30. Deus Ex. 100 najlepszych gier RPG w historii – edycja 2023
Najlepszym RPG-iem w 2022 roku bez wątpienia był Elden Ring. We wielu plebiscytach zdobył on nawet tytuł Gry Roku – bez podziału na gatunki. Produkcja oczywiście znalazła się w naszym rankingu. Jakie miejsce zajęła? Przekonajcie się sami.
30. Deus Ex
Pokłońcie się przed praojcem Cyberpunka 2077! Dzieło Warrena Spectora, po wielu perypetiach ostatecznie zrealizowane w studiu Ion Storm w 2000 roku, pokazało realia do tej pory w grach niespotykane – Ziemię w niedalekiej przyszłości, zdominowaną przez strach przed terroryzmem – a do tego oddane w dynamicznej perspektywie FPP. Deus Ex zapisało się w annałach również swobodą, jaką oferowało w stawianych przed nami zadaniach – można było eliminować nieprzyjaciół po cichu, urządzać krwawą łaźnię albo przekradać się, hakując systemy bezpieczeństwa. Czy to jeszcze RPG, czy już gra akcji? Skłaniamy się ku tej pierwszej opcji – wszak mamy tu rozwój postaci, dialogi, eksplorację, mnogość możliwości prowadzenia rozgrywki oraz nacisk na fabułę nie mniejszy niż w Mass Effekcie.
29. Mass Effect 3
Mass Effect 3 delikatnie poprawił swoją pozycję, ale wciąż nie może się pozbierać po ciosie, jaki otrzymał w ankiecie w roku 2016. Myślałby kto, że czas zabliźni rany po spapranym zakończeniu i sprzedawaniu DLC z zawartością wyciętą z „podstawki”, ale jak widać, w tym przypadku gracze okazali się pamiętliwi. Mimo to „trójka” nadal zajmuje dość wysoką pozycję – i zasługuje na to, bo w dalszym ciągu mamy do czynienia ze zwieńczeniem niesamowitej opowieści, którą śledziliśmy od 2007 roku. I niezależnie od tego, jak słabo został zrealizowany sam moment „The End”, gra pozostanie w naszej pamięci jako kilkadziesiąt godzin godnego, poruszającego rozstania z postaciami, z którymi tak bardzo zżyliśmy się na przestrzeni lat. Zwłaszcza po rozczarowaniu, które zwie się Mass Effect: Andromeda.
28. Pillars of Eternity 2: Deadfire
Wygląda na to, że Pillarsy zdecydowanie nie są darzone estymą wśród czytelników serwisu GRYOnline.pl. Obie odsłony ciągle mają słabe notowania w ankiecie, więc stopniowo oddalają się od pierwszej dwudziestki, w której debiutowały. Prywatnie jest mi smutno z tego powodu, bo uważam Pillars of Eternity II za naprawdę wyśmienite RPG, pod każdym względem lepsze niż i tak już bardzo dobra część pierwsza. Czyżby powodem odepchnięcia Deadfire był „karaibski” klimat? A może największą winą tej gry jest fakt, że zadebiutowała krótko po Divinity: Original Sin II i wciąż nie może wydostać się z cienia rzucanego przez dzieło Larian Studios? Cóż, teraz to już problem czysto akademicki, bo w obliczu komercyjnej porażki „dwójki” widoki na kontynuację serii i tak są marne. Dobrze, że chociaż świat Eory przetrwa w nadchodzącym Avowed.
27. Fallout
Wojna... wojna nigdy się nie zmienia. Ale zmienia się pozycja pierwszego Fallouta – i to coraz bardziej na niekorzyść tej arcyklasycznej gry. Kolejny kiepski wynik w ankiecie zmusił nas do wydalenia jej najpierw poza top 20, a teraz poza top 25... O tempora! O mores! Dlaczego tak lamentujemy nad degradacją akurat tego tytułu? Na ogół to Wrotom Baldura przypisuje się dziś wyniesienie na nowy poziom gatunku RPG pod koniec lat 90., ale bardziej rzetelnie byłoby przyjmować, że dzieło BioWare dokonało tego do spółki właśnie z Falloutem, który wyszedł spod ręki Tima Caina i studia Interplay rok wcześniej. Upływ lat, wyczyny Bethesdy (niech będzie przeklęta po 76-kroć) i stopniowo obniżana lokata w naszym rankingu nie zmieniają faktu, że protoplasta serii Fallout wciąż żyje w naszych sercach, a od czasu do czasu jeszcze również na naszych dyskach.
Wyciągnięte z forum
Kilka dni temu znowu wyruszyłem na pustkowia, by znaleźć hydroprocesor. Dla mnie gra kultowa.
Gorkinoss

Niedawno wróciłem do tej gry i po raz któryś już w życiu przeszedłem ją całą. Przy okazji mogłem spojrzeć na dzieło Black Isle z zupełnie innej perspektywy. Zadziwiło mnie, że ten tytuł jest tak zgrabnym, zwartym doświadczeniem, opakowanym w otwarty świat, ale opowiadającym konkretną historię. Jeśli nie graliście – warto.
Marcin Strzyżewski
26. Kingdom Come: Deliverance
Do ostatniej chwili nikt nie wiedział, czego właściwie spodziewać po tym całym „Dungeons & No Dragons” – z jednej strony oglądaliśmy oszałamiające zwiastuny, z drugiej rozbrzmiewały przestrogi uczestników beta-testów... Na szczęście tym razem trailery nie kłamały. Toporne i pełne błędów jak psie futro pcheł (choć dziś większość bugów to jedynie wspomnienia), a jednak Kingdom Come: Deliverance postrącało nam czapki z głów i zaprowadziło nowy porządek w gatunku RPG. Udowodniło, że magia i cudaczny bestiariusz nie są potrzebne, by nakreślić pamiętnych bohaterów, wymyślić intrygujące zadania oraz zaprojektować wielką i ciekawą mapę. Do tego pokazało, że można nie połamać nóg (co najwyżej skręcić kostkę), idąc znacznie dalej niż Gothic przy narzucaniu rozgrywce i wirtualnemu światu bezwzględnego realizmu. Historia górą!
25. Baldur’s Gate
Jakby wiedzione solidarnością z pokrewnym sobie współprekursorem izometrycznych RPG pierwsze Baldur’s Gate podąża za pierwszym Falloutem na szeroki margines rankingu (czyt. poza top 20). Lud tak chciał, trudno. Nie zapominajmy tylko, że w 1998 roku BioWare pchnęło tą grą gatunek RPG na nowe tory, więc mienić się miłośnikiem „rolplejów” i nie znać jej, to jak mienić się wojownikiem i nie wiedzieć, za który koniec złapać miecz. Gdyby nie Wrota Baldura, dziś być może nie romansowalibyśmy ze swoimi podkomendnymi w Dragon Age’u: Inkwizycji, nie miewalibyśmy rozterek moralnych w serii Mass Effect, nie znalibyśmy komfortu toczenia taktycznych walk z aktywną pauzą, nie zobaczylibyśmy tylu pięknych miejsc wykreowanych przy użyciu silnika Infinity... no i nie wiedzielibyśmy, że...
Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę.
24. Final Fantasy VI
Co prawda Final Fantasy VI w swojej pierwotnej formie – jako gra na SNES-a wydana w 1994 roku – nigdy oficjalnie nie trafiło do Europy, ale dane nam było cieszyć się nim osiem lat później (czyli w czasach, gdy „na salonach” królowało Final Fantasy XI) w wersji na PSX. Rzecz jasna kilkanaście lokat przewagi nie oznacza, że FFVI jest znacznie lepsze od „siódemki” – obie te gry są przewspaniałe, a szósta część cyklu po prostu troszkę góruje nad swoją następczynią w naszych (i Waszych) sercach... albo i troszkę bardziej niż troszkę.
Zdaniem redakcji
Jeśli któraś część poza „siódemką” zasługuje na miano „ostatecznej fantazji”, to właśnie „szóstka”. Z mocą zamyka dla „Fajnali” epokę 2D, wyciska z konwencji, ile się da, a z nas wyciska łzy. Bo jest to piękna, wzruszająca historia, choć pozornie opowiadająca o banalnym ratowaniu świata. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Każdy z towarzyszy to świetnie wymyślona postać i nawet jeśli wygląda jak stereotypowy ninja, twórcy zawsze mają dla nas jakieś zaskoczenie. Trudno nie przywiązać się do głównych bohaterów: Locke’a, Celes, Terry, Shadowa czy... w sumie mógłbym wymienić tu całą załogę.
Hubert Sosnowski
23. Wiedźmin
Wypadnięcie poza szlachetną górną dwudziestkę może wydawać się dotkliwe, ale umówmy się – Wiedźmin wciąż plasuje się niebotycznie wysoko jak na debiutanckie dzieło jakiejś tam nikomu nieznanej zbieraniny deweloperów z Europy Wschodniej, egranizujących książki, których sława naonczas też raczej nie wykraczała poza Europę Wschodnią. I pomyśleć, że działo się to zaledwie (?) trzynaście lat przed Cyberpunkiem... Przypominamy, że zapowiedziano już remake.
Wyciągnięte z forum
Dzięki genialnej fabule oraz klimatowi, który buduje świetna ścieżka dźwiękowa, nawet lekko drewniany system walki nie przeszkadza.
Dharxen
22. Arcanum: Przypowieść o maszynach i magyi
Po dziś dzień każdy, kto stwierdza, że Planescape: Torment jest za mocno odjechane, a Baldur’s Gate mu nie podchodzi, bo ma świat przesiąknięty magią jak „Kucyki pony”, zwykle słyszy od swoich znajomych poradę: zagraj, brachu, w Arcanum; to steampunk, technologia, prawie żadnych cudów na kiju. Izometryczne RPG studia Troika Games z 2001 roku stanowi dla dzieł Interplay znakomitą alternatywę – i to nie tylko z uwagi na pierwszorzędny technomagiczny klimat. Dlaczegóż, ach, dlaczegóż nie powstała kontynuacja? Albo chociaż remaster...?
21. Pokemon (seria)

Gier powstałych na bazie „kieszonkowych potworów” jest tyle, że można by napisać o nich książkę – albo przynajmniej sążnisty artykuł (co też zresztą zrobiliśmy). Dlatego tutaj interesują nas przede wszystkim odsłony Gold i Silver, wydane na konsolkę Game Boy Color w 1999 roku, oraz Sun i Moon. Wprawdzie wszystkie główne pozycje z serii polegają z grubsza na tym samym – kolekcjonowaniu potworów i toczeniu przy ich użyciu turowych walk w drodze po tytuł mistrza trenerów – jednak to pary Pokemonów wydane na GBC oraz 3DS-a przypieczętowują niezatapialną pozycję marki na rynku. Choć bez Pokemon GO tego dzisiejszego renesansu może by nie było...