Michael Jackson – Faceci w czerni II. 10 cameo, których się nie spodziewaliśmy
- Małe role wielkich aktorów - 10 cameo, których się nie spodziewaliśmy
- Matt Damon – Thor: Ragnarok
- Samuel L. Jackson – Iron Man
- David Bowie – Zoolander
- Keith Richards – Piraci z Karaibów: Na krańcu świata
- Shakira – Zwierzogród
- Michael Jackson – Faceci w czerni II
- Cate Blanchett – Hot Fuzz
- Keanu Reeves – Chyba na pewno ty
- Cezary Pazura – Dzień Świra
Michael Jackson – Faceci w czerni II

- Jak długo trwa cameo: 19 sekund
- Co to za film: komedia science-fiction z ciekawą fabułą
- Gdzie obejrzeć: CANAL+, Chili, PLAY NOW, Rakuten
Michael Jackson wzbudzał kontrowersje za życia i wzbudza je po śmierci. Ani przez chwilę nie przestał jednak być jedną z najbardziej rozpoznawalnych na całym świecie ikon popkultury XX i XXI wieku. Tak było też w 2002 roku, kiedy premierę mieli Faceci w czerni II. Pierwsza część komedii science-fiction z Tommym Lee Jonesem i Willem Smithem biła wówczas rekordy popularności. Nic dziwnego, że w dwójce zdecydowano się na angaż kilku absolutnych gwiazd tamtego okresu.
Michaelowi Jacksonowi zdarzało się pojawiać na ekranie już wcześniej. Najczęściej oczywiście w teledyskach, z których zrobił prawdziwe krótkie musicale. Okazjonalnie grywał też w formach krótkometrażowych, na przykład nakręconym dla Disneya Kapitanie Eo. Najczęściej jednak nie miał czasu na angażowanie się w produkcje wymagające długotrwałego przebywania na planie.
Podobnie było z Facetami w czerni II. Jackson zdawał sobie sprawę, że nie ma czasu na nic więcej, a producentom chyba to pasowało (powiedzmy, że piosenkarz nie stworzył wybitnej kreacji). Jego samo pojawienie się na ekranie (a w zasadzie na ekranie w ekranie) było już jednak bombą wystarczającą, by skutecznie podbić zainteresowanie produkcją. Tak się robi w marketing.
Jeżeli jesteśmy przy temacie kosmitów, nie sposób wspomnieć o Luke’u Skywalkerze w Mandalorianinie. Czy było to cameo, czy rola trzecioplanowa? Nie jestem pewien. Dość powiedzieć jednak, że mimo kilku chwil na ekranie Mark Hamill przyspieszył bicie serca milionów fanów starej trylogii. I tak zupełnie przy okazji uratował sytuację. Oczywiście w absolutnie ostatniej chwili. Nie żeby dla mistrza Jedi nie był to chleb powszedni.
