Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi (Star Wars: The Last Jedi) – powrót Yody i wykorzystanie Mocy. Te rzeczy uratowały złe filmy przed katastrofą
- 10 rzeczy, które uratowały złe filmy przed katastrofą
- Batman v Superman: Świt sprawiedliwości (Batman v Superman: Dawn of Justice) – Batman Bena Afflecka
- Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi (Star Wars: The Last Jedi) – powrót Yody i wykorzystanie Mocy
- Transformers: Zemsta Upadłych (Transformers: Revenge of the Fallen) – wielka rodzina robotów
- Hellboy (2019) – rola Davida Harboura
- Wolverine (The Wolverine) – sceny akcji i stary, dobry Hugh Jackman
- Van Helsing – dużo kampu i przekonujące potwory
- Jurassic World: Upadłe królestwo (Jurassic World: Fallen Kingdom) – dinozaury
- Godzilla (1998) – Godzilla i jej potężny przemarsz przez Nowy Jork
- Kowboje i obcy (Cowboys & Aliens) – pomysł na połączenie westernu z science fiction
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi (Star Wars: The Last Jedi) – powrót Yody i wykorzystanie Mocy

- Co to: próba rozwalenia serii Star Wars od środka swoją oryginalną autorską wizją
- Rok premiery: 2017
- Reżyseria: Rian Johnson
- Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Rakuten, vod.pl, Player, Canal+
Wiecie co? Ja to nawet doceniam Ostatniego Jedi – jest to nawet być może jeden z moich ulubionych filmów w uniwersum Star Wars. Znalazł się jednak na tej liście, bo starałem się na niej umieścić tytuły złe według większości widzów, a nie da się ukryć, że wielu fanów Gwiezdnych wojen dziełem Johnsona gardzi. I nie dziwię się, bo reżyser ten zastał zacną, choć nieidealną kilkudziesięcioletnią budowlę z klocków, a następnie ją zburzył i na jej zgliszczach zbudował coś swojego, w jego opinii dużo lepszego. Takie zachowanie aż prosi się o krytykę.
Wywrócił on bowiem filozofię Star Wars do góry nogami, sprawił, że Księżniczka Leia zaczęła latać w przestrzeni kosmicznej, wprowadził parę niepotrzebnych nikomu postaci pokroju Rose Tico oraz całkowicie zignorował fakt, że jednym z głównych bohaterów w tej trylogii ma być Finn. Takich rzeczy się po prostu nie robi w zaawansowanym stadium egzystencji tak ważnego uniwersum.
Da się jednak zauważyć w ruchach Johnsona pewną konsekwencję i metodę dającą nadzieję na to, że następne filmy z uniwersum Gwiezdnych wojen, za które ma się wziąć (a nakręci trzy, co zostało niedawno potwierdzone) zadziałają razem jako koherentna i wartościowa całość. Bo jeżeli mamy wyliczać na palcach jednej ręki rzeczy naprawdę świetne z The Last Jedi, to będą to chociażby prowadzone na odległość rozmowy Rey z Kylo Renem przy pomysłowym wykorzystaniu Mocy, jak i ciekawe poprowadzenie wątku Luke’a i niespodziewane skonfrontowanie go z podstarzałym duchem starego zgrywusa Yody. To mocna scena w duchu oryginalnej Trylogii, naładowana emocjami i pięknie nakręcona. Ale to i tak zbyt mało.
