Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 15 lipca 2019, 14:59

Quake na emeryturze – czemu nie gramy już w arena shootery?

Doom, Quake, Unreal Tournament. Te gry zdefiniowały gatunek, pokolenie graczy i wymusiły skok technologiczny. Świat poszedł do przodu, pojawili się nowi zawodnicy, a dawni rewolucjoniści nie do końca odnajdują się w nowej rzeczywistości i wymierają.

Spis treści

Łabędzi śpiew

Arena shootery nie przepadły całkiem. Po pierwsze, ich DNA żyje chociażby we wspomnianych wcześniej odmianach strzelanin, które chętnie korzystają z dorobku poprzedników. Po drugie – a mogliście to przegapić – nowe odsłony Quake’a i Unreal Tournamenta (oraz kilka świeżych tytułów) już powstały. Problem w tym, że zostały niemal porzucone albo zepchnięte do niszy.

Unreal Tournament 4 miał obiecujące początki i media przychylnie patrzyły na ten projekt. Po pierwsze, podstawowa gra od samego początku i na wieki wieków miała być dostępna w całości za darmo. Pieniądze leciałyby jedynie jako procent od płatnych modów przygotowanych przez pasjonatów – ale bezpłatne modyfikacje też spokojnie można było puszczać w obieg. W dodatku rozgrywka stanowi nawiązanie do najlepszej, pierwszej odsłony serii, zwłaszcza pod względem poruszania się i mocy broni. Armaty mają tu potężnego kopa, a dzięki dzikiej dynamice każde starcie nabiera wyjątkowo drapieżnego charakteru.

Twórcy i zapaleńcy zdążyli wypuścić sporo map, dodali kilka ciekawych trybów rozgrywki i... na tę chwilę to tyle. Od dwóch lat UT4 pozostaje w stanie pre-alpha, a Tim Sweeney w wywiadzie przyznał, że gra nie jest aktywnie rozwijana. Szkoda, bowiem teraz, gdy Epic dysponuje ogromną siłą przebicia – można by spokojnie zagospodarować tę niszę w całości i dostarczyć najbardziej spektakularną arenową grę akcji od lat. Członkowie studia pełną parą pracują jednak nad aktualizacjami do Fortnite’a, bo to właśnie tam są dziś duże pieniądze.

Z kolei deprawatorzy młodzieży z id Software postanowili nie składać broni i powoli, pomalutku rozwijają Quake Champions, starając się łączyć stare z nowym. Zaciągają graczy na klasyczne areny i stawiają przeciw sobie w trybach death match, capture the flag czy instagib (trafienie oznacza śmierć), jednak tym razem każda postać posiada specjalizację, zróżnicowane statystyki i umiejętności niczym w Overwatchu. Z tą różnicą, że wszyscy mają dostęp do tej samej broni. O ile zdążą po nią dobiec.

Co jakiś czas dostajemy kolejnych czempionów oraz mapy i mimo mechanicznych urozmaiceń zabawa zachowuje zabójcze tempo gry Quake III Arena, dostarczając podobnych emocji. Co więcej, QC można ściągnąć za darmo w ramach otwartej bety ze Steama lub przez launcher Bethesdy.

Statystyki z platformy Valve nie napawają jednak optymizmem – od dłuższego czasu nie pojawiło się na serwerach więcej niż 1800 graczy jednocześnie, a średnia oscyluje wokół liczby 700. Może to kwestia stopnia trudności – ciężko zmotywować się do dalszej gry, gdy raz za razem niszczą nas starzy wyjadacze, a pewnych mechanik nikt nie wyjaśnia. Może problemy techniczne wyskakujące przy niektórych aktualizacjach zniechęcają odbiorców?

Tak czy inaczej, zarówno dzieła id Software, jak i Epic Games wyglądają jak poboczne, niemal garażowe projekciki, popełnione raczej z sentymentu.

Nie dziwię się tym studiom. Wiele tytułów, jak chociażby Toxikk, przeszło bez żadnego echa lub zamknęło się w elitarnej niszy niczym Warsow. Po drodze wydarzyła się zresztą piękna katastrofa – LawBreakers Cliffa Bleszinsky’ego, jednego z ojców Unreal Tournamenta i Gears of War.

Razem z weteranami z branży założył on Boss Key Productions. Za pomocą LawBreakers, w które wpompowano grube miliony dolarów, chciano rzucić rękawicę choćby i Overwatchowi. Serwery zamknięto we wrześniu 2018 roku, rok i miesiąc po premierze, produkcja okazała się finansową porażką, a po drodze Boss Key Productions próbowało ratować się modą na battle royale – i zbankrutowało.

LawBreakers to jedna z głośniejszych klap ostatnich lat. - 2019-07-15
LawBreakers to jedna z głośniejszych klap ostatnich lat.

Co ciekawe, przyczyn niepowodzenia LawBreakers należy upatrywać wszędzie poza grą. Zawinił Bleszinsky szafujący hasłami, które trafiłyby co najwyżej do kilku gimnazjalistów. Położono też projekt tła fabularnego – bohaterom brakowało charyzmy i wyrazistości konkurencji z Blizzarda. Najgorszy grzech popełniono jednak przy wybieraniu grupy docelowej (kłaniają się pogardliwe żarciki Cliffa, choć nie tylko) – każdy trailer krzyczał, że to zabawa dla prawdziwych twardzieli, takie Dark Souls wśród arena shooterów.

Reklama jednak odrobinę rozminęła się z rzeczywistością (podobnie jak w przypadku nowego Unreal Tournamenta). LawBreakers w spektakularny – bardziej niż Quake Champions – sposób łączyło dziką, bezkompromisową rozróbę i przemoc z aren z czempionami na modłę Overwatcha, ale rozgrywka okazała się dużo bardziej przystępna niż w pierwowzorach. Wyglądało to obłędnie, a pikanterii całości dodawały sektory map z zerową grawitacją. LawBreakers mogło namieszać w branży, gdyby ktokolwiek o nim usłyszał. Po tych wszystkich wpadkach grę wypuszczono na dodatek w wyjątkowo nieprzyjaznym sezonie, z nietrafioną, wytłumioną kampanią reklamową. Nigdy nie dowiemy się, czy w innych okolicznościach pozycja ta przywróciłaby arena shooterom dawny blask.

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Obecnie jest szefem działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Zagrał(a)byś sobie w Quake'a 3 Arenę?

Tak, bardzo chętnie
67,5%
Nie, nie mam już ochoty
17,1%
Nigdy w to nie grałem, więc trudno powiedzieć
15,4%
Zobacz inne ankiety
Marzy mi się Quake w stylu nowego Dooma
Marzy mi się Quake w stylu nowego Dooma

Remaster Quake’a na pierwszy rzut oka to nic wielkiego. Ale gdy się w niego zagra, to nagle wszystko staje się jasne. Król tylko czeka, by wrócić (niczym niegdyś Doom), a to jest sprawdzian. Podołamy?

Nowa era multiplayera – czy battle royale zrewolucjonizuje gry sieciowe?
Nowa era multiplayera – czy battle royale zrewolucjonizuje gry sieciowe?

Od wielu lat na polu rozgrywek wieloosobowych panuje pewna stagnacja. To, co kiedyś budziło silne emocje, dziś jest bezstresową rozrywką dla każdego. Czy galopujący sukces gatunku battle royale pokazuje, że jesteśmy gotowi na ostrzejsze zasady?

Nowa era w multiplayerze, czyli jak The Division, Destiny i The Crew zbliżają się do MMO
Nowa era w multiplayerze, czyli jak The Division, Destiny i The Crew zbliżają się do MMO

Choć nic nie jest w stanie zastąpić dobrej kampanii dla pojedynczego gracza, to coraz częściej możliwość grania z innymi decyduje o sukcesie danej produkcji. Czego w tym zakresie możemy spodziewać się po najgorętszych tytułach najbliższych miesięcy?