Norman Reedus, Mads Mikkelsen i inni – Death Stranding. Nie tylko Keanu Reeves – aktorzy w grach
- Boski Keanu Reeves i spółka - znani aktorzy, którzy wystąpili w grach
- Jean Reno – Onimusha 3: Demon Siege
- Kevin Spacey i Troy Baker – Call of Duty: Advanced Warfare
- Josh Holloway – Command & Conquer 3: Tiberium Wars
- Sean Bean – Hitman 2
- Vin Diesel – Wheelman
- Jack Black – Brutal Legend
- Willem Dafoe i Ellen Page – Beyond: Two Souls
- Norman Reedus, Mads Mikkelsen i inni – Death Stranding
Norman Reedus, Mads Mikkelsen i inni – Death Stranding
Na tej stronie znajdziecie:

- Gatunek: przygodowa gra akcji (chyba)
- Producent: Kojima Productions
- Platformy: PS4
Jak Kojima zrobi grę... to nie wiadomo, co o tym myśleć. Pod względem rozgrywki jeszcze żadna nie zawiodła i zawsze zawierała przynajmniej kilka ciekawych rozwiązań, a pierwsze Metal Gear stworzyło właściwie odrębny gatunek skradanek. A teraz Kojima wraca z kolejnym potencjalnym przełomem w Death Stranding. Wizjonerski Japończyk znów odgraża się, że w swojej (chyba) postapokaliptycznej (chyba) grze przełamie utarte schematy rozgrywki.
W Kojimowym teatrze postapokaliptycznej psychodelii wystąpi kilka naprawdę dużych nazwisk. Głównego bohatera, Sama, zagra znany z The Walking Dead Norman Reedus. To kurier krążący pomiędzy przyczółkami ludzkości w poszatkowanej kataklizmem Ameryce. To gość o niezbyt optymistycznym podejściu do życia i Stanów Zjednoczonych. W drogę posyła go facet o pseudonimie „Deadman” i twarzy Guillermo Del Toro (reżyser m.in. Labiryntu fauna, Hellboya – tego dobrego – i Pacific Rim – również tego dobrego).
Piekielnie zdolny reżyser – który zresztą pomagał Kojimie w produkcji – nie zamyka stawki. W charakterze innego kuriera, tajemniczej Fragile, wystąpi młoda aktorka Lea Seydoux (The Beautiful Person). Już na trailerach pomogła Samowi, ale jaka jest jej prawdziwa rola – możemy się tylko domyślać. Kolejną naprawdę rozpoznawalną – i odrobinę upiorną – twarzą gry będzie Mads Mikkelsen. Wcieli się w Cliffa, tajemniczego jegomościa, który – sądząc po jednym ze zwiastunów – poluje na bohaterów.
Obecność Cliffa zainspirowała kilku fanów do ukucia teorii spiskowej, w myśl której Death Stranding jest sekretnym sequelem Metal Gear Solid. Bohater ten miałby przypominać Sorrow – jednego z bossów Metal Gear Solid 3: Snake Eater. Z jednej strony pewnie można włożyć takie gdybanie między bajki, z drugiej to gra Kojimy – i jeśli koniec końców usłyszymy kultowe „Kept you waiting, huh?”, niewielu będzie zdziwionych.
METAL GEAR SOLID ZERO
Rozwinę powyższą myśl. W zapowiedziach Death Stranding rzeczywiście przewijają się elementy, które wyglądają jak nawiązania do Snake Eater. Przebitki z upiornie odmienionej II wojny światowej. Dzieciak, którego Sam nosi przy sobie, robi gest jak Revolver Ocelot. Kurier po zaliczeniu tymczasowego zgonu trafia do krainy dusz podobnej do tej, przez którą przeciągnął Naked Snake’a Sorrow, jeden z bossów w Metal Gear Solid 3. A przecież Cliff bardzo Sorrowa przypomina.
Do tego dochodzi wiele większych i mniejszych mrugnięć okiem, co spowodowało, że niektórzy fani Kojimy zawiedzeni obrotem spraw na linii Kojima – Konami wierzą, że to ukryty sequel, Metal Gear Solid Zero, który ma być jakoś powiązany z The Boss, kolejną bohaterką Metal Gear Solid 3. Najśmielsi idą dalej i twierdzą, że cały ten rozbrat między twórcą a korporacją to tylko wielki chwyt marketingowy. Gdyby faktycznie tak się okazało, obserwowalibyśmy największy gambit w historii gier wideo. Bardziej prawdopodobne jest jednak, że Kojima przez lata wyrobił sobie charakterystyczny styl i wykorzystuje tę ornamentykę, bo dobrze ją znamy – ewentualnie tworzy duchowego spadkobiercę cyklu Metal Gear. I w to byłbym skłonny uwierzyć.
Michael Mando – Far Cry 3

- Gatunek: FPS
- Producent: Ubisoft
- Platformy: PC, PS3, X360
Seria Far Cry chwilę już z nami jest. Pierwsza część była objawieniem, druga lekkim zawodem (ale wciąż niezłą grą), natomiast trzecia... o cholera. To wtedy cykl ostatecznie wykształcił tożsamość, którą znamy dziś. To trochę jak w BioShocku. Zawsze jest jakiś kawałek raju. Który okazuje się piekłem. Zawsze jest facet wrzucony w kocioł oraz natchniony, oszalały antagonista, który próbuje pokonać nas przemocą, manipulacją czy chwytliwym monologiem.
Ale to od Vaasa się zaczęło. To Vaas rzucił naszego bohatera, Jasona, na głęboką wodę oraz robił jednocześnie za nemesis i swego rodzaju przewodnika duchowego po zakamarkach upodlenia. To on pomógł odkryć Jasonowi to mroczne ja, tego morderczego Rambo skrytego za maską atletycznego turysty, który po prostu chciał się wyżyć podczas wyjazdu ze znajomymi. Bo Vaas, choć zaćpany, sadystyczny i nieobliczalny – niczym Joker Ledgera zna ludzką naturę. Wie, które guziczki nacisnąć, by wydobyć z bliźniego pożądaną reakcję. Zazwyczaj podszytą strachem.
Vaas mówi wysokim głosem, nie ma postury potwora na sterydach ani maski. To po prostu pirat z irokezem, a i tak przeraża. Niepokoi. Duża w tym zasługa niezwykle utalentowanego Michaela Mando (Better Call Saul, Spider-Man: Homecoming) który z wyspiarsko-południowym sznytem serwuje jeden z najmocniejszych monologów w historii gier wideo. To on zadał fundamentalne pytanie o definicję szaleństwa.
