Plemienne instynkty. Badamy HEJT: dlaczego gracze w sieci są toksyczni?

Adam Bełda

Plemienne instynkty

Co ciekawe, twórcy gier często celowo pogłębiają negatywne postrzeganie drużyny oponentów. Już samo oznaczenie ich na czerwono (w opozycji do niebieskich lub zielonych sylwetek sprzymierzeńców) sprawia, że podświadomie kojarzą się z zagrożeniem, na które trzeba natychmiast zareagować, najczęściej w dość agresywny sposób. Nawet kiedy rozróżnienie obu teamów nie jest tak kolorystycznie jaskrawe, walczące ze sobą grupy często są rozmyślnie antagonizowane na płaszczyźnie fabularnej czy designu. Osoba utożsamiająca się z Przymierzem będzie przecież czuć negatywne emocje względem dzikiego i bezsensownie okrutnego orka, z kolei twardziel z Hordy będzie skrycie pogardzać wymuskanym i świecącym aluchem.

Patrząc na Groma Hellscreama, trudno oprzeć się wrażeniu, że nie jest to jeden z „tych dobrych”. Uther powinien mieć się na baczności! - 2019-01-10
Patrząc na Groma Hellscreama, trudno oprzeć się wrażeniu, że nie jest to jeden z „tych dobrych”. Uther powinien mieć się na baczności!

Bardzo bezpośrednie odnoszenie się do instynktów plemiennych ma podkręcić emocje i zwiększyć zaangażowanie, nawet kosztem ominięcia racjonalnej części mózgu i wykrzesania z nas nadmiarowej agresji. Co zresztą nie jest samo w sobie negatywne (przecież w krwawych strzelankach chodzi właśnie o rozładowanie agresji) do momentu, kiedy emocje pozostają na płaszczyźnie gameplayowej, a nie dochodzą do głosu w relacjach pomiędzy graczami.

Kolejny, wynikający z antagonizacji rywalizujących frakcji, błąd poznawczy, prowokujący zachowania antyspołeczne, to efekt jednorodności grupy obcej. Mamy tendencje do uznawania drużyny przeciwnej za bardziej homogeniczną niż ta jest w rzeczywistości. Przez to zauważenie poszczególnych członków czasami wymaga wysiłku, więc łatwiej jest traktować oponentów jako niezróżnicowaną bandę mięsa armatniego, a nie jak ludzi z krwi i kości. To z kolei może prowadzić do depersonalizacji przeciwników i łatwiejszego wyładowania na nich swoich negatywnych emocji, kiedy ci okazują się po prostu mieć większego skilla.

Efekt jednorodności grupy obcej jest szeroko stosowanym mechanizmem we wszelkiego rodzaju tekstach propagandowych, mających zdyskredytować jakąś grupę społeczną. Dość groteskowym jego przejawem może być np. znana pilnym uczniom Reduta Ordona, gdzie przeciwnicy tytułowego oficera bez krzty subtelności porównywani są do „lawy błota”. Nawiasem mówiąc, prawdziwy Ordon przeżył, a reduta wysadzona została prawdopodobnie przypadkiem. Szkoła kłamie.

Powyższe mechanizmy silnie związane są z rywalizacją. Wydawać by się więc mogło, że rywalizacja sama w sobie jest czynnikiem zwiększającym szanse na wystąpienie wśród graczy zachowań antyspołecznych i gry oparte na kooperacji są mniej zagrożone. Badania wykazują, że faktycznie tak się dzieje. Co więcej, porównanie oddziaływania rywalizacji i brutalności na poziom agresji w grach dość jednoznacznie unaocznia, że ta pierwsza znacznie go zwiększa, zaś ta druga w zasadzie nie ma nań mierzalnego wpływu. Można przypomnieć te wnioski, kiedy następnym razem ktoś stwierdzi, iż brutalne gry komputerowe sprawiają, że dzieci stają się mordercami, w przeciwieństwie do klasycznego, opartego w stu procentach na rywalizacji, sportu.

Niedowiarkom polecam zalogować się do jakiejś gry pozbawionej aspektu rywalizacyjnego, najlepiej opartej na budowaniu, a potem do jakiejś MOB-y i zobaczyć, gdzie łatwiej zostać zwyzywanym. Nie znaczy to oczywiście, że w grach konstrukcyjnych nie spotkamy zachowań antyspołecznych, ale osobiście znacznie mniej niż agresja przeszkadza mi griefing w postaci niecenzuralnie wyglądających stworów w grze Spore czy przypominający stolec układ ulic w SimCity.

Rywalizacja znacznie bardziej wzmaga agresję niż widziana na ekranach brutalność. - 2019-01-10
Rywalizacja znacznie bardziej wzmaga agresję niż widziana na ekranach brutalność.

Powyższe przykłady pozwalają z grubsza wytłumaczyć, czemu gry MOBA są tak bardzo narażone na toksyczne zachowania. Jako produkcje bardzo mocno oparte na rywalizacji i na dodatek drużynowe łatwo wzbudzają agresję i są naturalnym środowiskiem dla efektu jednorodności grupy przeciwnej i efektu aureoli.

Dodatkowo w takim na przykład Counter-Strike’u jeden zdolny gracz jest w stanie wygrać mecz nawet wtedy, gdy zginą wszyscy członkowie jego drużyny, zaś w większości pozycji typu MOBA team jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo, więc złość może być też kierowana w stronę graczy sprzymierzonych, dysponujących mniejszymi umiejętnościami. Mamy tu też problem inwestycji czasowej – mecz trwający pół godziny, w którym z racji nierównowagi sił wynik przesądzony jest od pierwszych minut, potrafi zirytować, co trudno rozładować klasycznym ragequitem, jako że w większości tego typu produkcji takie postępowanie jest karane.

Czerwoni kontra niebiescy. W dodatku doświadczenie zdobywane jest kolektywnie, więc kiepska gra jednego członka drużyny przekłada się bezpośrednio na wyniki innych. Ta gra aż prosi się o agresywny flaming, czemu zapobiegać ma system zgłoszeń. - 2019-01-10
Czerwoni kontra niebiescy. W dodatku doświadczenie zdobywane jest kolektywnie, więc kiepska gra jednego członka drużyny przekłada się bezpośrednio na wyniki innych. Ta gra aż prosi się o agresywny flaming, czemu zapobiegać ma system zgłoszeń.

Wszystko to jednak nie byłoby aż tak istotne, gdybyśmy w grach kontrolowali się tak jak w życiu. Jak już zostało ustalone, gracze o wyraźnych tendencjach antyspołecznych stanowią znaczną mniejszość, dlaczego więc poczciwy sprzedawca ze sklepu naprzeciwko, który nigdy nie podniósł na nikogo głosu, po godzinach wyżywa się w League of Legends na przypadkowych osobach?

Istnieje coś takiego, jak efekt odhamowania online (online disinhibition effect), wspomniany w badaniach Johna Sulera z 2004 roku, a polegający na tym, że w sieci ludzie zachowują się inaczej, niż postępowaliby w rzeczywistości, mianowicie – przekraczają pewne bariery społeczne, na co nie pozwoliliby sobie w bezpośrednim kontakcie. Efekt ów ma dwa bieguny – może być zarówno odhamowaniem pozytywnym, objawiającym się zbyt lekkomyślnym opowiadaniem o sobie obcej osobie świeżo poznanej w internecie, jak i negatywnym, kiedy za pośrednictwem szybkiego łącza rozładowujemy agresję w sposób dużo mniej kontrolowany niż w codziennym życiu. Suler uważa, że odpowiada za to kilka zjawisk, w tym anonimowość, oderwanie naszego wirtualnego alter ego od tego prawdziwego czy traktowanie rzeczywistości internetowej jako mniej realnej, a więc takiej, w której więcej można.

Wyjaśnienie z 2012 roku przemawia do mnie jednak znacznie bardziej. Mianowicie okazuje się, że największym czynnikiem wpływającym na efekt odhamowania online, zwłaszcza tego negatywnego, jest brak kontaktu wzrokowego. Dlaczego patrzenie sobie w oczy jest takie ważne? Otóż w naturalnym środowisku nasze antyspołeczne instynkty są skutecznie tłumione przez empatię. Nie chcemy zrobić komuś krzywdy, bo wywoła to negatywną odpowiedź emocjonalną także w nas samych. Krzywdzenie przypadkowych osób jest w większości przypadków zwyczajnie nieprzyjemne i jest to naturalny mechanizm ewolucyjny konieczny do utrzymania spójności społeczeństwa. Dzięki temu, że czujemy się źle, kiedy inni cierpią, pomagamy sobie nawzajem, pracujemy zespołowo, a otwarta walka przychodzi nam z trudem.

W książce Men Against Fire generał Marshall dowodził na podstawie rozmów z weteranami II wojny światowej, że nie więcej niż jeden na czterech żołnierzy piechoty w kontakcie z wrogiem faktycznie strzela. Miało to według niego wynikać z naszego strachu przed agresją. - 2019-01-10
W książce Men Against Fire generał Marshall dowodził na podstawie rozmów z weteranami II wojny światowej, że nie więcej niż jeden na czterech żołnierzy piechoty w kontakcie z wrogiem faktycznie strzela. Miało to według niego wynikać z naszego strachu przed agresją.

Oczywiście jest masa prostych sposobów na zagłuszenie empatii – w końcu przestępstwa, wojny i nadużycia nie biorą się znikąd. Generalnie jednak ludzie czują się niekomfortowo, kiedy otacza ich cierpienie, a efekt ten często występuje nawet w ekstremalnych warunkach. Zwłaszcza gdy utrzymany jest kontakt wzrokowy z ofiarą. Wytrenowany żołnierz prawdopodobnie będzie w stanie zabić kogoś, patrząc mu w oczy, ale i tak znacznie łatwiej przyjdzie mu strzelenie w plecy. Twarz jest głównym nośnikiem emocji, więc nie widząc jej, łatwiej jest nam je zignorować i nie brać pod uwagę krzywdy wyrządzanej drugiej osobie. Twarz jest też najbardziej istotnym wizualnym składnikiem tożsamości, więc mając ją przed oczami, nie tak łatwo odmówić ofierze człowieczeństwa i uprzedmiotowić ją.

Od strony neurobiologicznej kluczową rolę odgrywają tu tak zwane neurony lustrzane. Neurony lustrzane aktywują się, kiedy u innego człowieka obserwowana jest jakaś czynność lub reakcja emocjonalna. Uaktywniają się także, kiedy sami przeżywamy te uczucia lub wykonujemy te ruchy. Wynika z tego, że w gruncie rzeczy stan mózgu podczas oglądania, jak i osobistego przeżywania jest bardzo podobny. Nie mamy problemu z powtórzeniem tego, co ktoś pokazuje, albo z uzmysłowieniem sobie jego emocji – dla mózgu w pewnym stopniu nie ma różnicy, czy dostrzegamy smutek u innej osoby, czy to nam samym jest smutno. Dlatego też łatwiej jest przeprowadzać trudne rozmowy przez telefon – jeśli nie widzimy rozmówcy, neurony lustrzane milczą, więc nie udzieli się nam czyjeś poczucie krzywdy.

Podobnie jest z grami – nie widząc innych graczy, wciąż narażeni jesteśmy na błędy poznawcze, wynikające głównie z uproszczonego sposobu myślenia i niepotrzebujące bodźców wzrokowych, zaś bardzo skuteczna ewolucyjna ochrona przed krzywdzeniem innych jest w tych warunkach znacznie upośledzona.

Grand Theft Auto V

Grand Theft Auto V

PC PlayStation Xbox

Data wydania: 17 września 2013

Informacje o Grze
8.9

GRYOnline

8.7

Gracze

8.8

Steam

9.2

OpenCritic

OCEŃ
Oceny
Podobało się?

60

Zdarza Ci się spotykać z toksycznym zachowaniem w grach sieciowych?

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz
Forum Inne Gry
2019-01-12
14:36

Cobrasss Senator

Cobrasss

Nawet poza grami jest toksycznie. Oczywiście mam gdzieś tych wszystkich troli i cebularzy czy innych dzbanów, Ale są i tacy co naprawdę są bezczelni.
Oglądam sobie streama z kumplami i potem odzywa się do mnie sam streamer że posądza mnie o bycie jakimś karaluchem z ciemnej piwcy, Nie wiem o co mu biega to ten zaczyna wydzierać się że jestem tylko to go znieważyć i po tym cwaniaczek daje mi bana i zgłasza za nękanie...chore.

Na szczęście już wiem kto to jest nawet burak wpadł w niezłe bagno jakiś czas temu
https://www.kronikatygodnia.pl/wiadomosci/11846,zamosc-29-latek-oskarzony-za-faszystowskie-gesty?p=1638

Komentarz: Cobrasss
2019-01-12
16:18

Moby7777 Generał

😂

Ciekawy artykuł ale... ciekawy jestem jaki byłby wynik ankiety jakby zamiast pytać "Zdarza Ci się spotykać z toksycznym zachowaniem w grach sieciowych" to zapytać "zdarza TOBIE zdarza się zachowywać toksycznie w grach sieciowych"... a jeszcze ciekawiej jakbyście zrobili ankietę typu A/B - idę o zakład, że okazałoby się, że wszyscy się z tym spotykają ale tak naprawdę to chyba boty są toksyczne bo nikomu się nie zdarza. :D

Komentarz: Moby7777
2019-01-12
22:39

/|\ Konsul

/|\

"Hejtu". Ludzie mieszkający na tych ziemiach (Polska i okolice) mają jak mniemam historię nawet dłuższą niźli chrześcijaństwo czy rzymski katolicyzm. Oczywiście nie za wiele idzie na ten temat znaleźć w jakichkolwiek zapiskach czy knigach.

Tak jak nie pozwala się aby w narodzie istniała pamięć tak nie pozwala się aby istniał język. Z każdym rokiem do naszej mowy wkraczają coraz to nowe niby-słowa. Ochoczo pompowane przez media. (przykładem GRYOnline niestety).

Używanie tych słów oczywiście cechuje ludzi postępowych, luzaków i buntowników. Używać ich trzeba żeby przecież inni wiedzieli z jakim maestro mają do czynienia. Gdzieżby tam użyć słowa impreza przecież każdy wie że to iwent. Po co nam słowo prymityw skoro możemy nazwać go trolem. (BTW wiecie jak słowo trol zdążyło zmutować odkąd powstało do teraz?)

Od jakiegoś czasu jakiś pajac wymyślił (bardzo mocne) "janusze biznesu" i już nawet ludzie których czytam i uznaję ich intelekt za ponad przeciętny to jednak wpadli w ten lep i piszą i gadają. :-( Za chwilę ktoś wymyśli Zenony Rolnictwa, Michały Familii albo inne dyrdymały. Dlaczego jednak używać w tej niepochlebnej formie imię Janusz? Nie da się inaczej?

Ale ten cały "hejt" jako słowo razi mnie niezmiernie. Jakieś trzy tygodnie temu czytałem człowieka (tutaj GRYOnline) i on określając moje podejście do pewnego tematu użył słowa "jad". Patrzcie Państwo są jeszcze ludzie na poziomie. Gość moją wypowiedz uznał za wrogą i przesadzoną czy też niewłaściwą a może ohydną ale nie użył wyrazu "hejt"

Nawet te prymitywy od zgrywania takiego czy innego polskiego rządu używają tego wyrazu. Pytanie pojawia się czy to przykaz z góry aby narody pozbawić własnego języka czy po prostu udają luzaków aby się przypodobać trutniom zwanymi wyborcami. Swoją drogą. Zauważyliście jakie to (!uwaga!) "cienkie bolki".

Obecnie niemal każdy z tych prymitywów występując w mediach pierniczy iż on musi "ad vocem". Nauczyły się głąby z prawdziwego języka wyrazu i teraz ochoczo jeden przez drugiego się przepychają. hi hi hi Ale pamiętajcie że to "elita". ;-|

Najlepiej było by dla nas aby rozdać im broń i żeby ad vocem ukazali sobie jak się kochają. Oj pewnie by sobie krzywdy nie zrobili. Robienie sobie krzywdy zostawia się dla nas. Czy to na wojnie czy w trakcie dowolnej różnicy zdań.

Nie używajcie słowa "hejter" pokornie Was proszę. Po co to gwałcić ludzki, polski język. Nawet jeśli nie jest się Polakiem to po co to czynić? Co z tego że każdy już nasiąkł i to powtarza? Jaki do cholery hejter. Może to po prostu nienawistnik a jego wynurzenia mają na celu leczenie kompleksów?

To że ci durnie z sejmu i senatu używają słów jak "hejt" czy "hejter" jest dowodem na to że szkoda tlenu aby tych słów używać. Ci sami lubią sobie wycierać twarze słowami jak "wolność","demokracja", "prawa człowieka"i wiele wiele innych. To że wyraz jak hejt wszedł już tak głęboko jest najlepszym powodem aby go nie stosować. Ratujcie naszą mowę. Ratujcie ludzką mowę.
Proszę Was.

Komentarz: /|\
2019-01-13
14:24

zanonimizowany1280881 Centurion

Ja tam tylko hejtuję te tytuły co mi za skórę zalazły :)

Komentarz: zanonimizowany1280881
2019-01-13
20:04

marcban Konsul

Gdy piszący te słowa był nastolatkiem komputery i gry były rzadkością (przynajmniej na terenie Polski) a już na pewno nikt nie marzył o grach sieciowych. Grał się w piłkę albo inne takie i wiecie co? Też bywało czasem coś w rodzaj hejtu. Przedstawiciele jednej drużyny (zwłaszcza tej przegrywającej) potrafili w trakcie kłótni wyzywać przeciwników. Ba czasem choć bardzo rzadko dochodziło do jakiś rękoczynów, że ktoś kogoś popchnął na przykład.
Taka już natura ludzka (zwłaszcza u nastolatków którzy słabiej nad sobą panują ale przecież nie tylko) że gdy grę wchodzi rywalizacja to czasami pojawia się coś co dziś nazywamy "hejtem". Rywalizacja przecież, co naukowo udowodniono, powoduję wzrost ilości testosteronu. Ten nas mężczyzn napędza ale również wzmaga poziom agresji. Czasem nawet przyglądanie się rywalizacji może powodować wzrost agresji, przykład choćby niektórzy kibice.

Komentarz: marcban

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl