Twierdza Krzyżowiec: Edycja ostateczna jest wystarczająco dobra, by warto było ją kupić!. Mój Panie, co będzie dalej z Twierdzą?
Spis treści
Twierdza Krzyżowiec: Edycja ostateczna jest wystarczająco dobra, by warto było ją kupić!
Chciałem pokusić się o pełniejszą recenzję gry Twierdza Krzyżowiec: Edycja ostateczna, ale po kilku godzinach zrozumiałem, że nie miałoby to większego sensu. W trakcie rozmowy z innymi redaktorami na temat tej pozycji padło proste stwierdzenie – odświeżona Twierdza to po prostu Twierdza. Co prawda pojawiły się nowe jednostki beduińskie, ale nie będę czarować – nie wywracają one rozgrywki do góry nogami. Ot, mamy alternatywnych żołnierzy, którzy pozwalają stosować nieco inne taktyki na polu walki. Poza odświeżoną szatą graficzną oraz usunięciem wszystkich exploitów (tak, twórcy wzięli sobie do serca narzekania graczy w trybie multiplayer) nie ma tutaj żadnej rewolucji.
Do tego autorzy, odświeżając oprawę, naprawili parę drobiazgów, np. dodali możliwość personalizacji swojego lorda, przypisując mu jednocześnie odpowiednie budynki sakralne (Arabowie zamiast kościołów mają meczety i strażników świątynnych). Same mechaniki czy podstawy gospodarki nie uległy jednak żadnym większym zmianom, więc fani pierwowzoru po pierwszych sekundach poczują się jak w domu. Do tego dochodzi rzecz jasna obsługa dzisiejszych monitorów, odświeżone sterowanie (WSAD to zbawienie) oraz możliwość tworzenia gier sieciowych bez udziału GameRangera.
Poza tym to stara, dobra Twierdza w każdym aspekcie. Na ogromny plus muszę zaliczyć także cenę – 82 złote na Steamie. Jest ona adekwatna do nowej zawartości, biorąc pod uwagę chociażby akrobacje, jakie trzeba było wykonywać na oryginalnym Crusaderze, by móc w 2025 roku zagrać w trybie wieloosobowym. Teraz mamy nowy, świeży tytuł, który obsługuje starcia sieciowe oraz pozwala kooperacyjnie walczyć ze Szczurem, Wężem czy Wieprzem. Czego chcieć więcej w tej spalonej słońcem krainie? Ano... można było prosić o trochę więcej.