Wolverine (The Wolverine) – sceny akcji i stary, dobry Hugh Jackman. Te rzeczy uratowały złe filmy przed katastrofą
- 10 rzeczy, które uratowały złe filmy przed katastrofą
- Batman v Superman: Świt sprawiedliwości (Batman v Superman: Dawn of Justice) – Batman Bena Afflecka
- Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi (Star Wars: The Last Jedi) – powrót Yody i wykorzystanie Mocy
- Transformers: Zemsta Upadłych (Transformers: Revenge of the Fallen) – wielka rodzina robotów
- Hellboy (2019) – rola Davida Harboura
- Wolverine (The Wolverine) – sceny akcji i stary, dobry Hugh Jackman
- Van Helsing – dużo kampu i przekonujące potwory
- Jurassic World: Upadłe królestwo (Jurassic World: Fallen Kingdom) – dinozaury
- Godzilla (1998) – Godzilla i jej potężny przemarsz przez Nowy Jork
- Kowboje i obcy (Cowboys & Aliens) – pomysł na połączenie westernu z science fiction
Wolverine (The Wolverine) – sceny akcji i stary, dobry Hugh Jackman

- Co to: solowy film o Rosomaku osadzony w Japonii
- Rok premiery: 2013
- Reżyseria: James Mangold
- Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Rakuten vod.pl, Player, Canal+
Seria X-Men od Foxa miewała swoje wzloty i upadki, choć nawet najgorsze chwile nie były aż tragiczne, jeżeli przez ekran przewijał się Hugh Jackman. Nie da się ukryć, że aktor ten najprawdopodobniej urodził się, żeby zagrać komiksowego Rosomaka. I naprawdę dobrze, że to on wcielił się w jego rolę, bo inaczej pewien film mógłby przejść do historii jako jeden z najgorszych superbohaterskich tworów w ogóle. A tak mówimy tu jedynie o potężnie zmarnowanym potencjale z paroma aktorskimi przebłyskami. Na karnego jeżyka wzywam Wolverine’a Jamesa Mangolda.
Sporo oczekiwałem po tym tytule, zważywszy na to, iż bardzo podobał mi poprzedni solowy film o Loganie spod znaku X-Men Geneza. A tu jeszcze zapowiadano, że bohater uda się na wycieczkę do Japonii, i to bynajmniej nie w celach krajoznawczych. Ma zamiar skopać parę samurajskich tyłków.
Niestety oczekiwania ponownie zostały boleśnie zweryfikowane przez rzeczywistość. Seans pozostawił mnie tylko z jedną prostą refleksją – zmarnowałem dwie godziny swojego życia na coś totalnie odtwórczego i przerażająco nudnego. Pewne powidoki oczywiście w głowie pozostały. Mają one głównie związek z dwoma w miarę pomysłowymi scenami akcji, które choć trochę wykorzystały dalekowschodnią scenerię połączoną z futuryzmem. To zabawna potyczka Wolverine’a z Yakuzą na dachu pędzącego pociągu i finałowy pojedynek z typowym japońskim robotem. Żałuję, że cały film nie bawił się konwencją w podobny sposób.
LOGAN
Przeciwwagą dla kiepskawego Wolverine’a jest zdecydowanie Logan, czyli niemalże postapokaliptyczny film superbohaterski będący dość wzruszającym pożegnaniem z Hugh Jackmanem w roli Rosomaka, jak i Patrickiem Stewartem w roli profesora Xaviera. Jest to jedna z ambitniejszych produkcji spod szyldu X-Men. Otrzymała nawet „erkę”, i to nie tylko w celach marketingowych. Krew, brud i smutek – te elementy dominują na ekranie. Przy okazji Wolverine próbuje odnaleźć się w roli przyszywanego ojca.
