Wydawanie nieukończonych gier jako pełnoprawnych produktów. Siedem grzechów głównych wydawców gier
- Choroby toczące branżę gier - 7 grzechów głównych wydawców
- Mikrotransakcje wciąż testują naszą czujność
- Wydawanie nieukończonych gier jako pełnoprawnych produktów
- Gra jako usługa
- Na zawsze we „wczesnym dostępie”
- Lekceważenie wersji PC
- Spółka giełdowa – to brzmi dumnie...
Wydawanie nieukończonych gier jako pełnoprawnych produktów
Odkąd na rynku zadomowiło się pojęcie „wczesny dostęp”, twórcy zaczęli chyba za bardzo wykorzystywać naszą chęć do jak najszybszego zagrania w oczekiwany tytuł. Z jednej strony mamy bowiem świadomą decyzję zakupu gry oficjalnie opisanej jako „niepełna”, bez wszystkich zapowiadanych mechanik, co klarownie przedstawia jej karta na Steamie. A z drugiej – nadużywaną praktykę wydawania gier niby gotowych, niby skończonych, które szybko okazują się jakimiś niedorobionymi wersjami beta. Roi się w nich od błędów, a braki w zawartości tłumaczy się zaplanowaną strategią dodania jej w nadchodzących patchach.

Najgorsze jest to, że tego typu zagrywki stosują często wielcy wydawcy, teoretycznie mający środki, możliwości i doświadczenie, by odpowiednio się do każdej produkcji przygotować oraz pilnować etapów jej tworzenia. Dopiero po fakcie wychodzi na jaw, że takie projekty były zwykle źle zarządzane, bez spójnej wizji, z nierealnymi założeniami. Chęć odzyskania choćby części z zainwestowanych pieniędzy, dotrzymania terminów i umów sprawia, że takie gry i tak wypuszcza się na rynek pomimo faktu, iż nie są jeszcze gotowe. A to przecież ci najwięksi, najdłużej działający wydawcy powinni dostarczać najbardziej dopracowane produkcje.
No Man’s Sky – symbol przedwczesnej premiery
No Man’s Sky to chyba najbardziej znany przykład gry wydanej za wcześnie. Gracze otrzymali „indyka” pełnego błędów technicznych, bez zawartości obiecywanej w materiałach reklamowych, takiej jak np. tryb multiplayer czy ogromne statki kosmiczne.
Rozczarowani odbiorcy wprost oskarżali twórców z Hello Games o kłamstwa i celowe wprowadzanie ich w błąd. Tymczasem ci borykali się z wieloma trudnościami podczas procesu produkcji, łącznie z powodzią i zalaniem całego studia. Oczekiwania wobec tego umiejętnie reklamowanego przez Sony tytułu były niezwykle wysokie, a kolejne przekładanie premiery poskutkowało nawet grożeniem śmiercią głównemu projektantowi Seanowi Murrayowi.
Mimo kiepskiego startu twórcy nie poddali się i w kolejnych aktualizacjach wprowadzili obiecywane elementy. Z czasem No Man’s Sky stało się naprawdę dobrą grą, ale wymagało to sporo czasu. Być może po prostu ukazało się zbyt wcześnie?
