Shogo: Mobile Armor Division – FPS w klimatach anime. Najbardziej niedocenione gry z lat 90.
- Zapomniane przez czas - najbardziej niedocenione gry z lat 90.
- Robinson’s Requiem definiowało survival przed powstaniem tego gatunku
- Trespasser – bez niego nie powstałoby wiele hitów
- The Terminator: Future Shock – rewolucyjny FPS okradziony przez Quake’a
- Master of Magic – zapomniany pionier
- Shogo: Mobile Armor Division – FPS w klimatach anime
- System Shock i Marathon – nowa jakość po Doomie
- Heart of Darkness – zbyt brutalna, zbyt spóźniona
- BioForge – rewolucyjny technicznie dziadek survival horrorów
- The Dig – zapomniany Myst Spielberga
Shogo: Mobile Armor Division – FPS w klimatach anime

- Data premiery: 24 października 1998
- Producent: Monolith Productions
- Gatunek: gra akcji FPP
W czasach, gdy nikt jeszcze nie narzekał na „chińskie bajki”, tylko traktował je jako egzotyczną ciekawostkę, prawdziwi specjaliści od FPS-ów, czyli studio Monolith, przemyciło do rasowego FPS-a klimaty anime. I wyszła z tego zadziwiająco dobra i miodna mieszanka. Pomimo paru wad Shogo wciągało akcją i było niezwykle widowiskowe, a melodramaty anime w tle ani trochę mu nie szkodziły. Shogo dzieliło rozgrywkę na tradycyjne etapy ze spluwą w dłoni oraz na sterowanie mechami różnej klasy. Mechaniki nie zmieniały się za bardzo, ale dzięki dobraniu odpowiedniej perspektywy i dreptaniu po ulicach miasta między budynkami oraz odpowiednio większej sile ognia i pancerza wrażenia z totalnej rozwałki były naprawdę nieziemskie. Potęgowały je zwłaszcza świetne efekty eksplozji oraz o wiele bardziej wytrzymały pancerz mecha.
Odświeżanie Shogo.
Shogo doczekało się szeregu fanowskich projektów ulepszających grę i ułatwiających zabawę na współczesnych pecetach. Najważniejsze to:
- Widescreen Patch – mod dodający wsparcie dla wysokich rozdzielczości szerokoekranowych.
- Shogo Music Fix – jeśli macie problemy z muzyką w grze, to ten projekt powinien je rozwiązać.
- Dinputto8 - projekt przestawiający grę na bibliotekę DirectInput 8. Skutkuje to lepszą wydajnością, większą kompatybilnością oraz brakiem błędu ze znikającym kursorem.
- StixsworldHD's HD-4K Experience - mod oferuje specjalną konfigurację zestawu Reshade, ulepszającą oprawę graficzną gry poprzez upiększenie efektów i wyostrzenie obrazu.
Gra zebrała świetne oceny, ale bardzo słabo poradziła sobie na rynku – wyniki sprzedaży były dla wydawcy „rozczarowujące”. Najlepiej chyba świadczy o tym fakt, że wielu rodzimych graczy poznało Shogo dopiero wtedy, gdy zostało ono w naszym kraju dołączone na płycie do czasopisma. Przez niskie wyniki porzucono prace nad dwoma dodatkami fabularnymi: Shugotenshi i Legacy of the Fallen, znacznie rozbudowującymi wątki z podstawki i wprowadzającymi nowe lokacje, broń oraz pancerze.
Przyczyn porażki było wiele. Jedną z nich stanowił na pewno czas premiery, pokrywający się z debiutem takiego hiciora, jakim okazał się Half-Life, oraz gry SiN. Ponoć sami twórcy zdawali sobie sprawę, że są zbyt niedoświadczeni i nie dość „duzi”, by przygotować pozycję wspaniałą w każdym aspekcie, więc skupili się tylko na tym, aby strzelanie sprawiało mnóstwo frajdy. Jeden z analityków podkreślał później, że winny był również status Monolitha jako małego wydawcy, przez co deweloperzy nie mogli pozwolić sobie choćby na odpowiednie wyeksponowanie gry na półkach w sklepie, za co wtedy sporo płaciły większe firmy. Mimo że gracze szybko zapomnieli o Shogo, dziś produkcja ta wspominana jest wyłącznie bardzo miło.
„Chińska bajka” zamiast Kate Archer
A wiecie, że Shogo miało mimo wszystko dostać swojego duchowego następcę, czyli militarną grę akcji w klimatach anime? Tyle że w celu zadowolenia wydawcy i ludzi z marketingu projekt ciągle ewoluował, aż... ze strzelanki anime stał się No One Lives Forever, czyli jednym z najlepszych FPS-ów wszech czasów, w którym koloryt „chińskich bajek” zastąpiono szpiegowskimi filmami z lat 60. A resztę pomysłów z niedoszłego sequela Shogo wykorzystano w grze F.E.A.R – kolejnym wielkim hicie tego studia.
