- Hity filmowe, które mieliśmy zobaczyć 2020, a obejrzymy w 2021 roku
- Nie czas umierać (No Time to Die)
- Diuna (Dune)
- Top Gun: Maverick
- King’s Man: Pierwsza misja (The King’s Man)
- Eternals
- Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun (The French Dispatch)
- Venom 2: Carnage (Venom: Let There Be Carnage)
- Pogromcy duchów. Dziedzictwo (Ghostbusters: Afterlife)
- Ciche miejsce 2 (A Quiet Place Part II)
- Szybcy i wściekli 9 (F9)
Top Gun: Maverick

- Co to: powrót do kokpitu szybowca po niemalże 35 latach przerwy
- Data premiery: 1 lipca
- Reżyser: Joseph Kosinski
- Aktorzy: Tom Cruise, Jennifer Connelly, Ed Harris
Top Gun stał się filmowym symbolem lat 80. Tematyka wojenno-lotnicza została połączona z odpowiednim dla tamtych czasów luzem, spektakularnością i groteskowym wręcz romantyzmem. Przypomnijcie sobie te przejażdżki na motocyklu, podczas których Tom Cruise czuł wiatr we włosach, czy rozgrywki w piłkę plażową, kiedy to ziarenka piasku cierpiały pod ciężarem rzucających się na nie umięśnionych ciał, a to wszystko skontrastowane z błyskawicznymi wręcz scenami śmierci w pędzących na zabój odrzutowcach. Czar życia minionej epoki – czerp z życia maksimum emocji pomimo wpisanego w nie ryzyka.
Trochę się więc zastanawiam, czym zamierza być Top Gun: Maverick (odkładam na bok niepokojące wizje odcinania kuponów przez twórców i żerowania na naszej nostalgii). Być może będziemy mieli do czynienia z dziełem bardziej dojrzałym, podkreślającym zestaw nieco innych życiowych wartości? Na to wychodzi, bo Tom Cruise, pomimo wiecznie tej samej twarzy, trochę się starzeje i będzie to najpewniej jego ostatnia okazja do posterowania szybowcem.
Jakiej historii byśmy ostatecznie nie dostali – zapowiada się ona satysfakcjonująco od strony technicznej. Materiały zakulisowe wyglądają imponująco, gdyż pokazują, że sceny lotów były nagrywane gdzieś daleko na pustkowiach, a zielony ekran i wszelkiego rodzaju efekty specjalne nie zaburzą realistycznego obrazu powietrznych wojaży. I choć bardzo chciałbym w to wierzyć, to nie wydaje mi się, aby było to w 100% możliwe. Ale hej, pożyjmy przez chwilę tą piękną iluzją.
WEST SIDE STORY
Całkiem możliwe, że tytuł West Side Story nie mówi wam całkowicie nic, ale jeżeli usłyszycie nazwisko reżysera odpowiedzialnego za cały projekt, to możecie zacząć myśleć o nim trochę inaczej. Film nakręci bowiem Steven Spielberg, czyli absolutna ikona Hollywoodu, i będzie to remake musicalu z lat 60., a więc nie jest to gatunek, z którym byśmy utożsamiali twórcę Parku jurajskiego, Szeregowca Ryana czy Listy Schindlera. Ale właśnie dlatego warto śledzić to dzieło – być może wszyscy zostaniemy nim zaskoczeni.
