Atlantyda – zaginiony ląd (Atlantis: The Lost Empire). 9 głośnych filmów, które potrzebują remake’u
 
- 9 głośnych filmów, które potrzebują remake’u
- E.T. (E.T. the Extra-Terrestrial)
- Liga niezwykłych dżentelmenów (The League of Extraordinary Gentlemen)
- Hancock
- Piąty element (The Fifth Element)
- Zapach kobiety (Scent of a Woman)
- Ucieczka z Nowego Jorku (Escape from the New York)
- Urodzeni mordercy (Natural Born Killers)
- Atlantyda – zaginiony ląd (Atlantis: The Lost Empire)
Atlantyda – zaginiony ląd (Atlantis: The Lost Empire)

- Co to: jedna z najbardziej niedocenianych animacji Disneya, ukazująca jedyną w swoim rodzaju przygodą
- Rok premiery: 2001
- Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store
Od jakiegoś czasu Disney wydaje regularnie coś, co nazywa się fachowo aktorskimi remake’ami swoich animacji. Owe dzieła przestają więc być zwykłymi rysunkowymi „bajami”, a stają się pełnoprawnymi filmami z twarzami największych gwiazd Hollywoodu. Mówię tu chociażby o niedawno wydanej Cruelli będącej spin-offem 101 dalmatyńczyków czy Aladynie z niebieskim Willem Smithem w roli dżinna. Wyjątkiem jest oczywiście nowy Król lew, który jest złożony w 99,9% z komputerowych efektów specjalnych.
Zastanawialiśmy się w redakcyjnym gronie, jaki aktorski remake chcielibyśmy obejrzeć w niedalekiej przyszłości, aż pojawiła się propozycja Atlantydy, czyli animacji przez wielu zapomnianej, choć na pewno kultowej w niektórych kręgach. To bowiem przygoda, co się zowie – pełna zwrotów akcji, niezapomnianych postaci oraz przepięknych wizualnych smaczków (jak na swoje czasy, rzecz jasna).
Współczesne kino cierpi trochę na brak wciągających filmów przygodowych w starym stylu. Liczymy, że taka będzie ekranizacja Uncharted; kwestią paru kolejnych lat jest również premiera piątej części Indiany Jonesa. Umówmy się jednak, że Atlantyda idealnie uzupełniłaby ten gatunkowy pejzaż i zabrałby nas w niezapomnianą podróż w poszukiwaniu zaginionego lądu. A pomyślcie tylko, jaką odjechaną obsadę można by zebrać do takiego hitu. Colin Farrell jako Vincenzo Santorini i Paul Walter Hauser w roli Gaetana Moliere’a? Widzę to. I brałbym w ciemno.
OD AUTORA
Remaki i sequele nie bolą mnie pod warunkiem, że są czymś innym niż nudną kalką oryginału. Uważam, że ta sama historia może zostać opowiedziana niejednokrotnie, i to w zupełnie inny sposób, stając się za każdym razem zupełnie nowym doświadczeniem. Cieszy mnie, że Disney eksperymentuje w tym kierunku, choć wolałbym, aby nie bawił się w odtwórcze banały pokroju Króla lwa w CGI, a bardziej postawił na świeże, multigatunkowe eksperymenty w stylu Cruelli.
Chcesz poczytać trochę więcej tekstów mojego autorstwa? Zapraszam na mój fanpage – LudoNarrator.
