Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Diablo II: Resurrected Recenzja gry

Recenzja gry 3 października 2021, 09:57

Recenzja Diablo 2 Resurrected - jest miło, ale chciałbym więcej zmian

Niektórzy czekali na Diablo 2 Resurrected bardziej niż na Diablo 4, Last Epoch, Lost Ark czy dowolnego nadchodzącego giganta gier hack’n’slash. Rozumiem, bo Vicarious Visions zafundowało mocarny nostalgia trip, ale zobaczymy, na ile ten drag wystarczy.

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji PS5, XSX, PS4, XONE, Switch

Dobra. Od dawna chciałem to powiedzieć z przekonaniem i entuzjazmem. Let’s party like it’s 2001. Diablo 2 wróciło jako dopakowane graficznie Diablo 2 Resurrected. Gra ma te same wady i zalety, co oryginał sprzed 21 lat, ale też kilka drobnych ciekawych usprawnień. Innymi słowy – Vicarious Visions dostarczyło porządną renowację tego reprezentanta klasyki, który zrewolucjonizował action RPG. To świetna wiadomość dla wszystkich tych, którzy samotnie lub z kumplami chcą odświeżyć wspomnienia albo zrozumieć, o co było całe to halo 20 lat temu. No pięknie jest, naprawdę. Nie wiem tylko, ile czasu utrzyma się ten czar, bowiem znamy tę grę od podszewki – a nowi gracze mogą być już rozpieszczeni bardziej efekciarskimi tytułami. Możliwe, że aby nas przy sobie zatrzymać, Diablo 2 Resurrected będzie musiało wprowadzić więcej zmian.

Powiem Wam, że przez pierwszą godzinę czy dwie nie czułem tego entuzjazmu. A bo to raz opuszczałem obozowisko łotrzyc, by zaklikać na śmierć hordy krwiożerczych demonów? Ano nie, ale po chwili znowu zaiskrzyło między mną a Diablo. I tak przerąbałem się przez grę z prawdziwą przyjemnością. Znaczy, działa, choć pewne wątpliwości z tyłu głowy są. Ale mniejsze niż poprzednio, gdy pisałem o powrocie niegdysiejszego króla hack’n’slashy.

Pamiętajcie, to nie jest ocena gry Diablo 2. Powyższą notę wystawiliśmy remasterowi o tytule Resurrected.

Wspomnień czar

Dziś nie wszyscy mogą pamiętać, czemu Diablo 2 tak zażarło, więc szybkie przypomnienie – dedykuję je zarówno tym, którzy szukają informacji, jak i ćpunom spragnionym nostalgicznego tripa. No to jedziemy.

PLUSY:
  1. dziadek Diablo 2 stał się jednym z najpiękniejszych hack’n’slashy na rynku;
  2. Resurrected niemal perfekcyjnie odtwarza wrażenia sprzed 20 lat;
  3. pojawiło się kilka wygodnych modyfikacji – powiększona skrzynka, zbieranie złota z ziemi, czytelniejsze statystyki postaci;
  4. multiplayer jak za starych, dobrych czasów, świetny na posiadówę ze znajomymi;
  5. to w gruncie rzeczy stare, dobre Diablo 2...
MINUSY:
  1. ...w które może wkraść się nuda, jeśli już je znamy;
  2. zabrakło różnych zmian uprzyjemniających rozgrywkę;
  3. animacje postaci nieco odstają od reszty oprawy;
  4. multiplayer jak za starych, dobrych czasów, z tymi samymi problemami (wspólny loot, mało urozmaiceń dla wielu graczy);
  5. najemnicy są głupsi niż w wersji klasycznej (gubią ścieżkę i gorzej reagują na zagrożenia).

Diablo 2 w swoim czasie było dość rewolucyjnym hack’n’slashem (czy action RPG, wtedy w magazynach branżowych nazywano go tym drugim). Pokazywało, z jakim rozmachem można przeprowadzać rzeź na demonach, a jednocześnie rozbudowywało to, co zapoczątkował pamiętny pierwowzór, Diablo z 1996 roku. Gra przeprowadzała nas przez ogromny jak na tamte czasy, zróżnicowany i mroczny świat. Wliczając mroźną i dziką północ z dodatku Lord of Destruction, przemierzaliśmy pięć zróżnicowanych krain, które wyznaczyły standard na najbliższe lata. Atmosferę – choć wypadała minimalnie mniej mrocznie od tej z „jedynki” – dało się kroić. I straszyć nią dzieci.

Co najważniejsze, gra oddawała w nasze ręce pięcioro – a później siedmioro – bohaterów, których mogliśmy prowadzić na przynajmniej kilka sposobów. Z różnym skutkiem, ale rozgrywka nie zabraniała eksperymentów (do dziś pamiętam szalonego kolegę, który z powodzeniem wiódł do boju nekromantę przygotowanego na walkę w zwarciu... nazywał go wiedźminem, co nawet pasowało).

Przede wszystkim jednak cholernie wciągała. Nie mogliśmy się oderwać od monitorów. Chcieliśmy pokonać jeszcze jednego bossa, wbić jeszcze jeden poziom, zdobyć lepszy przedmiot i w ogóle zobaczyć, co jest dalej. Że już nie wspomnę o bieganiu za itemami, bo to przecież esencja gatunku, tu zrealizowana wzorowo. Diablo 2 miało swoje mankamenty, niespełnione obietnice, a w dodatku silną konkurencję (np. Noxa studia Westwood), ale rządziło. I tak dzięki rozszerzeniu oraz łatkom rządziło przez wiele lat.

A o co w tej grze chodziło? Ścigaliśmy tajemniczego Mrocznego Wędrowca, który wyruszył z Tristram po pokonaniu Diablo w pierwszej części i wędrował na wschód. Zawsze na wschód. Gdzie dotarł, tam po chwili roiło się od pomiotów zła, a ludzkość cierpiała. My zaś robiliśmy za ekipę sprzątającą masowego rażenia i kasowaliśmy zastępy upadłych istot. Nie zna życia ten, komu nie waliło serce, gdy na bohaterów zaszarżował Duriel i udowodnił, dlaczego zasłużył na przydomek „The Pain Train”.

Diablo 2 zaczadziło nasze umysły na wiele, wiele lat. Rozmaite gry próbowały mierzyć się z jego legendą. Niektóre były większe, bardziej rozbudowane – jak Path of Exile, które faktycznie zgromadziło ogromną bazę graczy – ale gdzieś tam w podświadomości dalej tkwiło przeświadczenie, że to właśnie Diablo 2 jest królem gatunku (choć w te nowsze produkcje gra się płynniej i przyjemniej). Niemniej żaden król nie rządzi wiecznie, jak mawiał „klasyk”. Co innego, jeśli zafunduje się mu porządną rewitalizację. I to właśnie zapewnili „Diabełkowi” spece z Vicarious Visions.

Hubert Sosnowski

Hubert Sosnowski

Do GRYOnline.pl dołączył w 2017 roku, jako autor tekstów o grach i filmach. Obecnie jest szefem działu filmowego i portalu Filmomaniak.pl. Pisania artykułów uczył się, pracując dla portalu Dzika Banda. Jego teksty publikowano na kawerna.pl, film.onet.pl, zwierciadlo.pl oraz w polskim Playboyu. Opublikował opowiadania w miesięczniku Science Fiction Fantasy i Horror oraz pierwszym tomie Antologii Wolsung. Żyje „kinem środka” i mięsistą rozrywką, ale nie pogardzi ani eksperymentami, ani Szybkimi i wściekłymi. W grach szuka przede wszystkim dobrej historii. Uwielbia Baldur's Gate 2, ale na widok Unreal Tournament, Dooma, czy dobrych wyścigów budzi się w nim dziecko. Rozmiłowany w szopach i thrash-metalu. Od 2012 roku gra i tworzy larpy, zarówno w ramach Białostockiego Klubu Larpowego Żywia, jak i komercyjne przedsięwzięcia w stylu Witcher School.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

sekret_mnicha Ekspert 28 września 2021

(PC) Po kilkunastu godzinach gry online z trójką kumpli stwierdzam z pełną mocą - to jest to samo magiczne Diablo 2, tylko nowocześniejsze i ładniejsze. Pół oczka zabieram za problemy z serwerami, jak zwykle.

9.5
Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem
Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem

Recenzja gry

The Thaumaturge ma niespecjalnie zajmujący gameplay, a wyglądem momentami przypomina pierwszego Wiedźmina, jednak pod tą warstwą kryje się naprawdę przyjemna gra, oferująca wiele smaczków i wyróżniająca się ciekawą fabułą.

Recenzja gry Final Fantasy VII Rebirth. Wielka, piękna, bezkompromisowa
Recenzja gry Final Fantasy VII Rebirth. Wielka, piękna, bezkompromisowa

Recenzja gry

Reguły zawsze były oczywiste – gry są albo krótkie i intensywne, albo długie i powtarzalne. Prosta zasada. Jednak Final Fantasy VII Rebirth przy całym swoim ogromie potrafi jakimś cudem zaskakiwać, angażować i ani myśli zwalniać przez dziesiątki godzin.

Recenzja gry Banishers: Ghosts of New Eden. Ni śmierć, ni budżet nie powstrzyma zakochanych
Recenzja gry Banishers: Ghosts of New Eden. Ni śmierć, ni budżet nie powstrzyma zakochanych

Recenzja gry

Sześć lat po wydaniu średniego Vampyra twórcy Life Is Strange znów celują w gatunek RPG. Tym razem poszło im znacznie lepiej. Banishers: Ghosts of New Eden udanie łączy rozgrywkę a la God of War z klimatem, jakiego nie powstydziłby się Wiedźmin.