Brak Toma Bombadila. 8 rzeczy, które psuły odbiór Władcy Pierścieni

- 8 problemów, które psuły odbiór Władcy Pierścieni
- Gandalf vs Saruman
- Brak Toma Bombadila
- Główni bohaterowie umierają… i żyją
- Do Mordoru można wejść tak samo łatwo jak do Shire
- Olifanty i trolle wyglądają sztucznie
- Film kończy się aż… kilkanaście razy!
- Bitwy prezentują się epicko tylko na zbliżeniach
Brak Toma Bombadila

- Czy u Tolkiena też był z tym problem: Nie
- Jak można było to naprawić: Dołączyć sceny z nim do edycji rozszerzonej
Tom Bombadil to jedna z najbardziej zagadkowych istot w całym Śródziemiu. Tolkien zdawał się nieraz sugerować, że to sam Stwórca, Eru Iluvatar. Jako że angielski pisarz lubił tworzyć kilka wersji jednej historii, w innych miejscach przekonywał ustami bohaterów, że to Majar (nieśmiertelna istota obdarzona potężnymi mocami; byli nimi na przykład Gandalf i Saruman) albo Valar (podobnie, tylko że stali rangę wyżej). Wśród fanów popularna jest nawet teoria, według której w rzeczywistości Tom Bombadil jest… Morgothem (czyli superzłoczyńcą jeszcze potężniejszym niż Sauron). Być może – co wydaje się zresztą najbardziej prawdopodobne – Bombadil to ktoś jeszcze zupełnie inny. Choć wygląda jak człowiek, mieszkał w Śródziemiu od samego początku. Za żonę pojął nieśmiertelną Złotą Jagodę, moc Pierścienia się go nie ima, słuchają go enty i boją się upiory. Prawda, że to ciekawa persona?
Niestety nie dla Petera Jacksona. A przynajmniej nie na tyle, by znaleźć miejsce dla Bombadila w dziesięciogodzinnym widowisku. Podobno na początku rozważano taką możliwość, zatrudniono nawet aktora mającego wcielić się w potężnego mieszkańca Starego Lasu. I faktycznie, w oficjalnych materiałach promocyjnych pojawia się wizerunek Bombadila. Ale niestety w materiale filmowym się on nie znalazł.
Ogromna szkoda. Jeżeli Jackson uznał, że na ten wątek nie ma miejsca w wersji kinowej (z czym już było trudno się pogodzić), to przecież bez problemu można go było włączyć do edycji kolekcjonerskiej/rozszerzonej. Nie mogę zrozumieć, czemu tak się nie stało. Nie dość, że to jedna z najbardziej ulubionych postaci fanów, to jeszcze sama wizyta w chacie Bombadila mogłaby się przecież zamknąć w kilku minutach. Finanse produkcji bardzo by na tym nie ucierpiały. A może Jackson po prostu nie lubił Bombadila?
W tym jednym aspekcie Hobbit wydaje się przebijać swojego wielkiego poprzednika. Oczywiście w filmach dodano wiele wątków, ale jednocześnie niemal z żadnego nie zrezygnowano, rozwijając nawet te, które w powieści zostały ledwie wspomniane. Wynika to oczywiście głównie z niedużej objętości materiału źródłowego, ale dla fanów, którzy najpierw zetknęli się z literaturą, jest to całkiem przyjemna nagroda za trud oglądania przeciąganych scen walki.