- Na jaki film pójść do kina w Polsce, gdy wreszcie je otworzą?
- Ojciec (The Father)
- Cruella
- Nomadland
- Mortal Kombat
- Godzilla vs. Kong
- Ciche miejsce 2 (A Quiet Place Part II)
- Na rauszu (Druk)
- Obecność 3: Na rozkaz diabła (The Conjuring: The Devil Made Me Do It)
- Minari
Na rauszu (Druk)

- Co to: duński dramat z Madsem Mikkelsenem traktujący o plusach i minusach spożywania alkoholu
- W kinach od: 11 czerwca (zaplanowano także pokazy przedpremierowe w kinach studyjnych)
- Reżyseria: Thomas Vinterberg
Współpraca dwóch znamienitych duńskich artystów filmowych – Thomasa Vinterberga oraz Madsa Mikkelsena – zdążyła odbić się szerokim echem na całym świecie za sprawą bardzo mocnego dramatu społecznego pod tytułem Polowanie. Było to widowisko ciężkie do oglądania i niosące ze sobą co najmniej niewygodny przekaz. Od jego premiery minęła już prawie dekada, a panowie postanowili pracować przy kolejnym wspólnym dziele, tym razem o wiele bardziej lekkim, choć nadal ambitnym i mającym coś do powiedzenia. Hektolitry potu związanego ze stresem zamieniono na hektolitry przyjmowanego do krwi alkoholu. I wyszedł z tego twór jedyny w swoim rodzaju.
Na rauszu to kino męskie, i nie znaczy to, że pokazuje umięśnionych, przystojnych facetów aktywnie ćwiczących na siłowni (bo nie pokazuje). Jest to świadectwo kryzysu wieku średniego – opowieść o czterech kumplach mających w ręku fach nauczyciela, którzy wpadają na absurdalnych pomysł mający poprawić jakość ich życia zawodowego. Postanawiają oni codziennie aplikować do organizmu odpowiednią ilość promili, która ponoć, z naukowego punktu widzenia, poprawia ogólne samopoczucie. Efekty tegoż pomysłu są miejscami komiczne, a czasami tragiczne.
Powiecie, że to normalizacja nadmiernego spożywania alkoholu? Niekoniecznie, choć czasami tak to wygląda. Pomimo faktu, że dzieło jest dość buńczuczne, reżyser doskonale zdaje sobie sprawę z wagi poruszanego tematu. Bohaterowie ponoszą konsekwencje swoich czynów, ale przy okazji uczą się czegoś o sobie. A całość spuentowana zostaje sceną z udziałem Madsa Mikkelsena, która z pewnością przejdzie do historii europejskiej kinematografii. Nie przesadzam.
BERLIN ALEXANDERPLATZ – 11 CZERWCA
A teraz przenieśmy się na chwilę z Danii na teren jej jedynego lądowego sąsiada – Niemiec. 11 czerwca zadebiutuje bowiem bardzo udany dramat Burhana Qurbaniego, który zdarzyło się mi się obejrzeć podczas zeszłorocznych Nowych Horyzontów i niezwykle dobrze ten seans wspominam. Berlin Alexanderplatz, bo o nim mowa, to współczesna adaptacja znanej powieści Alfreda Döblina o tym samym tytule, która opowiada o czarnoskórym imigrancie próbującym wieść stabilne życie w Niemczech. Niestety bardzo szybko daje się porwać środowisku narkotykowemu, choć po pewnym czasie zauważa jego patologie. Nie brzmi to porywająco, na domiar wszystkiego trwa całe 3 godziny, ale uwierzcie mi – naprawdę warto, szczególnie w kinie.
