Midichloriany, czyli jak odrzeć magię z magiczności. 10 scen ze Star Wars, których nie chcemy pamiętać
- 10 scen ze Star Wars, o których wolelibyśmy zapomnieć
- Jar Jar Binks – imperatorotwórca
- Mieć polot Lei
- Mocno bolało, gdy spadłaś z nieba? – kajtek Anakin podrywa Padmé
- Śmierć, która nie przystoi
- Elegia o nienawiści do piasku
- Kontrolowanie umysłów? Potrzymaj mi ardees
- Midichloriany, czyli jak odrzeć magię z magiczności
- Greedo strzela pierwszy
- Powrót Palpatine’a
Midichloriany, czyli jak odrzeć magię z magiczności

- Która odsłona sagi: Mroczne widmo
- Postacie, których dotyczy ta sytuacja: Qui-Gon Jinn i Anakin
Ach, ten Anakin. Można by pomyśleć, że gdyby nie kreacja tej postaci, obydwie trylogie Gwiezdnych wojen byłyby znacznie lepszymi filmami. Tym razem jednak postać Skywalkera – tutaj ponownie jako dziecka – nie jest niczemu winna.
W oryginalnej trylogii Star Wars Moc była tajemniczym zjawiskiem, widzowie nie wiedzieli zbyt wiele o tym, czym ona jest, skąd się wzięła i jak działa, poza tym, że otacza, przenika i spaja wszystkie istnienia w galaktyce. Wtedy jednak pojawiło się Mroczne widmo i Qui-Gon tłumaczący Anakinowi, czym są midichloriany – mikroskopijne formy życia, które krążą w ciałach istot z uniwersum Gwiezdnych wojen. Im więcej zaś owych midichlorianów masz, tym większą dysponujesz Mocą. Coś jak z alkoholem we krwi.
Fani naprawdę żywo znienawidzili sposób, w jaki twórcy nowych (już teraz raczej... średnich?) odsłon Star Wars odarli z tajemnicy mistyczną koncepcję Mocy i sprowadzili ją do kilku zdań naukowej formułki. Czegoś, co można zbadać i przypisać temu liczbę jak zwykłym komórkom w naszych organizmach. Na szczęście w późniejszych częściach sagi słowo „midichloriany” zostało użyte tylko kilkakrotnie, a w erze Disneya – ani razu. Najprawdopodobniej więc miłośnicy Jedi nigdy więcej nie usłyszą już takiego wyjaśnienia działania Mocy.
Jak to powinno wyglądać?
W mojej opinii uniwersum znacznie lepiej funkcjonowałoby bez szczegółowego wytłumaczenia fenomenu Mocy. Tak po prostu.