- Niezłe filmy, których fabuła to bełkot
- Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie (Star Wars: The Rise of Skywalker)
- Matrix Reaktywacja / Matrix Rewolucje (The Matrix Reloaded / The Matrix Revolutions)
- Atlas chmur (Cloud Atlas)
- Vanilla Sky
- Efekt motyla (The Butterfly Effect)
- Ciekawy przypadek Benjamina Buttona (The Curious Case of Benjamin Button)
- Donnie Darko
- Źródło (The Fountain)
- Cube
Vanilla Sky

- Co to: romans pułapka na granicy jawy i snu
- Rok premiery: 2001
- Reżyseria: Cameron Crowe
- Gdzie obejrzeć: Chili, iTune Store
Tom Cruise, Penelope Cruz oraz Cameron Diaz – takie trio powinno gwarantować sukces, jeżeli kręcisz romans. Albo udajesz, że kręcisz romans. Vanilla Sky bawi się bowiem konwencją melodramatu w sposób co najmniej zaskakujący i wykorzystuje te śliczniutkie i idealnie lśniące twarze do opowiedzenia historii na skraju życia i snu, która z każdą minutą coraz bardziej odrywa się od rzeczywistości, serwując niespodziankę za niespodzianką. Czy da się bezboleśnie przetrwać ten nieustanny deszcz zaskakujących zwrotów akcji?
Cóż, to naprawdę zależy od tego, jak bardzo tolerujecie hollywoodzki styl tworzenia filmów. Bo tu wszystko jest amerykańskie do bólu, choć nie bez powodu. Bo jak inaczej przedstawić historię zamożnego playboya, który przespał się z o jedną kobietą za dużo, przez co kończy z blizną na twarzy i wyrzutami sumienia po utracie ważnej osoby? Potrzeba do tego iście „zachodnich” środków wyrazu.
Tak jak mówiłem – im dalej w las, tym robi się dziwniej. Romans zmienia się w thriller, a thriller – w oniryczne science fiction. Nie zobaczycie tu może tęczowych owiec na ulicy, ale nie da się ukryć, że ekranowe wydarzenia nie trzymają się kupy, dlatego człowiek nadal liczy, że otrzyma ich logiczne uzasadnienie. Co jednak dostanie? Kolejną moralizatorską opowieść zakończoną najnudniejszym możliwym zwrotem akcji w stylu: „Spokojnie, to był tylko zły sen”.
OTWÓRZ OCZY
Z nieco cieplejszym odbiorem wśród widzów spotkała się hiszpańskojęzyczna wersja owego filmu pod tytułem Otwórz oczy. W jej przypadku robotę robi przede wszystkim charakterystyczny klimat europejskiego kina niezależnego i surrealistyczne wstawki pozbawione hollywoodzkich manieryzmów (można je nawet porównać do elementów twórczości Davida Lyncha). Warto zapoznać się z tą wersją, jeśli jej nie widzieliście.
