5 najbardziej absurdalnych przykładów cenzury w grach. Przy tych podmiankach trudno zachować powagę
Brutalne morderstwa? Żaden problem. Historyczne oznaczenia czy nagość? Skandal! Przed Wami pięć przykładów najbardziej absurdalnej cenzury w grach. Pokazują one, jak dziwne mogą być decyzje wydawców.
- Devil May Cry 5 – promień światłości na straży skromności
- Command and Conquer: Generals w Niemczech – bunt robotów? No prawie
- Wolfenstein 3D na SNES-a – bojowe szczury zamiast psów i brak pewnego wąsa
- Pathologic – tej sceny nie zniesie wrażliwe serce gracza
- Fortnite i Peacemaker – nie do końca pokojowe biodra
Pokazywanie eksterminacji setek przeciwników, i to nawet w wyjątkowo brutalny sposób, nie stanowi we współczesnych tytułach żadnego problemu. Widzimy to nie tylko w grach, lecz także w filmach, teledyskach i innych materiałach. Przykładów nie trzeba szukać daleko. W takim The Last of Us 2 rany postrzałowe są niezwykle naturalistyczne, a gdy ludzki przeciwnik dostaje headshota ze strzelby, stojąc przy ścianie, widzimy nawet, jak powoli spływają po niej fragmenty jego mózgu. Jeszcze mniej uwagi przywiązuje się do eksterminacji wszelkiego rodzaju potworów – piekielnych pomiotów, powykręcanych stworów z japońskich horrorów czy różnego typu obleśnych hybryd.
Problem i jednocześnie absurd zaczyna się wtedy, kiedy okazuje się, że to nie ekstremalna przemoc, a kolor skóry postaci, zbyt krótkie spódniczki, symbole historyczne i religijne czy nawet napoje wywołują drżenie rąk wśród wydawców i organów klasyfikacyjnych, z ESRB na czele. Takie elementy jak butelka piwa, krzyż wiszący na ścianie lub papieros potrafią nie przejść nawet w produkcjach skierowanych do starszej młodzieży czy wręcz osób dorosłych.
Paradoks ten doskonale pokazuje wypaczenie systemu kwalifikacji gier. Ten materiał nie ma jednak na celu odpowiedzieć na pytanie, dlaczego realistyczne przedstawianie śmierci i cierpienia jest bardziej akceptowalne i rzekomo mniej groźne dla psychiki graczy niż nagość czy wulgaryzmy. W tym tekście postanowiliśmy jak najgłębiej wejść w opary absurdu i znaleźć pięć przykładów najbardziej nonsensownej cenzury.
Devil May Cry 5 – promień światłości na straży skromności

Devil May Cry 5 to slasher z 2019 roku, w którym mordujemy tysiące maszkar i nikt nie ma z tym problemu. Zupełnie inaczej Sony i ESRB podeszły do nagości występującej w grze, bo przecież wiadomo, że kawałek wirtualnej pupy jest zdecydowanie bardziej gorszącym widokiem niż latające flaki i eksplodujące głowy demonów oraz innych potworów.
W autorskiej wersji gry w stroju Ewy pojawiają się dwie bohaterki: Trish i Lady. Zacznijmy od Trish. W jednej ze scen mogliśmy zobaczyć ten fragment jej ciała, gdzie kończą się plecy – a przynajmniej mogły to zrobić osoby, które grały w DMC5 na Xboxie One i PC. Wersja na konsolę PlayStation 4 otrzymała bowiem aktualizację (day one patch) sprawiającą, że wdzięki Trish zostały ukryte za pomocą świetlnego efektu. Zmiana ta nie objęła jednak wersji przeznaczonej na rynek japoński – pojawiła się ona tylko w europejskiej i amerykańskiej edycji, co prawdopodobnie było przeoczeniem ze strony ESRB. Rozbłyskiem światła zostały zasłonięte również newralgiczne części ciała Lady. Tym razem grę ocenzurowano na wszystkich platformach. Nie zapomniano też o wersji japońskiej.

Powodem zasłaniania ciała było zaostrzenie przez Sony polityki dotyczącej treści w grach przeznaczonych na platformy tej firmy. Mowa zarówno o dużych konsolach, jak i tych przenośnych – w tym czasie na rynku było już PS Vita.
Dalsze losy ocenzurowanych fragmentów to kolejne pasmo niekonsekwencji. Po zamieszaniu z niepełnym ocenzurowaniem japońskiej wersji na PS4 wcale nie uzupełniono przeoczonych rozbłysków światła. Wręcz przeciwnie – w patchu 1.07 zniknęły również te, które były dodane wcześniej. Światła nie ma także w wydaniu na konsolę PlayStation 5. Wspomniana łatka pozostawiła jednak efekt flary w europejskiej edycji, aby później… eh, chyba nie ma już sensu babrać się dłużej w tym całym chaosie.
