Jak hartowało się League of Legends – punkty zwrotne w historii gry
Dziesięć lat temu premierę miała mała-wielka gra, która wywróciła branżę do góry nogami. League of Legends, jakie znamy, rodziło się po kawałku i dziś porozmawiamy o najważniejszych zmianach jakie doprowadziły grę do punktu, w którym jest teraz.
Spis treści
- Jak hartowało się League of Legends – punkty zwrotne w historii gry
- 18 czerwca 2011 roku – pierwsze mistrzostwa świata
- Listopad 2014 roku – nowe Summoner’s Rift
- 24 stycznia 2016 roku – połączenie Draft Pick i Team Buildera kończy zamieszanie
- Listopad 2017 roku – nowy, bardziej skillowy system run
- 18 czerwca 2019 roku – TeamFight Tactics w launcherze, czyli gra w grze
24 stycznia 2016 roku – połączenie Draft Pick i Team Buildera kończy zamieszanie
Nie wiem, czy byliście kiedyś na bazarze. Takim prawdziwym, wielkim bazarze z kolorowych lat 90. Były wielkiej najczęściej gdzieś przy stadionach. Były głośne, chaotyczne, ciągle ktoś się targował, okrzykom radości towarzyszyły przekleństwa, wyzwiska i przepychanki. I tak mógł czuć się człowiek, który wkraczał w świat rozgrywek rankingowych w League of Legends przed styczniem 2016 roku, kiedy to połączono Team Buildera z Draft Pickiem. Trochę przesadzam? No może trochę. Wcześniej, od 2014 roku, problem ten próbował eliminować sam Team Builder, ale rozwiązanie to nie było jeszcze doskonałe.
Do 2016 roku matchmaking przypominał corridę, w której ten, kto był pierwszy, zaklepywał w okienku chatu wymarzoną rolę. I biada ci, jeśli nie ogarniałeś którejś z linii i nie potrafiłeś grać np. supportem. Kłótnie, kwasy i trollpicki (wybieranie czempiona nieadekwatnego do potrzeb drużyny) były na porządku dziennym. A potem sypały się reporty, bany. I przede wszystkim – czekało nas raczej nieprzyjemne kilkadziesiąt minut, kiedy nie mieliśmy ani grama radości z rozgrywki.
I w końcu Riot Games zesłało zbawienie. Błogosławieństwo. Narzędzie, dzięki któremu wielu graczy w League of Legends odkryło w sobie człowieczeństwo. Patent polega na tym, że jeszcze nim przystąpimy do wyszukiwania gry, wybieramy dwie role, w których najlepiej się odnajdujemy, i program stara się nam przydzielić właśnie taką. Czasem lądujemy gdzie indziej, ale jest to już rzadkość. Dalej zdarzają się złośliwcy, którzy dobierają bohatera wbrew przydzielonej im roli, ale na złą wolę ciężko już coś poradzić.
Wielu graczy nauczyło się dogadywać, kulturalnie zamieniać. Czasy Dzikiego Zachodu, choć chwilami o sobie przypominają, powoli odchodzą w niebyt. Jakich zmian w mechanice by potem i wcześniej nie wprowadzono – w moich oczach nowy system pozostaje jedną z najlepszych innowacji w historii rozwoju League of Legends.