Ash vs. Evil Dead (Ash kontra martwe zło) – Evil Dead (Martwe zło). Świetne seriale, które ożywiły podupadające serie

- Świetne seriale, które ożywiły podupadające serie
- Cobra Kai – Karate Kid
- Beast Wars (Kosmiczne wojny) – Transformers
- Better Call Saul (Zadzwoń do Saula) – Breaking Bad
- Dark Crystal: Age of Resistance (Ciemny kryształ: Czas buntu) – Dark Crystal
- Ash vs. Evil Dead (Ash kontra martwe zło) – Evil Dead (Martwe zło)
- DuckTales 2017 (Kacze opowieści) – DuckTales (1987–1990)
Ash vs. Evil Dead (Ash kontra martwe zło) – Evil Dead (Martwe zło)

- Co to: demoniczna rozróba piłą mechaniczną z przymrużeniem oka
- Ile sezonów: trzy
- Gdzie obejrzeć: HBO GO, Netflix
Kicz i brutalność kiedyś, a kicz i brutalność dziś. Jakie fundamentalne różnice wyznaczył czas przeszły i teraźniejszy tym dwóm elementom języka filmowego? Sam Raimi skutecznie udowodnił, że w sumie to żadne. Nie wiem, czy muszę jakoś specjalnie przedstawiać tego pana, bo to między innymi dzięki niemu kino lat 80. wyglądało tak efektownie i prymitywnie zarazem, a groteska wręcz wylewała się z ekranu. Najlepszym tego przykładem jest najpewniej seria horrorów Martwe zło, która z pozoru opowiada historię grupy głupkowatych, bezbronnych nastolatków skazanych na pożarcie przez demony, aby potem dać głównemu bohaterowi prawo głosu i piłę łańcuchową. Tak żeby miał jakieś szanse przeżycia.
Na imię mu było Ash i, niestety, muszę zdradzić, że chłopaczyna dał sobie radę z piekielnymi pomiotami. Jest to jednak spoiler nieunikniony, bowiem zauważycie go w samym tytule Ash vs. Evil Dead, czyli serialu sprzed kilku lat, który już nie ukrywa, że wspomniany protagonista nie zawaha się rozwalić paru parszywych, mrocznych facjat. Nawet pomimo nieco bardziej „dojrzałego” wieku.
Prawie 30 lat przerwy nie sprawiło, że uniwersum Martwego zła straciło na energii czy szaleństwie. Można tylko powiedzieć, iż Raimi przestał owijać w bawełnę i zaserwował coś o wiele bardziej komediowego niż dekady temu, ale zmiana ta nie popsuła przerażającego klimatu. Bo nadal z dziwnym dystansem i niepokojącą satysfakcją obserwuje się tę niepoprawną z wielu powodów rzeź. A Ash? To jest gość, mówię Wam.