Assetto Corsa Evo króluje w tym przeglądzie nowinami o otwartym świecie, górując nad Ibizą w TDU: Solar Crown, wersją demo GT7 (My First Gran Turismo), torem Bathurst w grze Forza Motorsport, nową aktualizacją BeamNG.drive czy autami LMGT3 w Le Mans Ultimate.
Samochodówki wcale nie zwolniły przed Gwiazdką. Pierwsza połowa grudnia przyniosła duże aktualizacje i zastrzyki zawartości grom takim jak Test Drive Unlimited: Solar Crown, Forza Motorsport czy Le Mans Ultimate. Poza tym ukazało się nietypowe demo Gran Turismo 7, a na dniach jeszcze ma nastąpić przejście Rennsport z otwartej bety do wczesnego dostępu (polecam założyć konto, zanim to się stanie, żeby odebrać bezpłatny samochód klasy GT3 na własność). A to wszystko i tak blednie wobec najświeższych wieści w temacie Assetto Corsy Evo.
6 grudnia na PS4 i PS5 wypuszczono darmowe My First Gran Turismo – czyli, podchodząc do tematu nieco przewrotnie, bodaj najlepszy dowód na to, że z Gran Turismo 7 jest coś nie tak. Mówimy o zwykłej wersji demo, a fani skupili na niej taką uwagę, jakby chodziło co najmniej o prolog Gran Turismo 8 – jakąś zupełną nowość, która miałaby tchnąć powiew świeżości i wyciągnąć serię ze stagnacji. Cóż, przyznaję, przez chwilę mogło się tak wydawać – studio Polyphony Digital zaprezentowało ten projekt jak zupełnie osobną grę, wspominając o koneksjach z GT7 dopiero na samiutkim końcu jej opisu.
Jednak w istocie My First Gran Turismo stanowi po prostu wersję demo Gran Turismo 7 (z opcją przeniesienia zdobytych aut do „pełniaka”). Interesujący jest w niej głównie fakt, że deweloper zawarł tutaj raptem po trzy wyścigi z AI, próby czasowe i „rajdy muzyczne”, a obok tego umieścił „aż” czternaście testów licencyjnych. Wśród osiemnastu samochodów do odblokowania próżno szukać zaś wyścigówek; są tutaj tylko kultowe sportowe modele i „zwyklaki” z różnych stron świata.
Innymi słowy, tą wersją demo Kazunori Yamauchi, ojciec Gran Turismo, dowodzi, że nie odkleił się do reszty i wciąż mniej więcej pamięta, gdzie tkwi źródło magii jego marki. Mam nadzieję, iż My First GT odniesie sukces, dając Kazowi do myślenia przy projektowaniu ewentualnego Gran Turismo 8. I że poza nostalgiczną zawartością nie zapomni o równie nostalgicznej progresji, wyrzucając w diabły karierę zbudowaną wokół Cafe. Poza tym taki produkt mógłby stanowić przymiarkę do pełnoprawnego debiutu serii na PC – analogicznie jak było z Forzą Motorsport 6: Apex prawie dekadę temu.
Rozpoczęty w tym tygodniu drugi sezon dużo zmienił w Test Drive Unlimited: Solar Crown – sporo na lepsze, ale niestety trochę też na gorsze.
Zacznijmy od pozytywów. Projektanci środowiskowi ze studia KT Racing raz jeszcze potwierdzili swój kunszt mapą miasta Ibiza. To zupełnie inny klimat niż w Hongkongu, odświeżający wspomnienia z TDU2 – choć ta wersja została stworzona znacznie bardziej pieczołowicie, z obfitością unikalnych zakamarków, które aż chce się eksplorować (ciekawostka: przywrócono tutaj sklepy odzieżowe do odkrycia). Tym bardziej, że widok z wnętrza aut już nie odpycha antyimmersyjnymi animacjami kierownicy – dostaliśmy porządne, 1080-stopniowe obroty.
Również trasy wyścigów są rozkosznie techniczne na Ibizie. Niestety jest ich za mało w stosunku do grindu potrzebnego, by odblokować nowe samochody. Dotyczy to zwłaszcza Solar Passa, który teraz wymaga trzy razy więcej XP do zdobycia Lamborghini Diablo niż Audi RS e-tron w pierwszym sezonie. W dodatku lekko obniżono wypłaty za zawody – ale hej, w zamian nagrody nie spadają już po kilku powtórzeniach tego samego wyścigu. Ech, KT Racing, KT Racing...
Z drugiej strony – rywalizowanie z AI stało się odczuwalnie przyjemniejsze. Gra już nie spieszy się do zawyżania poziomu trudności, a przeciwnicy ani nie odjeżdżają daleko do przodu, prowadząc Alfy Romeo MiTo napędzane nie wiadomo jakimi silnikami, ani nie rozbijają się jak niedołęgi na szutrze i mokrym asfalcie. Są to zmiany na plus… ale nie mogę pojąć, dlaczego twórcy nie wprowadzą po prostu możliwości wyboru poziomu trudności pod naporem miażdżącej krytyki. Żeby nikomu nie było ani za łatwo, ani za trudno. Co za uparte osły…
W każdym razie po tych wszystkich zmianach TDU: Solar Crown odczuwalnie zyskało na ogólnej jakości… ale i tak rozczarowuje ubogą paletą aktywności (wciąż kładzie za mocny nacisk na wyścigi, zwłaszcza sieciowe), a co gorsza, bez przerwy razi nieakceptowalną optymalizacją. Nawet po skorzystaniu ze świeżo wprowadzonej opcji wyłączenia lusterek nie jestem w stanie uzyskać stabilnych 60 klatek na sekundę z RTX-em 4080 i włączonym DLSS w 4K. Tragedia.
Po więcej szczegółów na temat drugiego sezonu odsyłam do osobnej wiadomości:
Studio Kunos Simulazioni spełnia marzenia. Od niepamiętnych czasów śniłem o samochodówce, która połączyłaby jazdę po otwartym świecie z realistyczną, symulacyjną fizyką. Forza Horizon i Test Drive Unlimited mają naprawdę przyjemne prowadzenie aut – ale brakuje im autentyzmu (zwłaszcza Forzie). W BeamNG.drive z kolei mapy nie powalają rozmiarami, poza tym preferuję obcowanie z licencjonowanymi pojazdami.
W każdym razie Assetto Corsa Evo zakończy wieloletnie oczekiwanie na grę tego typu. Choć 16 stycznia zadebiutuje we wczesnym dostępie jako mniej więcej „tradycyjna” produkcja, skupiona na jeździe po torach wyścigowych, latem 2025 r. do gry zacznie być wprowadzany otwarty świat ze specjalnie przygotowanymi aktywnościami, progresją etc. (w przeciwieństwie do modów z mapami typu „freeroam”, które można wgrać do oryginalnej Assetto Corsy).
Co zaś najlepsze, Kunos Simulazioni wybrało naprawdę wyjątkowe miejsce na Ziemi, by zbudować w nim „piaskownicę” – okolice toru Nurburgring Nordschleife. To mekka wszystkich kierowców w Europie (i nie tylko), sanktuarium dla posiadaczy sportowych wozów, gdzie motoryzacją oddychają wszyscy ludzie mieszkający w promieniu wielu kilometrów. I nikt nie płacze z powodu hałasu i nie próbuje doprowadzić do zamknięcia swojego największego toru, jak w Poznaniu…
O najnowszej aktualizacji Forzy Motorsport pisałem na początku tygodnia w osobnej wiadomości – tam znajdziecie „suche” informacje na temat nowej zawartości i zmian w rozgrywce:
Tutaj podzielę się wrażeniami z obcowania z zaktualizowaną grą. Po pierwsze, Ray-Traced Global Illumination robi wrażenie nie tylko na promocyjnych screenach. Po włączeniu tej opcji pecetowa wersja gry zaczęła wyglądać wyraźnie bardziej naturalnie dzięki podkręconemu oświetleniu, a co najlepsze, nie zgubiła przy tym ani jednej klatki na sekundę (w ustawieniach ultra i rozdzielczości 4K z RTX-em 4080 na pokładzie). Przeciwnie, powtórki wręcz zyskały trochę lepszą wydajność – ale mój komputer jeszcze nie osiąga w nich stabilnych 60 fps nie tak często, jak bym sobie życzył.
Po drugie, tor Bathurst w odświeżonym wydaniu wygląda kapitalnie, a jazda po nim, dzięki ulepszonej fizyce nowej Forzy Motorsport, stała się jeszcze bardziej angażująca… i mordercza. Po trzecie, wreszcie można organizować sobie autentyczne wyścigi samochodów GT, podzielonych na klasy jak należy – oddzielono od siebie np. ryczące amerykańskie maszyny Trans Am, Ferrari 488 Challenge, Lamborghini Super Trofeo oraz kategorie GT3 i GTE (ta ostatnia jest tutaj zwana GT2).
Po czwarte, nowe samochody… Cóż, z jednej strony jest rozczarowujące, że prawie wszystkie dodane maszyny wystąpiły wcześniej w FM7. Z drugiej – „cywilna” australijska motoryzacja jest pomijana bodaj przez wszystkie współczesne gry poza Forzą, więc witam z otwartymi ramionami kolejną okazję do zabrania na przejażdżkę po Bathurst różnych wersji Forda Falcona czy Holdena Commodore. Chciałbym, żeby w Gran Turismo 7 znalazł się chociaż jeden taki wóz…

Tradycji stało się zadość – twórcy BeamNG.drive zdążyli przed Gwiazdką z nową zawartością, wypuszczoną w aktualizacji 0.34.
To tylko najważniejsze atrakcje wersji 0.34. Na stronie gry znajduje się pełna lista zmian, w której omówiono również chociażby nowe funkcje Traffic Managera, pozwalające łatwiej zarządzać ruchem ulicznym.
Studio 397 zdążyło przed końcem roku z wprowadzeniem do Le Mans Ultimate prawie całej zawartości z sezonu 2024 mistrzostw WEC. 10 grudnia zostało wypuszczone DLC 2024 Pack 3, w którym dostajemy brazylijski tor Interlagos i trzy pojazdy klasy LMGT3: BMW M4, Corvette Z06 i Ferrari 296. Dodatek ten jest wyraźnie droższy niż poprzednie dwa – kosztuje 73,54 zł. Ponadto za darmo udostępniono McLarena 720S LMGT3 Evo.
Do uzupełnienia został jeszcze jeden tor wyścigowy (Losail International Circuit w Katarze) oraz pięć modeli aut klasy LMGT3: Aston Martin Vantage AMR Evo, Ford Mustang, Lamborghini Huracan Evo2, Lexus RC F i Porsche 911 GT3 R (992). Jeden z nich ma zostać wypuszczony bezpłatnie – pytanie tylko który. Spodziewam się tych atrakcji w pierwszym kwartale 2025 roku.
Tymczasem wraz z nową zawartością udostępniono aktualizację z rozmaitymi poprawkami, obejmującymi głównie optymalizację gry, wsparcie dla gogli VR, symulację opon czy sztuczną inteligencję (np. dodano ustawienia agresywności rywali). Oprócz tego oferowany jest teraz odpłatny hosting własnych serwerów w oparciu o platformę RaceControl (wypróbowaną wcześniej w grze rFactor 2), na których można korzystać ze świeżo dodanego trybu obserwatora. No i pojawiły się dwie subskrypcje.
RaceControl Pro daje dostęp do bardziej profesjonalnych zawodów, z sieciowymi mistrzostwami na czele, w cenie 7,99 dolara miesięcznie (ok. 32,5 zł) lub 48 dolarów rocznie (ok. 195 zł). RaceControl Pro+ natomiast dodaje do tego możliwość korzystania z całej płatnej zawartości w grach Le Mans Ultimate i rFactor 2 – ta usługa kosztuje 13,99 dolara miesięcznie (ok. 57 zł) lub 84 dolary rocznie (ok. 341 zł).
Udostępniona została nowa zawartość w iRacing, o której pisałem w poprzednim Motoprzeglądzie, inaugurująca pierwszy sezon na 2025 rok. Przypomnę pokrótce, co zostało dodane:
Oprócz tego m.in. upiększono system oświetlenia w grze, wprowadzono gromadzenie się drobin piachu czy błota na asfalcie (wpływających na przyczepność), gruntownie odświeżono tor New Hampshire Motor Speedway oraz zaktualizowano model opon dla bolidów klas GTP i LMP2. Na stronie iRacing znajduje się pełniejsza lista zmian, z kolei na kanale na YouTube wrzucono filmy prezentujące nowości (poniżej zamieściłem jeden z nich).
Nie spodziewałem się zapowiedzi jakiejkolwiek samochodówki na niedawnej gali The Game Awards – a już na pewno nie sądziłem, że doczekam się powrotu zapomnianej serii Screamer. Najwyraźniej studio Milestone nie zraziło się umiarkowanym sukcesem odniesionym przez Hot Wheels Unleashed 2 i raz jeszcze stworzy „arkadowe” wyścigi.
Tym razem próbuje jednak szczęścia z nieco innymi składnikami. Po pierwsze, nostalgiczna growa marka (choć obawiam się, że już nieco zbyt zapomniana). Po drugie, uliczna rywalizacja połączona z „brutalną” walką. Po trzecie, klimat science fiction z otoczką rodem z anime sprzed 30-40 lat. Po czwarte zaś… „głęboka” fabuła z głosem Troya Bakera.
Pragnienie, ambicja, żądza zemsty. Stań w obronie tego, w co wierzysz, i udowodnij, że warto o to walczyć. Oto wezwanie, na które każdy Screamer musi odpowiedzieć, by odkryć mroczną prawdę skrywaną przez najbrutalniejsze wyścigi w historii i ich tajemniczego organizatora.
Takimi głodnymi kawałkami Screamer jest reklamowany na karcie na Steamie – na której poza tym nie ma praktycznie żadnych informacji o grze. Mamy jeszcze tylko poniższy „kinowy” zwiastun i zapowiedź, że tytuł zadebiutuje w 2026 roku na PC, PS5 i XSX/S.
GRYOnline
Gracze
OpenCritic
7

Autor: Krzysztof Mysiak
Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.