World of Warcraft nadal nie umiera - Battle for Azeroth bije rekordy sprzedaży

Firma Activision Blizzard poinformowała właśnie, że najnowszy dodatek do World of Warcraft, Battle for Azeroth, w dniu premiery znalazł ponad 3,4 mln nabywców na całym świecie. Tym samym ustanowił rekord sprzedażowy marki.

Konrad Serafiński

23 sierpnia 2018 18:45

14 lat minęło, odkąd gracze po raz pierwszy musieli opowiedzieć się po którejś ze zwaśnionych stron konfliktu w World of Warcraft.

Chociaż World of Warcraft ma już 14 lat, to wciąż potrafi skupić wokół siebie pokaźną społeczność graczy. Jak poinformowała firma Activision Blizzard, ostatni dodatek do produkcji - Battle for AZeroth - sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Tytuł rozszedł się w dniu premiery w liczbie ponad 3,4 mln sztuk (oczywiście wliczając w to przedsprzedaż). Taki wynik sprawia, że siódme rozszerzenie do popularnego WOW-a pobiło rekord sprzedażowy całej marki oraz stało się jedną z najszybciej sprzedających się gier na PC wszech czasów. Dla porównania dwa poprzednie dodatki, czyli World of Warcraft: Legion oraz World of Warcraft: Warlords of Draenor, mogły pochwalić się niewiele mniejszą popularnością, bo każdy z nich w pierwszym dniu sprzedaży trafił do 3,3 mln graczy.

Warto przypomnieć, że od premiery produkcji nie minęły nawet pełne dwa tygodnie, bowiem Battle for Azeroth trafił na rynek 14 sierpnia 2018 roku.

Z początkiem września na graczy będą czekały kolejne atrakcje, takie jak dodatkowy raid i nowy sezon zmagań PvP. W komunikacie możemy przeczytać również wypowiedź Mike’a Morheime’a, dyrektora generalnego i współzałożyciela Blizzarda:

Battle of Azeroth jest decydującym rozdziałem trwającego już 14 lat konfliktu pomiędzy Hordą a Przymierzem. To było bardzo emocjonujące móc oglądać tylu graczy reprezentujących swoje frakcje. Jeszcze więcej epickiej zawartości trafi do World of Warcraft w najbliższych tygodniach. Już nie możemy się doczekać, by gracze tego wszystkiego doświadczyli.

Więcej:Jeden deweloper z Amazon prawie zabił cały rynek w wielkim MMO. Wystarczyła „malutka” pomyłka