Swoim rozmiarem Fallout London zawstydzi niejedną grę. Zespół FOLON wyraził też nadzieję, że ambitny mod nie przyniesie im wstydu.
Deweloping gier to niełatwa sprawa, nawet we wczesnym dostępie, a co dopiero, gdy gracze mają ogromne nadzieje wobec projektu powstającego przez długie lata. Dlatego autorzy Fallout London postawili sprawę jasno: po premierze moda albo zabiorą się za tworzenie własnych produkcji, albo… zapadną się pod ziemię.
Londyńska modyfikacja Fallouta 4 to gigantyczny projekt. Dość powiedzieć, że chętni do sprawdzenia moda będa musieli pobrać 30 GB danych. To sporo nawet jak na samodzielną grę (no, większość gier), a co dopiero w przypadku fanowskiej modyfikacji, powstającej od 5 lat (po części z powodu Bethesdy). Nad modem łącznie pracowało prawie 100 osób (w tym wolontariuszym, gdyż główny zespół liczył zwykle około 20-30 osób), nie licząc ponad setki aktorów głosowych.
Dean Carter, główny projektant zespołu FOLON, potwierdził (via Metro Game Central), że prace nad Fallout London po wydaniu „nextgenowej” aktualizacji „czwórki” były „koszmarem”. Po części dlatego, że wiele elementów tego uaktualnienia wciąż nie działa tak jak powinno.
Dlatego ostatecznie zdecydowano się na wydanie moda w oparciu o starą wersję F4 (przez co nie będzie on kompatybilny z kopiami gry zakupionymi w Epic Games Store oraz konsolami), a dopiero później przenieść projekt na obecny, zmodernizowany (choć niekoniecznie poprawiony) „build” czwartego Fallouta.
Jednak teraz twórcy mogą jedynie czekać na debiut Fallout London, który powinien nastąpić w ciągu kilku tygodni – gdy tylko sklep GOG.com zakończy ostateczną kontrolę jakości projektu. Biorąc pod uwagę rozmach projektu, trudno się dziwić, że Carter i jego zespół poważnie myślą o stworzeniu własnej gry, być może jako niezależne studio. Albo zrobią coś w oparciu o „YouTube’a lub media społecznościowe”.
Oczywiście wymaga to, by projekt okazał się sukcesem. W końcu nikt nie chciałby zaczynać kariery jako twórca gier z etykietą „dewelopera od tej wielkiej modyfikacji, która nie wypaliła”. Stąd właśnie słowa Cartera: że jeśli premiera Fallout London będzie „okropna”, to „prawdopodobnie pójdą spać i znikną ze społeczeństwa”.
Może to brzmieć jak przesada, ale taka reakcja po ewentualnej klęsce projektu tworzonego przez pół dekady i z zaangażowaniem tak wielu osób byłaby zrozumiała. Pozostaje mieć nadzieję, że nie będziemy mieli okazji przekonać się, czy Carter spełniłby tę „groźbę”.
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
1

Autor: Jakub Błażewicz
Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).