Siedem odsłon serii Yakuza ukazało się na GOG-u. Gracze zauważyli, że na liście twórców brakuje kluczowych deweloperów, a nawet całych studiów, które opracowały pecetowe porty.
Tydzień temu seria Yakuza trafiła na GOG-a. Na naszej rodzimej platformie dostępnych jest siedem jej odsłon:
Co jednak ciekawe, zauważono, że w napisach końcowych tych gier – tzw. „creditsach” – nie wymienieni zostali:
Omawianego odkrycia dokonał użytkownik Reddita o pseudonimie Timo653. Trudno stwierdzić, czy mamy do czynienia z przeoczeniem, czy z celowym działaniem. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak to drugie, gdyż wymienione wyżej osoby pojawiały się w „creditsach” w dostępnych na Steamie wersjach tych gier.
Poprosiliśmy dział PR GOG-a o wyjaśnienie w tej sprawie. Jeśli włodarze naszej rodzimej platformy są zaznajomieni z sytuacją i zechcą nam odpowiedzieć, niezwłocznie je opublikujemy.
Warto dodać, że podobnych przypadków w branży gier jest znacznie więcej. W listopadzie informowaliśmy Was o stażystce pracującej Santa Monica Studio przy produkcji God of War: Ragnarok, która nie została wymieniona pośród autorów. W styczniu natomiast podobny los spotkał około dwudziestu deweloperów ze Striking Distance Studios, współtworzących The Callisto Protocol.
Część odnośników na tej stronie to linki afiliacyjne. Klikając w nie zostaniesz przeniesiony do serwisu partnera, a my możemy otrzymać prowizję od dokonanych przez Ciebie zakupów. Nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
5

Autor: Hubert Śledziewski
Zawodowo pisze od 2016 roku. Z GRYOnline.pl związał się pięć lat później – choć zna serwis, odkąd ma dostęp do Internetu – by połączyć zamiłowanie do słowa i gier. Zajmuje się głównie newsami i publicystyką. Z wykształcenia socjolog, z pasji gracz. Przygodę z gamingiem rozpoczął w wieku czterech lat – od Pegasusa. Obecnie preferuje PC i wymagające RPG-i, lecz nie stroni ani od konsol, ani od innych gatunków. Kiedy nie gra i nie pisze, najchętniej czyta, ogląda seriale (rzadziej filmy) i mecze Premier League, słucha ciężkiej muzyki, a także spaceruje z psem. Niemal bezkrytycznie kocha twórczość Stephena Kinga. Nie porzuca planów pójścia w jego ślady. Pierwsze „dokonania literackie” trzyma jednak zamknięte głęboko w szufladzie.