- Dragon Ball, One Piece czy Attack on Titan - wybieramy najlepsze anime shonen
- One Piece
- Naruto
- Hunter × Hunter
- Dragon Ball (wszystkie serie)
- My Hero Academia
- Jujutsu Kaisen
- Attack on Titan - AoT
- Demon Slayer
- Fullmetal Alchemist: Brotherhood
Attack on Titan - AoT

- Oryginalny tytuł: Shingeki no Kyojin
- Liczba odcinków: 86
- Lata produkcji: 2013-2022
- Studio: Wit Studio, MAPPA
To, czy Attack on Titan to shonen, czy też nie, pozostaje tematem wielu dyskusji. Komiksowy pierwowzór anime, czyli manga napisana i zilustrowana przez Hajime Isayamę, ukazywała się jednak na łamach magazynu „Bessatsu Shonen Magazine” (czasopisma publikującego shoneny), dlatego postanowiłam umieścić tę serię w naszym zestawieniu. Uważam również, że każda okazja jest dobra, aby polecić Attack on Titan innym. Anime cieszy się stale rosnącą popularnością, która w pewnym momencie pozwoliła serii na konkurowanie z równie popularnymi aktorskimi produkcjami.
AoT przenosi nas do postapokaliptycznego świata, w którym ostatnia garstka ludzkości żyje w otoczonym murami mieście w strachu przed krwiożerczymi, humanoidalnymi monstrami nazywanymi przez lokalną społeczność Tytanami. Mijają lata, a życie w twierdzy toczy się spokojnym rytmem. Prawie wszyscy już dawno pogodzili się z rzeczywistością, w jakiej przyszło im egzystować. No właśnie, prawie wszyscy. Głównym bohaterem serii jest Eren, który marzy o tym, by dołączyć do grupy Zwiadowców i wraz z nimi przemierzać świat w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca dla ludzi. Pewnego dnia u bram miasta pojawia się ogromy tytan, który wkrótce zamienia sielankowe życie marzyciela i jego towarzyszy w piekło. Tak w dużym skrócie prezentuje się fabuła pierwszego odcinka, gdyż prawdziwi fani przygód Erena wiedzą, jak bardzo pokręcona i zawiła jest to historia.
Gdybym miała wymienić jedną serię, którą bez wahania poleciłabym nawet najzagorzalszemu przeciwnikowi mangi i anime to byłby to właśnie Atak Tytanów. AoT to coś więcej niż tylko dobra fabuła i ciekawe postaci. Serial ma w sobie coś, czego próżno szukać w wielu innych produkcjach, w tym także tych amerykańskich. Mowa tutaj o emocjach, prawdziwych ludzkich emocjach. To idealny przykład na to, że narysowane postaci potrafią wykrzesać z siebie nieraz więcej uczuć niż aktorzy z krwi i kości. To wszystko dzięki fenomenalnej pracy aktorów głosowych, których kwestie często powodują gęsią skórkę. Dostajemy tutaj piękną oprawę graficzną i płynne animacje, a muzyka idealnie oddaje klimat serii. Gdyby tego było mało – nie uświadczycie tu głupawych żartów ani irytujących bohaterów.