Gwiezdne wojny: Powrót Jedi – palantem okazał się Yoda. Słynne sceny filmowe, które skasowano
- Słynne sceny filmowe, które skasowano
- Władca pierścieni: Powrót króla – Saruman zniknięty
- Iron Man 2 – człowiek z żelaza, żołądek – niekoniecznie
- Gwiezdne wojny: Powrót Jedi – palantem okazał się Yoda
- Terminator 2: Dzień sądu – Nigdy nie będziesz prawdziwym chłopcem, T-800
- Harry Potter i Insygnia Śmierci: część I – sprawiedliwość dla Dudleya!
- Spider-Man – co było, a nie jest…
- To – scena zbyt straszna dla Pennywise’a
Gwiezdne wojny: Powrót Jedi – palantem okazał się Yoda

- Gdzie obejrzeć: Player, Apple TV, Chili
O Gwiezdnych wojnach można pisać, pisać i pisać. George Lucas musiał pozbyć się wielu dziesiątek minut materiału przed premierą każdej kolejnej części Star Wars. Ta scena jest jedną z krótszych w zestawieniu, ale dotyczy wielkiej tajemnicy, nad którą głowili się przez lata fani Gwiezdnych wojen. Dlaczego Obi-Wan Kenobi nie powiedział Luke’owi Skywalkerowi, że Darth Vader to jego ojciec? Po co była cała szopka z wymyślaniem bajki, jakoby Vader zabił Anakina?
Usunięta z Powrotu Jedi scena to dosłownie kilka sekund, które zostały wycięte z rozmowy Luke’a z Yodą, na krótko przed śmiercią starego mistrza Jedi. Jeden z najpotężniejszych i najmądrzejszych członków Zakonu kazał Kenobiemu dochować tajemnicy w sprawie starszego ze Skywalkerów, czego dowodem są słowa:
Obi-Wan powiedziałby ci dawno temu, gdybym mu na to pozwolił.
Dlaczego Yoda postąpił w ten sposób? Trudno stwierdzić. Prawdopodobnie Yodę i Kenobiego różniło podejście do młodego Skywalkera. Podczas gdy Obi-Wan chciał (prawdopodobnie) wyjawić prawdę młodemu Jedi, Yoda obawiał się, że Luke – będąc jeszcze niedoświadczonym, impulsywnym i podatnym na manipulacje chłopakiem – zechce odnaleźć ojca, a to mogłoby skończyć się katastrofą: śmiercią Luke’a bądź jego dołączeniem do Sithów.
Wiadomo z pewnością, że te kilka wyciętych słów wyjaśnia, dlaczego Luke nie był zły na Obi-Wana, kiedy chwilę po śmierci Yody mieli okazję porozmawiać. Stawia też Kenobiego w zdecydowanie lepszym świetle, czego nie można powiedzieć o starym mistrzu.