Rejs w nieznane (Swept Away) – Madonna. Głośne filmy, które zrujnowały kariery aktorom
- Głośne filmy, które zrujnowały kariery aktorom
- Batman i Robin (Batman & Robin) – Chris O’Donnell
- Gwiezdne wojny: Część I – Mroczne widmo (Star Wars: Episode I – The Phantom Menace) – Jake Lloyd
- Jumper – Hayden Christensen
- Liga niezwykłych dżentelmenów (The League of Extraordinary Gentlemen) – Sean Connery
- Pasja (The Passion of the Christ) – Jim Caviezel
- Dyktator (The Great Dictator) – Charlie Chaplin
- Ostatnie tango w Paryżu (Ultimo tango a Parigi) – Maria Schneider
- Rejs w nieznane (Swept Away) – Madonna
Rejs w nieznane (Swept Away) – Madonna

- Co to za film: paździerz na bezludnej wyspie, o którym Guy Ritchie chciałby zapomnieć
- Rok produkcji: 2002
- Gdzie obejrzeć: Netflix, iTunes Store
Niektórzy muzycy po jakimś czasie nudzą się ciągłym nagrywaniem albumów oraz trasami koncertowymi i próbują się przebranżowić, zostając chociażby aktorami. I niektórym wychodzi to naprawdę nieźle, czego najlepszym przykładem jest Lady Gaga i jej rola w Narodzinach gwiazdy czy jednorazowy wybryk Eminema w postaci 8. Mili. Są też wokaliści, którzy do filmów się po prostu nie nadają – wśród nich znajduje się między innymi Madonna. I niestety – potrzebowała aż 20 lat, aby zrozumieć, że to nie jest zawód dla niej.
Większość jej aktorskiej kariery nie była może jakaś tragiczna, ale już na pewno bezbarwna. Zaliczyła co prawda nieco ciekawsze role w Evicie Alana Parkera czy Kim jest ta dziewczyna? Jamesa Foleya, ale były to raczej wyjątki potwierdzające pewną regułę. Do eskalacji beznadziei doszło natomiast w 2002 roku za sprawą komedii romantycznej Swept Away – prawdopodobnie najgorszego filmu w karierze naprawdę utalentowanego Guya Ritchiego.
Brytyjski reżyser nie musiał się jednak martwić o swoją przyszłość, bo już takimi małymi arcydziełami jak Przekręt i Porachunki udowodnił, iż warto dać mu drugą szansę, a Swept Away to zaledwie wypadek przy pracy. Żadnej linii obronnej nie miała natomiast Madonna, która została zjechana z góry na dół przez światowych krytyków oraz widzów (nawet wiernych fanów piosenkarki). Od tamtego momentu jej twarz nie pojawiła się na wielkim ekranie. No chyba, że ktoś ogląda w kinie nagrania z jej koncertów.
O AUTORZE
Owszem, współczuję aktorom, którym jedna gorsza rola zniweczyła całą dotychczasową pracę w drodze na szczyt. To naprawdę do bani. Mimo to zazdroszczę artystom pokroju Jima Caviezela, bo ci może i są kojarzeni z jednym, konkretnym filmem i niczym więcej, ale przynajmniej się o nich pamięta i mogą umierać spokojnie ze świadomością, że coś temu światu od siebie dali. Co jest bowiem lepsze – wybitna rola główna czy 50 średnich drugoplanowych? Moją odpowiedź raczej znacie.
