mało znanego zespołu Pow Wow Entertainment – choć wydawane przez THQ Nordic (do którego Bugbear należy).
Sam pomysł na Stuntfest: World Tour brzmi nawet intrygująco: wyścigi kaskaderów dla maks. 18 graczy, podczas których możemy katapultować się z pojazdu i szybować ponad zakręconymi trasami, szukając bardziej optymalnej drogi do zwycięstwa, a następnie wskoczyć za kierownicę innej maszyny i pojechać dalej. Niestety, już poniższy zwiastun zdradza, że nie będzie to zbyt ambitny projekt.
Gołym okiem widać prymitywną fizykę pojazdów i archaiczną grafikę, a to dość, by nastroić pesymistycznie (zwłaszcza po przytoczeniu marnych ocen MX vs ATV Legends, którą to grę też wydało THQ Nordic). Czy uprzedzenie to nie jest przesadne, przekonamy się jakoby przed końcem 2022 roku – wtedy Stuntfest ma zadebiutować na PC.
Jeśli chcecie nadrobić – bądź przypomnieć sobie – poprzednie Motoprzeglądy, zapraszam Was tutaj. Pod linkiem znajdziecie chronologiczną listę tekstów.
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
30

Autor: Krzysztof Mysiak
Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.