Stereotypy rasowe, czyli po prostu rasizm. Filmowe motywy, które dziś by nie przeszły

- 7 filmowych motywów, które dziś by nie przeszły (i dobrze)
- Przerysowane postaci LBGT+
- Wyśmiewanie ludzi otyłych
- Stereotypy rasowe, czyli po prostu rasizm
- Nerd ciapa, nieudacznik i żałosne dziwadło
- Niezniszczalny zabijaka, ale z zasadami
- Super edgy superbohaterowie
Stereotypy rasowe, czyli po prostu rasizm

Przykładowe filmy z tym motywem: Przeminęło z wiatrem (1939), Śniadanie u Tiffany’ego (1961), Zabawka (1982), Agenci bardzo specjalni (2004)
Ostatnio głośno było o tym, że platforma HBO Max zdecydowała się usunąć ze swoich zbiorów ekranizację powieści Przeminęło z wiatrem, nakręconą w 1939 roku. Powodem były wyraźne motywy rasistowskie. Melodramat jest uznawany za kultowe dzieło złotej ery Hollywood, dlatego wiele osób stwierdziło, że działanie jest przesadne. Film został nagrodzony Oscarem, ale niestety nie da się ukryć tego, że był po prostu pełnometrażową propagandą armii konfederatów. Niewolnictwo zostało w nim przedstawione w bardzo pobłażliwy sposób, a południowy obóz został ukazany jako ten szlachetny.
Osoby czarnoskóre sportretowano jako posłuszne, ograniczone i ogólnie nierozgarnięte. Mimo wszystko wiele osób jest zdania, że film jest świadectwem dawnych czasów, więc tym bardziej powinno się go prezentować, tylko że w innym kontekście. Ma wrócić na platformę, opatrzony stosownym komentarzem. Skasowanie filmu byłoby działaniem histerycznym i bezsensownym.
Dawniej osoby czarnoskóre rzeczywiście były traktowane w ten sposób, dlatego zakłamywanie historii nie ma sensu. Zamiast udawać, że nie miało to miejsca, należy tym bardziej uświadamiać, że tak było i dlaczego było to złe. Poza tym, co jak co, ale usuwanie filmów sprzed ponad osiemdziesięciu lat tak naprawdę nie przyczyni się w żaden wymierny sposób do poprawy położenia współcześnie żyjących osób czarnoskórych.
Podobna sytuacja miała miejsce z serialem Mała Brytania (2003-2006), który został usunięty z największych platform streamingowych. Kontrowersje wzbudził fakt, że postacie z różnych środowisk etnicznych były grane przez ucharakteryzowanych białych aktorów. Przebieranie się za osoby czarnoskóre lub innej narodowości jest określane jako blackface (ang. czarna twarz). Nazwa ta wywodzi się z amerykańskiego środowiska teatralnego. Dawniej osoby czarnoskóre grane były właśnie przez ucharakteryzowanych aktorów (przedstawiciele innych ras nie mogli występować), którzy zwykle przy okazji w celach prześmiewczych przedstawiali je zgodnie z najgorszymi stereotypami. Współcześnie takie zabiegi są niedopuszczalne. Sam fakt wyśmiewania rasy, która przez wieki była prześladowana, nękana oraz wykorzystywana, jest po prostu okrutny i obrzydliwy.
Rasizm jest związany oczywiście nie tylko z osobami czarnoskórymi. W kinematografii wielokrotnie karykaturowano także m.in. Azjatów, Indian, Hindusów czy Arabów. Naśmiewano się z ich cech wyglądu, akcentów oraz tradycji. Przypisywano im również masę krzywdzących stereotypów, co tylko je utrwalało w przekonaniu ogółu, pogarszając społeczny odbiór osób z innych kultur.
W Śniadaniu u Tiffany’ego, który jest kolejnym filmem legendą, główna bohaterka wynajmuje mieszkanie od Japończyka. Pan Yunioshi został przedstawiony jako znerwicowany mężczyzna w średnim wieku, mówiący łamanym angielskim, zachowujący się w niesamowicie przerysowany sposób. Jest oczywiście grany przez białego aktora amerykańskiego pochodzenia, który po latach sam przyznał, że rola ta była absolutnie nie na miejscu.
Kontrastowym przykładem może być amerykańska komedia niewysokich lotów, czyli Agenci bardzo specjalni (w oryginale White chicks, czyli „białe laski”, a więc jeszcze gorszy tytuł), w którym czarnoskórzy agenci przebierają się za białe, młode kobiety. Przedstawiają je w negatywny sposób – jako puste, próżne i po prostu głupie. W tym przypadku to już wyjątkowo niesmaczne połączenie seksizmu oraz… rasizmu? Badacze nadal spierają się, czy można o nim mówić w odniesieniu do białych osób, które raczej nigdy nie były prześladowane ze względu na kolor skóry. Niemniej sam film jest po prostu okropny.
Innym przykładem rasizmu w kinematografii jest whitewashing (ang. wybielanie). Są to sytuacje, w których bez żadnego wyraźnego powodu w roli postaci innej rasy umieszcza się białego aktora. Wiele kontrowersji wybudziło np. obsadzenie Scarllett Johansson w roli generał Kusanagi, w adaptacji anime Ghost in the Shell (2017). Wiele osób drażni odwrotna sytuacja, gdy postaci przedstawione np. w literaturze czy komiksie są białe, a w ekranizacjach grają je przedstawiciele innych ras.
Jeśli rasa danego bohatera nie ma większego znaczenia dla fabuły, obsadzenie danej roli osobą o innym kolorze skóry jest dobrym sposobem na normalizację i stworzenie przestrzeni dla świetnych aktorów. Spójrzmy prawdzie w oczy – biali aktorzy są wszędzie, a każda główna rola osoby innego pochodzenia etnicznego to ważne świadectwo.
Oczywiście sytuacje, w których np. w ekranizacji książki pojawia się aktorka, która drastycznie odstaje od opisu uwielbianej przez fanów postaci, na pewno drażni. Można jednak znaleźć też ciekawe rozwiązania. Luźna adaptacja komiksu The Umbrella Academy (2019) zupełnie inaczej sportretowała głównych bohaterów. W zasadzie prawie nikt nie przypomina swojego rysunkowego odpowiednika. Ci jednak zgodnie z fabułą oryginału mieli pochodzić z różnych zakątków całego świata. Twórcy sprytnie to wykorzystali i niemalże każda postać ma inny kolor skóry.
Hollywood od samych początków istnienia było zdominowane przez białych aktorów oraz reżyserów. Współcześnie walczy się z tą tendencją, starając się zwiększać dywersyfikację. Przedstawianie wszystkich kultur w sprawiedliwy, autentyczny sposób jest niezwykle ważne, a do tego ciekawe. Niedoceniani czy wręcz prześladowani przedstawiciele innych ras od lat walczą o swoje prawa. Zyskują w tym coraz większe grono zwolenników. Niektóre działania są dość radykalne, dlatego mówi się już o istnieniu tzw. cancel culture. Aktorzy, reżyserzy, celebryci oraz inne osoby publiczne, które zrobią lub powiedzą coś o zabarwieniu rasistowskim lub seksistowskim, są publicznie potępianie i „kasowane” z życia publicznego. O ile w pewnych przypadkach takie podejście ma uzasadnienie, o tyle niestety pojawiają się już sytuacje, w których dochodzi do skrajności, przypominających bardziej publiczny lincz.