NieR: Automata. Najgorsze pierwsze misje w grach wideo
- Tak się nie zaczyna gier! Najgorsze pierwsze misje w grach wideo
- Star Wars Battlefront 2
- Dragon Age: Inkwizycja
- Metal Gear Solid 5
- Fallout 2
- Horizon Zero Dawn
- NieR: Automata
NieR: Automata

Uruchamiając grę NieR: Automata, przygodny gracz bez świadomości, czym są dzieła Yoko Taro, popełnia jeden z największych błędów początkującego. Jest mianowicie kompletnie nieprzygotowany na stopień trudności zabawy, długość wprowadzenia i przez wiele, wiele minut brak możliwości zrobienia zapisu postępu. Do tego dochodzi zupełne zagubienie, nieznajomość realiów gry, dziwaczność zawartych w niej rozwiązań, a w końcu dysonans poznawczy. „To jest ten $#%^@, którym niektórzy tak się zachwycają?” Zwłaszcza że w pierwszej sekwencji mamy do czynienia z rozgrywką, która nijak nie wygląda jak to, co widać na gameplayach.
Wiele japońskich gier jest bardzo specyficznych. W tej niszy Yoko Taro stanowi kolejną niszę. Trzeba mieć tego świadomość, jeśli chce się sięgnąć po projektowane przez niego tytuły. Kiedy tej świadomości zabraknie, efektem będzie zniechęcenie i awersja do udziwnionej ponad miarę japońszczyzny. Sam twórca chyba nie chce być lepiej rozumiany przez szerszą publiczność i wystarcza mu podziw tej grupy, która w jego dziełach widzi coś więcej niż zwykłą nawalankę.
NieR: Automata to naprawdę zacny tytuł. Stawiający wiele ważnych pytań, oferujący różnorodną rozgrywkę i pełnokrwistych bohaterów. Jednak aby doświadczyć tego wszystkiego, konieczne jest zagryzienie zębów i ukończenie niezbyt satysfakcjonującego, choć dość emocjonującego wstępu zwieńczonego walką z wielkim bossem. Nie każdemu niestety będzie to dane. A szkoda.
