Jurassic World: Upadłe królestwo (Jurassic World: Fallen Kingdom) – dinozaury. Te rzeczy uratowały złe filmy przed katastrofą
- 10 rzeczy, które uratowały złe filmy przed katastrofą
- Batman v Superman: Świt sprawiedliwości (Batman v Superman: Dawn of Justice) – Batman Bena Afflecka
- Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi (Star Wars: The Last Jedi) – powrót Yody i wykorzystanie Mocy
- Transformers: Zemsta Upadłych (Transformers: Revenge of the Fallen) – wielka rodzina robotów
- Hellboy (2019) – rola Davida Harboura
- Wolverine (The Wolverine) – sceny akcji i stary, dobry Hugh Jackman
- Van Helsing – dużo kampu i przekonujące potwory
- Jurassic World: Upadłe królestwo (Jurassic World: Fallen Kingdom) – dinozaury
- Godzilla (1998) – Godzilla i jej potężny przemarsz przez Nowy Jork
- Kowboje i obcy (Cowboys & Aliens) – pomysł na połączenie westernu z science fiction
Jurassic World: Upadłe królestwo (Jurassic World: Fallen Kingdom) – dinozaury

- Co to: sequel jednego z najbardziej niepotrzebnych sequeli w historii kinematografii
- Rok premiery: 2018
- Reżyseria: J.A. Bayona
- Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Rakutem
Steven Spielberg rozpalił w wielu ludziach miłość do kina dzięki swoim rewolucyjnym filmom przygodowym, które udowadniały, jakie cuda można wyczyniać przy odrobinie hollywoodzkiego grosza. Park Jurajski stał się przecież jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek w historii X muzy, bo ożywił w sposób majestatycznie piękny coś, co już dawno wymarło – dinozaury. I choć znajdowały się one po drugiej stronie ekranu, to i tak w nie uwierzyliśmy.
Jakieś kilkadziesiąt lat później ponownie zaufano mocy tych prehistorycznych stworzeń, ale tym razem zrobiono to w bardzo złej woli. Nasze ukochane velociraptory, tyrannosaurusy oraz pteranodony wykorzystano w mało kreatywny sposób, aby wyciągnąć łatwą forsę z naszych portfeli. Udało się to w sposób akceptowalny za sprawą Jurassic World. O wiele gorzej poradził sobie sequel o podtytule Upadłe królestwo, który, co tu dużo mówić, całkowicie sprostytuował zaszczute meteorami zauropsydy.
Nawet sympatyczna buzia Chrisa Pratta nie wynagradza kiepskiego scenariusza, bo nie znajdziecie w nim żadnej ciekawie rozpisanej ludzkiej postaci. Poziom wyżej od nich wszystkich stoi zdecydowanie pewien słodki niebieski raptor, który przynajmniej zapada w pamięć. I ogólnie bardzo dobrze obserwuje się resztę dinozaurów, bo te udowadniają, że współczesne efekty specjalne potrafią zdziałać wizualne cuda. Szkoda tylko, iż na dobrym CGI lista zalet się kończy…
