Władca pierścieni: Powrót króla – Saruman zniknięty. Słynne sceny filmowe, które skasowano
- Słynne sceny filmowe, które skasowano
- Władca pierścieni: Powrót króla – Saruman zniknięty
- Iron Man 2 – człowiek z żelaza, żołądek – niekoniecznie
- Gwiezdne wojny: Powrót Jedi – palantem okazał się Yoda
- Terminator 2: Dzień sądu – Nigdy nie będziesz prawdziwym chłopcem, T-800
- Harry Potter i Insygnia Śmierci: część I – sprawiedliwość dla Dudleya!
- Spider-Man – co było, a nie jest…
- To – scena zbyt straszna dla Pennywise’a
Władca pierścieni: Powrót króla – Saruman zniknięty

W filmowej trylogii Władcy pierścieni w reżyserii Petera Jacksona mnóstwo jest scen, które zostały wycięte przez twórców. To zrozumiałe – materiału źródłowego było za dużo, by móc wszystko skonsolidować w trzech częściach właściwego dzieła. W ten sposób do premier kinowych nie załapały się m.in.: pogłębiona historia konfliktu Boromira i Faramira z ich ojcem, śmierć Rzecznika Saurona z rąk Aragorna (wyjątkowo w tej scenie brutalnego!), przemarsz elfów opuszczających Śródziemie czy pogrzeb Theodreda.
Brak każdej z tych scen – a także kilku innych – da się jednak (mniej lub bardziej) wyjaśnić. Jest natomiast w Powrocie króla jeden niedokończony wątek, który, moim zdaniem, sprawia, że seans trylogii Jacksona w oryginalnym kształcie zostawia w widzu pewien niedosyt.
Mowa o śmierci Sarumana – czarnego charakteru, w rzeczywistości będącego przez większość historii głównym antagonistą bohaterów. Mimo że Sauron to groza, która nieprzerwanie wisi nad całym Śródziemiem i łypie z Mordoru swoim wszystkowidzącym okiem, to Saruman jest wrogiem namacalnym, bliższym, takim, którego odbiorcy łatwiej jest również zrozumieć. Biały czarodziej znajduje się blisko przez bite dwie części Władcy pierścieni, by w trzecim epizodzie po prostu zniknąć. Wycięcie sceny jego ostatecznej porażki w kinowej wersji Powrotu króla jest dla mnie nieporozumieniem. Czymś, co sprawia, że jeżeli ktoś zaprasza mnie na nocny maraton z Władcą i puszcza klasyczną edycję filmu, jestem zmuszony głęboko westchnąć i odliczyć do dziesięciu.