Kontrowersyjni bohaterowie mogą, a nawet powinni być traktowani poważnie. Czego Wiedźmin Redów może nauczyć Netflixa?
- Czego Wiedźmin Redów może nauczyć Netflixa?
- Słowiański urok kontra generyczne średniowiecze
- Przyjacielskie przepychanki wcale nie muszą być okrutne
- Miasta to więcej niż tylko samotne twierdze
- Kontrowersyjni bohaterowie mogą, a nawet powinni być traktowani poważnie
- Charaktery Yennefer i Triss zdecydowanie zyskują w grach
- Drogi Netflixie, gdzie podziała się osobowość Ciri?
- Geralt powinien być bohaterem własnej historii
Kontrowersyjni bohaterowie mogą, a nawet powinni być traktowani poważnie

Wiedźmin 3: Dziki Gon, CD Projekt RED, 2015
Poprawność polityczna w Wiedźminie Netflixa to dosłownie temat rzeka, a dyskusji dotyczących koloru skóry bohaterów odbyło się niezliczenie wiele. Odłóżmy jednak tę przegadaną kwestię na bok i skupmy się na tym aspekcie poprawności politycznej, który w rozmowach o serialu często jest pomijany – na poglądach bohaterów.
Świat wykreowany przez Sapkowskiego i bardzo wiernie przedstawiony w grach obfituje w różnorodne, ciekawe postacie. Wcielając się w Geralta, spotykamy na swojej drodze bohaterów, którzy reprezentują różne moralne postawy. Tak jak i w książkach pokazani są neutralnie, bez wyraźnego osądu (pomijając opinie innych na ich temat) i pozostawiają nam, jako odbiorcom, wolną rękę w kwestii tego, jak ich ocenimy.
Spójrzmy chociażby na Vernona Roche’a, którego poznajemy w grze po śmierci króla Foltesta. Vernon przez całe życie jest wręcz ślepo oddany Foltestowi, a jego patriotyczna lojalność, która prowadzi do licznych mordów, ze współczesnej perspektywy pewnie może zostać uznana za absurdalną i nielogiczną. Gra jednak pozostawia nam wolny wybór – sami możemy zdecydować, czy przyłączymy się do Roche’a, czy też nie będziemy wspierać jego działań. Całą ocenę jego postaci, z jego patriotyzmem, lojalnością i niechęcią do elfów, pozostawia nam jako graczom.
Co z bohaterami o wątpliwych moralnie poglądach robi Netflix? Spycha ich na bok lub ewidentnie przedstawia jako negatywnych, a najchętniej decyduje się i na jedno, i na drugie. Postać Eycka z Denesle, znanego z bycia niesamowicie zdolnym rycerzem, choć pełnym niechęci do każdego gatunku poza ludzkim, w serialu zostaje spłycona. W jego zachowaniu i poglądach nie ma logiki, a my poznajemy go jako bezwzględnego kochanka Yennefer, któremu brak kręgosłupa moralnego. Wspominam o Eycku, bo w serialowej adaptacji Wiedźmina, jest jedną z niewielu postaci o kontrowersyjnych poglądach, które w ogóle się tam pojawiają – znakomita ich większość w tej produkcji po prostu nie istnieje. Oczywiście jego postać możemy oglądać przez zaledwie odcinek, zanim umiera w imię typowego morału, że złych gości zawsze spotyka kara. Zarówno jego wątek, jak i ogólne podejście do podobnych mu person sprawia, że trudno oprzeć się wrażeniu, iż Netflix traktuje widzów jako niezdolnych do wyciągania własnych wniosków i zamiast tego wskazuje im palcem, co jest dobre, a co złe.
