Epic Games chce ograniczyć handel używanymi grami
O tym, że ekipa Epic Games postanowiła walczyć z osobami kupującymi używane gry przekonaliśmy się już przy okazji premiery Gears of War 2 - jak pamiętamy w pudełku wraz z płytą znajduje się specjalny kod, dzięki któremu możemy odblokować pięć znanych z pierwszej odsłony serii map do multiplayera. Sęk w tym, że może być on wykorzystany tylko raz.
Dorota Drużko
O tym, że ekipa Epic Games postanowiła walczyć z osobami kupującymi używane gry przekonaliśmy się już przy okazji premiery Gears of War 2 - jak pamiętamy w pudełku wraz z płytą znajduje się specjalny kod, dzięki któremu możemy odblokować pięć znanych z pierwszej odsłony serii map do multiplayera. Sęk w tym, że może być on wykorzystany tylko raz, a więc kolejni właściciele programu nie będą już mogli plansz pobrać. Wygląda jednak na to, że w przyszłości firma ma zamiar tę ideę rozszerzyć - więcej na ten temat powiedział serwisowi GameIndustry prezes studia Michael Capps.
Jak twierdzi Capss - w Stanach Zjednoczonych handel grami z drugiej ręki jest dużym problemem, ponieważ na takich transakcjach zarabiają wyłącznie oferujące je sieci handlowe, natomiast deweloperzy odpowiedzialni za przygotowanie produkcji już nie. Natomiast zupełnie nikt nie zarabia na osobach wolących pożyczać nowe tytuły niż je kupować. Jakie rozwiązanie problemu proponuje ten pan? Oczywiście więcej kodów, ale nie tylko na dodatki w stylu wspomnianych map, ale również na kluczowe elementy rozgrywki, takie jak walka z ostatnim bossem. Otóż jeżeli kupimy nową grę, w środku znajdziemy jednorazowy kod umożliwiający nam stoczenie tej potyczki, a tym samym poznanie zakończenia historii, jeżeli jednak nabędziemy ją z drugiej ręki i zapragniemy "głównego złego" pokonać, będziemy musieli kupić kod za pośrednictwem sieci, w cenie powiedzmy 20 USD (około 60 zł). Michael dodał, że nie powinniśmy się takiemu podejściu twórców do sprawy dziwić - w końcu przygotowywanie gier to ich praca, za którą chcą otrzymać stosowną zapłatę. Podał w tym momencie przykład pierwszych Gearsów, w które zagrało ponad dwa razy więcej osób niż je kupiło, oczywiście ludzie z Epicu mieli w związku z tym mniejsze korzyści. Jednocześnie prezes podkreślił, że w jego firmie panuje pewna zasada - nikt z jego pracowników nie kupuje używanych produkcji, ponieważ doceniają starania branżowych kolegów i chcą dać im zarobić. Jeżeli gracze dalej będą unikali płacenia odpowiednim osobom (deweloperom) sami sobie tak naprawdę zaszkodzą. Powołał się nawet na popularne wśród posiadaczy pecetów piractwo (ponoć, według Cryteku stosunek zakupionych Crysisów do spiraconych wynosił 1:20) przez które Gears of War 2 z pewnością na tę platformę nie trafi.
We wspomnianym wywiadzie padło również pytanie co Capss sądzi o możliwości pobierania pełnych wersji gier (za pewną sumę oczywiście) za pośrednictwem takich usług sieciowych jak Xbox Live Arcade lub Steam. Odpowiedział, że choć zapewne kupowania w sposób tradycyjny szybko nie zastąpi - w końcu nie lubimy opuszczać sklepu z pustymi rękami - to jednak cyfrowy sposób dystrybucji daje twórcom duże korzyści. Głównie dlatego, bo na bieżąco widzą popularność swoich tytułów w danych regionach i mogą od razu zareagować. Jak powiedział Michael - jeżeli zobaczy, że w pewnym kraju (jako ciekawostkę wspomnijmy, że podał tu przykład Polski) sprzedaż pierwszego dnia nie jest taka, jak się tego spodziewali, mogą cos jeszcze zmienić aby przyciągnąć do swego dzieła więcej osób, na przykład opracować lokalizację, zaś w przypadku tradycyjnej sprzedaży dokładniejsze wyniki napływają dopiero po około dwóch miesiącach, kiedy jest już za późno na poprawki.

GRYOnline
Gracze
Kalendarz Wiadomości
Komentarze czytelników
zanonimizowany582114 Legionista
,,De facto jak kupujesz uzywana gre to wydawca/producent ponosi taka sama strate (brak jakichkowiek zyskow) jak w przypadku sciagniecia pirata z sieci. I o to sie rozchodzi.''
Tak samo przypadku samochodu każdy kto kupuje używane auto to złodziej bo firma traci na tym tak samo jak by ktoś ukradł ten pojazd z salonu samochodowego taka to jest logika. Jak coś kupiłem to jest to moje i mogę z tym robić co mi się podoba a producentów to g***no obchodzi za przeproszeniem
zanonimizowany76464 Senator
Kabraxxis - nie do końca tak jest. Ja np. kupuję gry aby je później odsprzedać. Czyli kupuję nówkę i sprzedaje tą grę, a osoba która ją odkupiła, np. zostawia ją na stałe.
Wtedy jedna gra, przypada na 2 lub więcej osób. W przypadku piratów 0 gier przypada na x osób :). Z drugiej strony gdybym gry nie mógł odsprzedać, to w ogóle bym jej nie kupił :).
zanonimizowany451019 Konsul
De facto jak kupujesz uzywana gre to wydawca/producent ponosi taka sama strate (brak jakichkowiek zyskow) jak w przypadku sciagniecia pirata z sieci. I o to sie rozchodzi.
Z perspektywy firmy majacej zarabiac na kazdej sprzedanej kopii to jedno i to samo.
To ze to jest glupi pomysl to juz inna sprawa. Nic takim czyms nie zyskaja bo zamiast kupic uzywke sciagne ja z netu. :-)
zanonimizowany582114 Legionista
czy ich porąbało już całkiem tych łbach!!!? kurde jak ja kupuje grę i mi się ona po 5 latach znudzi to mam prawo ją sprzedać!!! co oni se w ogóle myślą?!!! to zupełnie tak jak chcę komuś sprzedać używanego merca i firma by się przyrąbała że ich okradam i oni przeze mnie nie zarobią!!! Jak ja coś kupuje w sklepie to jest to wówczas moje i mogę robić z tym co chce bo ja to kupiłem i ja za to zapłaciłem i guzik mnie obchodzi co traci na tym producent danego towaru
Karl0ss Konsul
@Gamer360
Pomijając ze imho. pomysł strasznie ...ekhem... kiepski, to o tym pomyśleli - jak kupisz gre to w niej bęzie już jeden kod (czy tam kod jednorazowy, nie ważne) dopiero jak komuś odsprzedasz gre (jeżeli wogóle) to ten ktoś będzie musiał kupić ten kod.