Niezniszczalny zabijaka, ale z zasadami. Filmowe motywy, które dziś by nie przeszły

- 7 filmowych motywów, które dziś by nie przeszły (i dobrze)
- Przerysowane postaci LBGT+
- Wyśmiewanie ludzi otyłych
- Stereotypy rasowe, czyli po prostu rasizm
- Nerd ciapa, nieudacznik i żałosne dziwadło
- Niezniszczalny zabijaka, ale z zasadami
- Super edgy superbohaterowie
Niezniszczalny zabijaka, ale z zasadami

Przykładowe filmy z tym motywem: w zasadzie wszystko ze Stevenem Seagalem, Jeanem-Claude’em Van Damme’em czy Sylvestrem Stallone’em
Lata 80. i 90. w kinie kojarzą się masowemu odbiorcy z archetypem niepokonanego zabijaki, który ze szlachetnych pobudek (ratowanie świata, ocalenie ukochanej, zemsta na wstrętnych zwyrodnialcach…) potrafi sam stawić czoła całemu szwadronowi uzbrojonych po zęby przeciwników. Taki protagonista był uosobieniem wyobrażeń o tym, jaki powinien być stuprocentowy facet. Musiał być niesamowicie wyrzeźbiony, silny, szybki, sprawny, a do tego sprytny. W mig potrafił obsługiwać każdą broń oraz prowadzić każdy pojazd. Nic nie mogło stanąć mu na drodze.
Naboje w magazynku nigdy się nie kończyły, przeciwnicy zawsze chybiali, a on sam zjawiał się w idealnym momencie. Kulminacją zwykle było popisowe starcie, w którym trzeba było zmierzyć się z głównym „złym”. Bohater, chociaż otrzymywał srogie ciosy, zawsze wstawał i oddawał ze zdwojoną siłą, by na końcu spektakularnie ukatrupić antagonistę. Oczywiście taka maszyna do zabijania miała przy okazji gołębie serce, honor oraz żelazne zasady. No po prostu dobry chłop!
Tacy protagoniści wzbudzali zachwyt w dorastających chłopcach i byli lubiani przez miłośników łatwej w odbiorze rozrywki. Nic tak nie odprężało po ciężkim tygodniu jak typowy film z gatunku „zabili go i uciekł” w sobotnim wieczornym paśmie na Polsacie. Motyw ten cieszył się powodzeniem, więc wątpliwej jakości dzieł ze Stevenem Seagalem, Jeanem-Claude’em Van Damme’em czy Sylvestrem Stallone’em powstało od groma. Przez to motyw po prostu stał się już tak ograny, oklepany i nudny, że na ten moment wzbudza jedynie zażenowanie. Można też odnieść wrażenie, że takie postaci lansowały nierealistyczny wizerunek tego, jaki powinien być „prawdziwy mężczyzna”. O ile dla wielu młodych chłopców mogły być po prostu inspiracją do zabawy, o tyle nastolatkowie odstający od ogólnie przyjętych „męskich” norm czuli się przez to jeszcze bardziej inni, dziwni i gorsi.
Współcześnie bohaterowie filmów akcji są po prostu ludzcy – nie z każdego starcia wyjdą cało, popełniają błędy, a nawet potrafią mieć gorsze chwile. Sama fabuła jest też bardziej rozwinięta, a nawet miewa przesłanie czy drugie dno. Takie zabiegi są ciekawe, ale raz wychodzą lepiej, a raz gorzej.
Wiele osób kojarzy takie filmy akcji z dzieciństwem czy młodością, dlatego przerysowanych zabijaków wspomina się czasem niemalże z rozrzewnieniem. W ostatnich latach rzesze fanów zdobywają realizacje, które z przymrużeniem oka nawiązują do tej konwencji. Niezniszczalni (2010), John Wick (2014) czy Kingsman: Tajne służby (2014) to efektowne pastisze, które przyciągnęły do kin setki widzów stęsknionych za widowiskowymi mordobiciami. Na fali sukcesu powstają ich kontynuacje, dlatego można uznać, że ten wyparty przez kino motyw wrócił na ekran, tylko w innej odsłonie. Filmy z takimi bohaterami stały się rozrywką w czystej postaci i nikt nie traktuje ich już poważnie.