filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy

Filmy i seriale

Filmy i seriale 7 września 2022, 09:30

autor: Marcin Nic

Najgorsze efekty specjalne w słynnych filmach

Wiele produkcji filmowych przyzwyczaiło nas do wysokiego poziomu efektów specjalnych. Na przestrzeni ostatnich lat zdarzały się jednak niechlubne wpadki, które potrafiły wywołać u widza niekontrolowane zgrzytanie zębami.

Współcześni twórcy filmów coraz chętniej sięgają po CGI, które śmiało można jednak określić mianem miecza obosiecznego. Żyjemy bowiem w czasach, w których nieumiejętne wykorzystanie efektów specjalnych potrafi skutecznie zepsuć całościowy odbiór produkcji. A przecież wydawać by się mogło, że w hollywoodzkich blockbusterach za dziesiątki, a nawet setki milionów dolarów wszystko będzie dopracowane do ostatniego szczegółu.

Nie zawsze jednak specjaliści od efektów specjalnych dają z siebie wszystko. Nieważne, czy jest to spowodowane zbyt dużymi wymaganiami studia, czy też po prostu brakiem czasu na dopracowanie CGI. Dla oglądających film najważniejsze jest obejrzenie możliwie jak najlepszej produkcji. Przygotowaliśmy zestawienie filmów, które na stałe zapisały się na kartach historii jako dzieła z najgorszymi efektami specjalnymi.

Matrix Reaktywacja (The Matrix Reloaded)

  1. Reżyser: Larry Wachowski, Andy Wachowski
  2. Rok produkcji: 2003
  3. Gdzie obejrzeć: HBO Max

Nie będę ukrywał, że jestem wielkim fanem filmu Matrix Reaktywacja. Po pierwszym seansie byłem nawet skłonny stwierdzić, że sequel był lepszy od kultowego hitu z 1999 roku. Dlatego też umieszczenie go w tym rankingu było dla mnie bardzo trudne, jednak trzeba przyznać, że druga część filmu o Neo zasłużenie się w nim znalazła.

Słabe CGI jest z pewnością efektem zbyt dużych wymagań twórców, którzy chcieli powtórzyć pod tym względem sukces pierwszego Matrixa. Niestety „dwójka” jest pod tym względem bardzo dużym rozczarowaniem. Na pierwsze niezadowalające owoce pracy speców od efektów specjalnych nie musieliśmy zbyt długo czekać podczas seansu.

HBO Max kupisz tutaj

Mamy tutaj do czynienia bowiem z walką, która miała szanse stać się jedną z najlepszych w całej trylogii stworzonej przez braci Wachowskich – z potyczką Neo z multiplikującym się agentem Smithem. Mordobicie do pewnego momentu może się podobać i w zupełności zadowalać, jednak twórcy popełnili błąd często spotykany w sequelach – chcieli oni stworzyć dzieło większe i lepsze od poprzednika.

Niestety efektem tych ambicji jest walka, która w pewnym momencie zaczyna przypominać starcie gumowych ludzików. Kopie Hugo Weavinga wyglądają bardzo sztucznie, a niezniszczalne okulary agenta Smitha bawią po dziś dzień.

Mumia powraca (The Mummy Returns)

  1. Reżyser: Stephen Sommers
  2. Rok produkcji: 2001
  3. Gdzie obejrzeć: Netflix, Viaplay

Początki kariery Dwayne’a Johnsona nie należały do najlepszych. Musi on bowiem wpisać sobie w CV udział w filmie, w którym efekty specjalne po prostu były. Specjaliści od CGI w filmie Mumia powraca przekształcili popularnego na początku XXI wieku zawodowego wrestlera w Króla Skorpionów. Efekt ich pracy nawet wtedy potrafił wywołać lawinę śmiechu.

Duży wpływ na tak katastrofalny efekt prac miał na pewno bardzo napięty grafik Dwayne’a Johnsona. Jako twarz WWE musiał bowiem spędzać większość swojego czasu na wszelkiego rodzaju galach, więc nie był on w stanie dopasować terminów do zdjęć do filmu. Trzeba jednak przyznać, że artyści mieli świetny pomysł, którego niestety nie potrafili w pełni zrealizować.

Karty podarunkowe do Netflixa kupisz tutaj

Król Skorpion jest bowiem pół człowiekiem, pół skorpionem, a jego ciało pokrywają ohydne blizny. Ręce potwora zastąpione są szczypcami, którymi sieje grozę i zniszczenie. Całościowo postać ta prezentuje się jednak jak wyrwana z kiepskiej gry wideo, a obrazowi nie pomógł również sposób nagrania kluczowej w tym kontekście sceny.

Mamy tutaj do czynienia z okropnym oświetleniem, ruch kamery potrafi przyprawić o mdłości, a efekty specjalne pokazały, że świat filmu w 2001 roku nie był jeszcze gotowy na takie sceny. Twórcy od efektów specjalnych dostali srogą lekcję.

Nie przeszkodziło to jednak serii w osiągnięciu sukcesu. Powstał nawet spin-off Król Skorpion, w którym na całe szczęście twórcy zdecydowali się pokazać bardziej żywą postać Dwayne’a Johnsona.

Wiedźmin

  1. Reżyser: Marek Brodzki
  2. Rok produkcji: 2001
  3. Gdzie obejrzeć: Chili

W zestawieniu filmów z najgorszymi efektami specjalnymi nie mogło oczywiście zabraknąć polskiego akcentu. Trzeba bowiem przyznać, że Wiedźmin z 2001 roku nie jest adaptacją, z której fani prozy Andrzeja Sapkowskiego powinni być dumni.

Nie ma się jednak co dziwić, bowiem początek XXI wieku to tak naprawdę zalążek zapoznawania się twórców z efektami specjalnymi. Za próbę stworzenia komputerowego smoka należy się im jednak pochwała, bowiem nie zdecydowali się oni na wykorzystanie papierowej makiety czy też kostiumu. Aczkolwiek patrząc na cyfrowo wygenerowanego stwora, można się zastanawiać, czy aby człowiek w specjalnym kostiumie nie wyglądałby poważniej od tego, co nam zaserwowano.

Twórcom udało się jednak stworzyć coś, czego aż do premiery Wiedźmina nie mieliśmy szans oglądać w żadnej polskiej produkcji. Czy niezbyt wysokiego poziomu efekty można zrzucić na małe doświadczenie osób pracujących nad CGI, a także na niezbyt dobrze rozwiniętą technologię? Na pewno były to jedne z czynników decydujących, jednak niespełna rok później Tomasz Bagiński swoją Katedrą udowodnił, że jeśli się chce, to się potrafi.

Inne filmy ze słabymi efektami specjalnymi:

  1. Air Force One
  2. Fantastyczna Czwórka

Czarna Pantera (Black Panther)

  1. Reżyser: Ryan Coogler
  2. Rok produkcji: 2018
  3. Gdzie obejrzeć: Disney+

Do pewnego momentu Marvel był wyznacznikiem jakości, jeśli chodzi o CGI w filmach superbohaterskich. Niestety coraz większa liczba projektów spowodowała, że efekty specjalne stawały się coraz słabsze. Prawdziwy zjazd można było zauważyć już w Czarnej Panterze. Tak naprawdę od tamtej pory w każdej kolejnej produkcji z Kinowego Uniwersum Marvela dało się znaleźć momenty, w których CGI pozostawiało wiele do życzenia.

W filmie Ryana Cooglera pod względem efektów specjalnych najbardziej zawiodła scena, która miała postawić przysłowiową kropkę nad „i”. Mowa tutaj o finałowej walce tytułowego bohatera z Killmongerem, podczas której nawet mało sprawne oko potrafi zauważyć, że coś nie do końca specom od efektów specjalnych się udało.

Twórcy odpowiedzialni za CGI poczynili w ostatnich latach niesamowite postępy, jednak wykorzystywanie komputerowo generowanych postaci w tak widowiskowej scenie, jaką niewątpliwie jest finałowa walka, było nietrafionym pomysłem. Jednak jaki był tego powód?

Disney+ kupisz tutaj

Pracujący w tamtym czasie dla Marvela Todd Sheridan Perry wyjawił, że w ostatniej chwili doszło do zmiany ze strony Marvel Studios. Studio miało przez to mieć zbyt napięty grafik i nie potrafiło wyrobić się z nawałem pracy.

W ostatnich miesiącach pojawiło się wiele doniesień na temat współpracy studia Marvel ze specjalistami od efektów specjalnych. Pod adresem wytwórni padło wiele zarzutów, wśród których można zaliczyć niemożliwe do spełnienia terminy, a co za tym idzie, ogromny stres wśród pracowników. Wielokrotnie zdarzały się również sytuacje, w których studia odpowiedzialne za CGI były proszone o tworzenie całkowicie nowych sekwencji na krótko przed premierą filmu.

Jak można się było domyślić, nie jest to jedyny film Marvela w ostatnich latach, w którym zauważyć można problemy z CGI. Nie ustrzegły się ich nawet Avengers: Endgame oraz Avengers: Infinity War. Do najbardziej rozpoznawalnych „baboli” można zaliczyć sztucznie wklejoną głowę Marka Ruffalo w zbroi Hulkbustera.

Koty (Cats)

  1. Reżyser: Tom Hooper
  2. Rok produkcji: 2019
  3. Gdzie obejrzeć: Chili, Netflix

Koty to idealny przykład filmu, którego po prostu nie da się już „odzobaczyć”. Jest to produkcja, która od pierwszego zwiastuna spotkała się z ogromem reakcji wśród widzów. Niestety dla twórców nie były one zbyt pozytywne, jednak autorzy niespecjalnie się nimi przejęli, bowiem do czasu premiery praktycznie nie wprowadzono żadnych zmian.

Z wiadomych tylko sobie powodów Tom Hooper zdecydował, że wszyscy aktorzy zostaną poddani komputerowej obróbce. Głównym celem miało być stworzenie ludzi, którzy będą jak najbardziej podobni do kotów. Efekt jest jednak bardzo daleki od zamierzonego, a zdecydowana większość postaci wygląda po prostu źle, żeby nie powiedzieć: tragicznie.

Karty podarunkowe do Netflixa kupisz tutaj

Co więcej, krótko po tym, jak Koty trafiły do kin, studio Universal zdecydowało, że film musi zostać ponownie wydany z powodu bardzo oczywistych błędów związanych z efektami specjalnymi. Trzeba przyznać, że produkcja w takim stanie nie powinna trafić do kin, jednak studio chciało za wszelką cenę dotrzymać pierwotnie ustalonej daty premiery.

Efektem całego zamieszania jest puszczanie dwóch różnych wersji na wielkim ekranie, a głównym wyznacznikiem była obrączka widoczna na dłoni kota granego przez Judi Dench, która została ostatecznie poprawiona.

Mleko jednak się wylało i widzowie do końca już zapamiętają hybrydę kota i człowieka, która potrafiła śnić się po nocach.

Inne filmy ze słabymi efektami specjalnymi:

  1. Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki
  2. Kobieta-Kot

Władca Pierścieni: Powrót króla (The Lord of the Rings: The Return of the King)

  1. Reżyser: Peter Jackson
  2. Rok produkcji: 2003
  3. Gdzie obejrzeć: HBO Max, Amazon Prime Video

Umieszczenie Władcy Pierścieni: Powrotu króla w zestawieniu filmów ze słabym CGI może na pierwszy rzut oka wydawać się dziwne. Wszak produkcja ta w 2004 roku została uhonorowana Oscarem właśnie za najlepsze efekty specjalne. Nie oznacza to jednak, że stworzony przez Petera Jacksona film jest pod tym względem pozbawiony wad.

Jedną ze scen, która mocno potrafiła zakłuć w oczy, była ta, w której Legolas zabija jednego z olifantów podczas walki na Polach Pelennoru. Kwestionowanie umiejętności łuczniczych tej postaci jest raczej bez sensu, jednak twórcy zbyt często posiłkowali się CGI, które ostatecznie przyćmiło tę widowiskową scenę.

Szczególnie widać to w chwili, gdy elf surfuje w dół na trąbie olifanta. To właśnie w tym momencie Legolas wygląda tak, jakby został wyrwany ze świata Super Mario, aniżeli znajdował się w Śródziemiu.

Amazon Prime Video kupisz tutaj

Wyczyn Legolasa mógłby zachwycić, gdyby nie fakt, że tak naprawdę widzimy rozmyte ujęcia Orlando Blooma wykonane na zielonym ekranie, które przełożyły się na efekt w postaci wyginającego się elfa.

Same olifanty również nie prezentują się zbyt dobrze. Po raz pierwszy mogliśmy je zobaczyć w Dwóch wieżach, jednak w drugiej części trylogii były one pokazane z oddali i ich widok potrafił wzbudzić zachwyt. W Powrocie króla stanowią one przez dłuższy czas jeden z głównych elementów bitwy pod Minas Tirith, a ich ogromny rozmiar i niezbyt dobra szczegółowość ciągle przypominają, że są one wyłącznie jednym wielkim CGI.

Liga Sprawiedliwości (Justice League)

  1. Reżyser: Zack Snyder i Joss Whedon
  2. Rok produkcji: 2017
  3. Gdzie obejrzeć: HBO Max

Nieumieszczenie tego filmu w zestawieniu produkcji z najgorszym CGI byłoby wręcz grzechem. O Lidze Sprawiedliwości z 2017 powiedziano już praktycznie wszystko, jednak nie można pominąć okazji do naśmiewania się z efektów specjalnych.

Należy jednak pamiętać, że Justice League to tak naprawdę film, którego premierę poprzedzały liczne problemy. Rezygnacja z dalszego prowadzenia projektu przez Zacka Snydera na pewno nie pomogła, a studio musiało szybko szukać kogoś na jego miejsce. Postawiono na Jossa Whedona, który jednak sporą część filmu wyrzucił do kosza i wiele scen nakręcił od początku.

HBO Max kupisz tutaj

I to właśnie sławne dokrętki są źródłem problemów związanych z efektami specjalnymi. Zmiana na stołku reżyserskim nastąpiła trzy miesiące przed premierą, a więc w czasie, gdy film powinien być tak naprawdę już tylko dopieszczany. Zamiast tego Joss Whedon zdecydował się na kosztowne dokrętki, a zespół odpowiedzialny za CGI tak naprawdę nie miał szans na ich odpowiednie dopracowanie.

Specjaliści od efektów specjalnych musieli czekać na otrzymanie końcowego materiału. Efektem są między innymi niesławne wąsy Henry’ego Cavilla, które zostały naprędce usunięte. Aktor w czasie dokrętek pracował na planie filmu Mission Impossible – Fallout i zgodnie z obowiązującym kontraktem nie mógł ściąć zapuszczonego na potrzeby produkcji zarostu.

Inne filmy ze słabymi efektami specjalnymi:

  1. Green Lantern
  2. Kosiarz umysłów

X-Men Geneza: Wolverine (X-Men Origins: Wolverine)

  1. Reżyser: Gavin Hood
  2. Rok produkcji: 2009
  3. Gdzie obejrzeć: Disney+

Po raz kolejny na naszej liście pojawia się adaptacja komiksu. Jednak tym razem mamy do czynienia z sytuacją dość dziwną i zastanawiającą. X-Men Geneza: Wolverine po brzegi wypełniony jest niezbyt dobrze stworzonymi efektami specjalnymi. Najbardziej jednak w oczy rzucają się przede wszystkim niezbyt udane szpony głównego bohatera.

Po dziś dzień nie jestem w stanie zrozumieć, jak w obrazie, którego budżet oscylował w granicach 150 milionów dolarów, można w tak koncertowy sposób skopać element nieodzowny dla Wolverine’a. Pomimo że poprzednie trzy filmy o X-Men wykorzystywały praktyczne efekty do urzeczywistnienia szponów postaci granej przez Hugh Jackmana, twórcy filmu z 2009 roku postanowili wygenerować je komputerowo.

Disney+ kupisz tutaj

Poczas seansu można zauważyć, że szpony wyglądają po prostu tandetnie. Co więcej, nie cechują się one taką samą szczegółowością, jaką można było zobaczyć w trylogii o mutantach. Jeśli ktoś by mi powiedział, że za ich wygenerowanie odpowiadała osoba, która program do obróbki graficznej widziała wtedy po raz pierwszy w życiu, to byłbym w stanie w to uwierzyć. Całość prezentuje się wręcz komicznie.

W większości ujęć z poprzednich filmów Hugh Jackman używał prawdziwych pazurów, które były trzymane pomiędzy palcami. CGI było użyte tak naprawdę tylko w niektórych scenach walki, a specjaliści od efektów specjalnych mieli za zadanie wygenerować jedynie spiczaste końce. Tym bardziej nie wiadomo, dlaczego twórcy X-Men Geneza: Wolverine nie zdecydowali się na podobny zabieg.

Być może szpony były dorabiane na ostatnią chwilę w postprodukcji, być może pierwotnie kilka scen z najsłabszym CGI miało się nie znaleźć w filmie. Nadal nie tłumaczy to jednak, dlaczego ostatecznie zdecydowano się na wypuszczenie produkcji z tak kiepskimi efektami. Zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie wyciek filmu, który trafił bez CGI na platformy pirackie.

Trylogia Hobbita

  1. Reżyser: Peter Jackson
  2. Rok produkcji: 2012 (Hobbit: Niezwykła podróż), 2013 (Hobbit: Pustkowie Smauga) i 2014 (Hobbit: Bitwa Pięciu Armii)
  3. Gdzie obejrzeć: HBO Max, Amazon Prime Video

Jeśli myśleliście, że akcja z olifantem w Powrocie króla była przesadą i nic jej nie przebije, to zdecydowanie nie powinniście oglądać żadnej z części Hobbita. Scenerie bardziej przypominają tu widoki z gier komputerowych aniżeli ufantastycznioną Nową Zelandię. Chociaż trzeba przyznać, że takie postacie jak Smaug czy Gollum wyglądały przecudownie i śmiało można je określić mianem niemałego osiągnięcia.

Szkoda tylko, że pozostałe efekty nie zostały wykonane na tak wysokim poziomie. Całość była zbyt przerysowana i sztuczna, a w wielu momentach sprawiała wrażenie kreskówkowej. Wiele scen po prostu sprawiała, że widzowie przecierali oczy ze zdumienia. Prym w tym wiodły sceny, w których pojawiał się Legolas, który znalazł się w trylogii z niewiadomych przyczyn. Peter Jackson zadbał przy okazji o to, żeby grany przez Orlando Blooma elf przypominał jednego z Avengersów.

Amazon Prime Video kupisz tutaj

Generowane komputerowo sceny z tym bohaterem są wręcz przekomiczne i wyglądają tak, jakby twórcy nie mieli pojęcia o podstawowych prawach fizyki. Oczywiście należy przyznać, że nawet w oryginalnej trylogii Peter Jackson zdecydował się na wprowadzenie kilku scen, które miały pokazać widzom, jak dobrym wojownikiem jest Legolas. Ślizganie się na tarczy i wspinanie po olifancie było już zaliczone, więc trzeba było wymyślić coś nowego.

Tym razem jednak coś poszło nie tak, a każda część trylogii Hobbita wypełniona jest scenami, w których jakość efektów specjalnych wręcz woła o pomstę do nieba. Legolas skaczący po głowach krasnoludów, zabójczy lot przy użyciu nietoperza czy też skakanie po spadających kamieniach to tylko wierzchołek góry lodowej. Zwłaszcza ta ostatnia scena pokazała, że w Śródziemiu prawa fizyki działają prawdopodobnie inaczej niż wszędzie indziej. Do dzisiaj pamiętam salwę śmiechu, która wybuchła na widowni w tamtym momencie. Nie zapominajmy też o tym, że liczba klonów w armiach biorących udział w bitwie w ostatniej części trylogii mogłaby zawstydzić Atak Klonów George’a Lucasa.

Inne filmy ze słabymi efektami specjalnymi:

  1. Rekinado
  2. Spawn

Gwiezdne wojny: Część IV – Nowa nadzieja

  1. Reżyser: George Lucas
  2. Rok produkcji: 1997 (wersja odświeżona)
  3. Gdzie obejrzeć: Disney+

George Lucas prawdopodobnie pozazdrościł swoim kolegom po fachu, którzy mogli tworzyć filmy w przy użyciu bardziej zaawansowanej technologii i postanowił coś z tym zrobić. W efekcie powstała edycja specjalna filmu Gwiezdne wojny: Część IV – Nowa nadzieja, która ukazała się w 1997 roku. Czy jednak reżyserowi udało się uchwycić magię uniwersum przy użyciu nowoczesnej jak na tamte czasy technologii? Odpowiedź już powinniście znać, bowiem inaczej film nie znalazłby się w tym zestawieniu.

Trzeba przyznać, że odświeżona wersja Nowej nadziei była bezapelacyjnie nie tylko jednym z najbardziej bezsensownych remasterów w historii kina, ale i również jednym z najgorszych. George Lucas niepotrzebnie majstrował przy swoich klasycznych kreacjach i na siłę próbował sobie i innym udowodnić, że efekty specjalne sprawią, że będziemy mieli do czynienia z lepszym filmem.

Disney+ kupisz tutaj

Patrząc przez pryzmat zremasterowanej edycji, śmiało można przyznać, że idealnie pasuje do niej stwierdzenie: „Jeśli coś nie jest zepsute, nie naprawiaj tego”. Niestety, podczas gdy niektóre kosmetyczne dodatki faktycznie poprawiły sytuację (miecze świetlne wyglądają o wiele lepiej niż w oryginale), George Lucas w dużej mierze spartaczył sprawę, posuwając się o kilka kroków za daleko.

Zdecydowana większość wprowadzonych przez reżysera zmian jest po prostu pozbawiona jakiegokolwiek sensu. Najważniejszym z tych okropnie wyglądających dodatków jest scena, w której widzimy Hana Solo oraz komputerowo wygenerowanego Jabbę, który w rzeczywistości wygląda gorzej niż marionetka postaci użyta w 1983 roku w Powrocie Jedi.

ZASTRZEŻENIE

Firma GRY-OnLine S.A. otrzymuje prowizję od wybranych sklepów, których oferty prezentowane są powyżej. Dołożyliśmy jednak wszelkich starań, żeby wybrać tylko ciekawe promocje – przede wszystkim chcemy publikować najlepsze oferty na sprzęt, gadżety i gry.

Zapraszamy Was na nasz kanał na YouTube – tvfilmy, który jest poświęcony zagadnieniom związanym z filmami i serialami. Znajdziecie tam liczne ciekawostki, fakty, historie z planu i opinie.

Marcin Nic

Marcin Nic

Przygodę z pisaniem zaczął na nieistniejącym już Mobilnym Świecie. Następnie tułał się po różnych serwisach technologicznych. Chociaż nie jest typowym graczem, a na jego komputerze znajduje się tylko Football Manager, w końcu wylądował w GRYOnline.pl. Nie ma dnia, w którym nie oglądałby recenzji nowych smartfonów, dlatego początkowo pisał o wszelkiego rodzaju technologii. Z czasem jednak przeniósł swoje zainteresowania bardziej w kierunku kinematografii. Miłośnik NBA, który uważa, że Michael Jordan jest lepszy od LeBrona Jamesa, a koszykówka z lat 90-tych była przyjemniejsza dla oka.

więcej