- Patologie w grach dla dzieci, których nigdy nie zauważyliście
- Minecraft – giń, świnko
- Simsy – zdradziłem cię, sorry
- LEGO – klasizm i materializm? Pierwsze słyszę
- Pokemon – Eevee zagrodowy, bez GMO
Pokemon – Eevee zagrodowy, bez GMO
Idea stojąca za Pokemonami jest jeszcze bardziej popaprana niż stosunek do zwierząt w Minecrafcie. A to dlatego, że ten drugi ma jeszcze inne elementy rozgrywki, które nie zakładają fajczenia fauny i wytwarzania maszynek do masowej produkcji smażonki. Tymczasem Pokemony to nic innego jak skrzyżowanie hodowli przemysłowej z walkami zwierząt. A kto płaci? Pan płaci, pani płaci.
No bo co? W gruncie rzeczy chodzimy sobie i łapiemy dzikie zwierzęta – tu jelonek, tam lisek, kaczka, rybka. Ale to wcale nie takie proste – zwierzę nie chce być zniewolone, musimy je więc wykończyć (no dobrze, nie w przypadku Pokemon GO). Kiedy już nie będzie mieć sił, wpakowujemy je do mikroskopijnej klatki (co z tlenem? co z przestrzenią?!), w której ma siedzieć, dopóki nie zechcemy go wypuścić prosto na przeciwnika albo do ciężkiej pracy.

Tresujemy, uczymy sztuczek i podporządkowujemy rozwój zwierzęcia coraz lepszej wydajności, umiejętnościom, sile. A potem każemy się bić z innymi mu podobnymi, podczas gdy tak zwani trenerzy, czyli my i właściciele innych zwierząt, wychodzimy z tego bez szwanku – to przecież czysta rozrywka. A cierpią żywe istoty. Na tym etapie budowanie więzi między pokemonem a trenerem to pielęgnowanie chorego syndromu sztokholmskiego. I pomyśleć, że gdybyśmy się nie pchali, gdzie nie trzeba, nie byłoby sprawy – zero przeciwników to zero starć.
Walki kogutów czy psów to bestialstwo, chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości. Zwierzęta głodzi się wcześniej i prowokuje, by na ring wyszły gotowe do bitki. Nikogo nie obchodzi, czy będą cierpieć. „Wybieram cię!” – pamiętacie? Bez kitu, jak gdyby to był jakiś zaszczyt. Sam sobie idź walczyć, pacanie. Z czasem zwierzę uczy się agresji. Gdyby takiego psa wypuszczono na wolność bez żadnej resocjalizacji, pozagryzałby pół placu zabaw, a potem trafił do uśpienia. To na szczęście nie przypadek Pokemonów – uwięziony stworek już na zawsze będzie żyć w klatce niespełniającej standardów ani unijnych, ani moralnych.
