Wyrazisty główny bohater. 8 rzeczy, którymi Mandalorianin ocalił Star Wars
- 8 rzeczy, którymi The Mandalorian ocalił Star Wars
- Wyrazisty główny bohater
- Baby Yoda!
- Mnóstwo easter eggów
- Spójny i konsekwentnie prowadzony wątek główny
- Aktorski debiut Ahsoki Tano
- Chemia między bohaterami
- I wreszcie – „Mando” to nie odgrzewany kotlet
Wyrazisty główny bohater

- Czy widzieliśmy to w trylogii sequeli: może w Ostatnim Jedi
- Gdzie najbardziej tego zabrakło: w Skywalkerze. Odrodzeniu
- Najlepiej widać to: w Mandalorianinie (s01e03)
Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział, że świat Gwiezdnych wojen podbije gość, który rzadko się odzywa (a kiedy już to robi, powtarza jak mantrę „This is the way”), nie walczy mieczem świetlnym i na dodatek prawie nie zdejmuje hełmu, wzięlibyśmy go za kompletnego wariata. I nic dziwnego, bo to faktycznie brzmi jak doskonały pomysł na wyjątkowo mdłego i mało wnoszącego do uniwersum bohatera. Jakimś cudem jednak Jonowi Favreau i Pedrowi Pascalowi udało się wykreować postać, która uratowała całą franczyzę. Jak to w ogóle możliwe?
Przede wszystkim twórcy Mandalorianina doskonale wiedzą, że nic tak nie działa na apetyty widzów jak niedomówienie. Rzecz jasna, nie takie, które wynika ze zmiany koncepcji filmu (vide przeżycie „Palpiego”). Jon Favreau zapewne doskonale zna genezę postaci, które przedstawia w swojej produkcji. Tyle że nie chce jej od razu ujawnić, umiejętnie dawkując kolejne informacje. Sprawia to, że Din Djarin jest intrygujący. A to wciąż nie największa z jego zalet.
Małomówność, która przy kiepskiej realizacji technicznej obróciłaby się na niekorzyść Mando, tutaj staje się jednym z najważniejszych budulców jego wyrazistości. Podobnie rzecz ma się z rezygnacją z mimiki twarzy. Oczywiście twórcy mogliby pójść w zupełnie innym kierunku i wykreować bohatera na miarę Jacka Sparrowa. Tylko że udany projekt tak przerysowanej postaci zdarza się raz na tysiąc. W przypadku Mandalorianina Jon Favreau zdecydował się więc na rozwiązanie zupełnie inne – obok niezwykle ekspresyjnych ikon popkultury AD 2020 (jak Joker, Harley Quinn czy Deadpool) postawił mrukliwego twardziela, przypominającego trochę granego przez Clinta Eastwooda rewolwerowca z trylogii dolarowej Sergio Leone. Z postaci, które niedawno zdobyły popularność, najbliżej mu chyba do Geralta. Tyle że przy Mando wiedźmin wydaje się typem gadatliwego imprezowicza. Biały Wilk znacznie częściej też poddaje w wątpliwość swoje wybory etyczne. Din Djarin, jeśli nawet to robi, nie sprawia takiego wrażenia. A to na tle innych bohaterów franczyzy zupełnie świeże podejście.

Nie byłoby Din Djarina bez jego zbroi. Beskar’gam to zresztą więcej niż kawał metalu. Mandaloriański pancerz to symbol przynależności do frakcji i duma każdego wojownika. Głównemu bohaterowi zresztą długo wydaje się, że ten, kto ściąga hełm, nie może nazywać się Mandalorianinem. Potem trochę weryfikuje swoje poglądy. Niezależnie od jego przekonań zbroja ta stała się jedną z ikon nie tylko serialu, ale i całej franczyzy Gwiezdnych wojen.
