Recenzja Hyrule Warriors: Age of Imprisonment. Prequel, który podnosi poprzeczkę
Hyrule Warriors: Age of Imprisonment to kolejny z wielu wydanych w ostatnich miesiącach tytułów ekskluzywnych na wciąż świeżą konsolę Nintendo. Czy nowa odsłona z cyklu musou zdoła przekonać do siebie zarówno nowych, jak i wieloletnich fanów?
Recenzja powstała na bazie wersji NS2.
Tytuły określane jako musou, jak seria Warriors, nigdy nie należały do szczególnie popularnych gatunków gier, swoją specyficzną rozgrywką zadowalając stosunkowo małą, lecz niezwykle oddaną rzeszę fanów. Swoje największe przebicie do świadomości zachodnich graczy zawdzięczają one głównie odsłonom osadzonym w popularnych uniwersach innych marek, tak jak to miało miejsce w przypadku Persona 5 Strikers czy Fire Emblem Warriors: Three Hopes. Wydane w 2020 roku Hyrule Warriors: Age of Calamity bez wątpienia okazało się największym sukcesem w historii serii, jednakże to dokonanie w niemałym stopniu zawdzięcza byciu promowanym jako prequel jednej z najlepiej ocenianych gier w historii branży. Nie oznacza to jednak, że nie broniło się swoją własną, zupełnie inną i zaskakująco przyjemną pętlą rozgrywki.

Gra prezentuje się cudownie już od pierwszego uruchomienia.Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, Nintendo, 2025.
Historia znowu się powtarza, gdy na scenę wchodzi Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, będące kanonicznym prequelem The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom, będącego sequelem The Legend of Zelda: Breath of the Wild, które z kolei jest osadzone na długo po wydarzeniach przedstawionych w omawianym przeze mnie właśnie tytule. Dzień jak co dzień dla fanów badania chronologii serii The Legend of Zelda. Jak zatem nowa odsłona prezentuje się na tle poprzedniczki? Czy jest dobrym punktem wejścia dla nowych fanów, zainteresowanych przede wszystkim poznaniem kolejnych fragmentów historii Zeldy? Co zyskuje seria, przechodząc na Nintendo Switch 2?
Witajcie w starożytnym Królestwie Hyrule
Akcja Hyrule Warriors: Age of Imprisonment przenosi nas do czasów wczesnego kształtowania się Królestwa Hyrule i pierwszego starcia jego mieszkańców z królem demonów Ganondorfem. To właśnie w centrum tych wydarzeń, na skutek zajścia przedstawionego w pierwszych scenach Tears of the Kingdom, znajdzie się młoda księżniczka Zelda.

Przyjazne sparringi i samouczki pozwolą nam dobrze zrozumieć system walki.Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, Nintendo, 2025.
Fabuła będzie tutaj tak naprawdę daniem głównym dla wszystkich zainteresowanych przede wszystkim pierwszym członem tytułu i z pewnością nie będą oni w tej kwestii zawiedzeni. Twórcy dołożyli wszelkich starań, aby zapewnić fanom serii iście filmowe doświadczenie. Każdej misji głównej towarzyszy nie tylko narracja podsumowująca bieżące wydarzenia, ale także wyreżyserowane przerywniki filmowe z pełnym aktorstwem głosowym. Te filmy potrafią być często równie długie co same misje. Jest to z pewnością miła odmiana od raczej skromnych pod tym względem głównych gier z serii The Legend of Zelda.
Sam wątek główny może nie należy do najbardziej rozbudowanych czy zaskakujących, ale jest na tyle dobrze poprowadzony, że z chęcią podchodziłem do kolejnych misji, kiedy tylko było to możliwe. Muszę przyznać, że dźwigają go na swoich ramionach przede wszystkim występujący w nim bohaterowie. Na wyróżnienie zasługuje tutaj król Rauru, który zyskuje w tej historii szansę na bycie w pełni rozwiniętą postacią, a także para nowych herosów: korok Calemo i towarzyszący mu tajemniczy konstrukt, łudząco przypominający pewną inną znaną nam postać. To ta dwójka staje się sercem całej gry i pozwala fabule na lżejsze, często zabawniejsze momenty wynikające z interakcji między nimi. Wielka szkoda tylko, że traci na tym sama Zelda, która chwilami zdaje się schodzić na drugi plan. Mało tu też samego głównego antagonisty – Ganondorfa, który częściej reprezentowany jest przez swoich mniej interesujących podwładnych. Traktuję to jako utraconą okazję na rozwinięcie także tej postaci.

W trakcie gry przyjdzie nam zwiedzić wiele znajomych okolic.Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, Nintendo, 2025.
Fani Tears of the Kingdom będą czuć się tutaj jak w domu. Przyjdzie im zwiedzić nie tylko klasyczne lokacje z powierzchni starożytnego Hyrule, ale także wznieść się w przestworza i zobaczyć unoszące się nad nim wyspy czy zejść do rozbudowanego systemu podziemi i odkryć kryjące się w nim tajemnice. Zespół z Koei Tecmo podszedł do pierwowzoru z należytym szacunkiem i wykorzystał na swoje potrzeby wszystko, co ten miał do zaoferowania; w grze ujrzycie wiele lokacji, przedmiotów czy nawiązań, które z pewnością rozpoznacie i docenicie – a to już oznaka dobrego prequela.
Setki, a nawet tysiące przeciwników nie będą w stanie was zatrzymać
Dla mniej zaznajomionych z podstawowymi założeniami gatunku już tłumaczę, jak wygląda typowa rozgrywka w grach musou. Są to przede wszystkim tytuły zbliżone do gatunku hack-and-slash, w których system walki przypomina raczej gry akcji pokroju Devil May Cry czy nawet różnych bijatyk. Wciskając odpowiednie serie przycisków, wyprowadzamy unikatowe dla każdej postaci kombosy, zanurzając się zupełnie w radosnej jatce niekończących się fal przeciwników. To właśnie przeciwnicy są tutaj najważniejszym elementem układanki, gdyż nie mówimy o dziesiątkach jak w przypadku większości gier, lecz o setkach, a nawet tysiącach – pełnych armiach, które w pojedynkę likwidujemy w zaledwie kilka minut.

„Nie jestem zamknięty tutaj z wami, tylko wy ze mną.”Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, Nintendo, 2025.
Seria Warriors zawsze była tym samym spełnieniem klasycznego „power fantasy”. Szeregowi przeciwnicy nie stanowią dla nas żadnego zagrożenia – ich główną rolą jest przede wszystkim widowiskowe fruwanie po ekranie pod naporem naszych ataków. Prawdziwym wyzwaniem są przywódcy poszczególnych armii, do których pokonania będziemy musieli skorzystać z silniejszych ataków specjalnych i kilku nowych mechanik wprowadzonych w tej odsłonie.
Jedną z nowości są urządzenia Zonai, za pomocą których możemy wyprowadzać na przeciwników o określonych słabościach ataki korzystające z różnych żywiołów. Pozwala to wytrącić ich z równowagi i szybciej przebić się przez ich obronę, by w efekcie zadać potężny atak wykańczający. Często musimy zastanowić się, jaka może być słabość danego przeciwnika i zastosować wobec niego odpowiednie środki. Same urządzenia możemy postawić na ziemi i kontynuować radosną jatkę. Musimy jednak pamiętać o tym, że korzystają one ze wspólnego zasobu energii, który w razie potrzeby musi zostać naładowany do pełna przed kolejnym użyciem. Są według mnie przyjemnym urozmaiceniem dość powtarzalnej rozgrywki, choć zdarza się, że na późniejszych etapach gry zmuszeni będziemy do przerywania zabawy i otwierania menu podręcznego w celu wyszukania tego jednego, akurat potrzebnego nam urządzenia. Ot, kolejne nawiązanie do bolączek oryginalnego Tears of the Kingdom.

Z poziomu menu podręcznego możemy wysyłać naszych sojuszników do konkretnych obozów wroga.Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, Nintendo, 2025.
Kolejną nowością są ataki synchroniczne. Po naładowaniu przez dwie postaci ich indywidualnych wskaźników mogą one wykonać wspólny, unikatowy dla siebie atak, który zadaje ogromne obrażenia i nakłada na przeciwnika dodatkowe efekty. Przykładowo, Calamo wraz z tajemniczym konstruktem wykonują nalot bombowy, a Rauru i Zelda łączą siły w spektakularnym ataku promieniami światła. Ataki te dodają walce jeszcze większej widowiskowości i różnorodności, a przy tym są czymś, na co pracujemy w trakcie całej walki.

Unikalne ataki par bohaterów są z pewnością najbardziej widowiskową częścią wielu potyczek.Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, Nintendo, 2025.
Do naszej dyspozycji pozostają oczywiście mechaniki znane z poprzedniej odsłony serii: idealne uniki pozwalają nam na wykonanie znanego z oryginalnych gier „flurry rush”, w odpowiedzi na ataki specjalne przeciwników będziemy musieli zareagować odpowiednio szybkimi kontrami, a każdy bohater, oprócz swojego normalnego movesetu, ma do dyspozycji potężne ataki musou – nieodłączny element tytułów Warriors. Wszystko to składa się na świetny, sprawiający wiele frajdy i przepełniony akcją system walki, który może dostarczyć rozrywki na wiele godzin.
Zaskakującą odskocznią od klasycznych poziomów z walką okazały się loty w przestworzach, w trakcie których Calamo wraz ze swoim towarzyszem staczają potyczki rodem z klasycznych strzelanek na szynach. Nie są to szczególnie skomplikowane poziomy – można je przejść właściwie na chybił trafił korzystając ze wszystkich dostępnych ataków i w miarę uważnie sterując naszym konstruktem, ale stanowią jeden z przyjemniejszych i zupełnie niespodziewanych elementów rozgrywki, do których za każdym razem podchodziłem z uśmiechem na ustach.

Zupełnie niespodziewana, radośnie przyjęta, strzelanina na szynach!Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, Nintendo, 2025.
Pamiętajcie, że nie znajdziecie tu wielu aktywności pobocznych – to ciągłe potyczki grają tutaj główną rolę
Co poza walką i fabułą możemy znaleźć w nowym Hyrule Warriors? W sumie to niewiele i nie traktuję tego od razu jako wady. Kiedy nie będziemy pochłonięci likwidowaniem kolejnych tysięcy przeciwników, naszym oczom ukazywać będzie się przede wszystkim mapa. Z jej poziomu wybierać będziemy nie tylko misje główne, ale także misje poboczne. Zapewniają one materiały niezbędne do kolejnych ulepszeń naszych postaci czy ekwipunku, a czasem nawet pozwolą nam zwerbować unikalnych bohaterów dla naszej sprawy. Sama mapa podzielona jest na regiony, które musimy utrzymywać pod naszą kontrolą, jeśli chcemy wykonywać dostępne w nich aktywności. Te regiony często padają ofiarami ataków ze strony sił Ganona i w naszym interesie jest obronić je w określonym przedziale czasowym. W przeciwnym wypadku konieczne będzie ich ponowne podbicie. Tworzy to całkiem immersyjny system toczącej się wojny i sprawia, że musimy zwracać uwagę na to, co dzieje się na całej mapie, a nie tylko jej wybranym fragmencie.

To właśnie z poziomu tej mapy będziemy podejmować większość decyzji dotyczących rozwoju naszych bohaterów.Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, Nintendo, 2025.
Wykonanie każdej misji głównej będzie skutkowało pojawieniem się na mapie nowych aktywności, możliwościami odblokowania kolejnych części movesetów naszych ulubionych postaci czy dostępem do nieodkrytych jeszcze urządzeń Zonai. Jest to całkiem dobrze przemyślany sposób na ciągłe karmienie gracza kolejnymi nowinkami, które nie pozwalają mu na szybkie znudzenie się dość powtarzalną formułą rozgrywki. Na każdym kroku czeka nas tutaj coś, co wprowadzi nowy element do zabawy i pomoże utrzymać jej poczucie świeżości.
Zdobyte w misjach materiały wykorzystamy nie tylko do istotnych ulepszeń. Przed każdą kolejną wyprawą mamy możliwość przygotowania w naszym obozie pięcioskładnikowego zaopatrzenia, które zapewni nam w danej bitwie różne bonusy do przykładowo zdobywanego doświadczenia czy szybkości poruszania się. Jest to kolejny ukłon w stronę oryginalnych gier i ich systemu gotowania – tym razem przeobrażonego na potrzeby serii Warriors.

Biorąc przykład z Linka, mieszamy różne materiały, by uzyskać wiele dodatkowych efektów.Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, Nintendo, 2025.
Co dwie głowy to nie jedna, zabierzcie ze sobą znajomego!
Dość istotnym elementem znacząco podnoszącym przyjemność z czerpaną z gry jest tryb kooperacji dla dwóch graczy. Nie jest to przy tym znany już z wielu gier Nintendo niezbalansowany dodatek, w którym drugi gracz musi zadowolić się byciem tylko towarzyszem pierwszego, często skazanym na ograniczone możliwości poruszania się czy korzystania z oferowanych przez grę mechanik. Nic takiego nie ma tutaj miejsca. W trybie podzielonego ekranu każdy z uczestników zabawy kieruje swoimi własnymi postaciami, osobno lub wspólnie podbijając kolejne fragmenty pola bitwy. Oznacza to w praktyce dwukrotnie większy chaos, a przy tym możliwość jeszcze lepszego skoordynowania swoich działań z towarzyszem i skuteczniejszego rozprawienia się z dowódcami sił przeciwnika.

Gra w trybie kooperacji oznacza jeszcze większy chaos, a to dopiero pierwsza z jego zalet.Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, Nintendo, 2025.
Możliwość wspólnego przejścia kampanii na jednej kanapie to funkcja zawsze zasługująca na pochwałę. Jeszcze bardziej w grze, która wręcz wydaje się do tego stworzona. Nawet jeśli nie jesteście do niej w pełni przekonani, to gra ze znajomym ma szansę zmienić Wasze zdanie. Naprawdę warto…
A jak to wszystko działa na sprzęcie nowej generacji?
…nawet jeśli jest to okupione dwukrotnie mniejszą liczbą klatek na sekundę. Aby wyrenderować dwa osobne obrazy na jednym ekranie, twórcy zmuszeni byli pójść na pewne ustępstwa. Na szczęście jest to w praktyce jedyny znaczący kompromis, z którym będziemy musieli się pogodzić. Mogę bez cienia wątpliwości stwierdzić, że Age of Imprisonment jest najładniejszą i najpłynniejszą odsłoną w historii serii. Już od pierwszych chwil obcowania z tytułem widać tutaj przeskok graficzny względem Age of Calamity, umożliwiony nową generacją sprzętu. Z ekranu wylewa się jeszcze więcej efektów graficznych niż dotąd, zakres rysowania cieni został znacząco poprawiony, a sam obraz – pomimo korzystania z dynamicznej rozdzielczości – zachowuje należytą ostrość. Wszystko to przy zachowaniu praktycznie stałych 60 klatek na sekundę, jeśli tylko nie gramy w trybie podzielonego ekranu.

Liczne efekty żywiołów pomogą nam jeszcze szybciej rozprawiać się z hordami przeciwników.Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, Nintendo, 2025.
Kilka pomniejszych kompromisów rzuca się w oczy podczas grania w trybie przenośnym. Rozdzielczość staje się zauważalnie niższa, a chwilowe spadki płynności w momentach największego chaosu na ekranie stają się minimalnie częstsze. Nie jest to jednak nic, co w zauważalny sposób wpływałoby na przyjemność czerpaną z gry – po kilku chwilach staje się ledwie dostrzegalne.
Dość dziwny wydawać się może zaskakująco duży – jak na gry spod szyldu Nintendo – rozmiar produkcji. Wersja cyfrowa zajmuje aż 44 GB miejsca na dysku konsoli. Dla porównania Donkey Kong Bananza, będące przecież grą z otwartym światem, waży zaledwie 9 GB. Głównym winowajcą mogą być tutaj liczne prerenderowane w wysokiej rozdzielczości przerywniki filmowe. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o przeniesienie ich na silnik gry lub chociaż o trochę lepszą metodę kompresji.
Jak zwykle w przypadku produkcji Nintendo powraca temat polskich tłumaczeń gier. Przy ciągle rosnącej popularności marki na naszym rynku powinna to być już tylko kwestia czasu. Póki co szkoda, że wciąż musimy obyć się bez tego istotnego dla wielu udogodnienia.
To seria, której warto choć raz dać szansę
Oto całe Hyrule Warriors: Age of Imprisonment. Moim zdaniem jest to w tym momencie najlepsze, co gry musou mają do zaoferowania zarówno pod względem rozgrywki, jak i prezentacji. Czerpie ze swoich poprzedniczek to, co w nich działało najlepiej, dodaje świeże, urozmaicające formułę pomysły i prezentuje to w najbardziej imponującej jak dotąd odsłonie. Jest tym samym godnym następcą dla zagorzałych fanów, a jednocześnie idealną okazją do wypróbowania gatunku przez nowych odbiorców. Wszystko to zapakowane w szaty jednej z najbardziej ukochanych franczyz Nintendo. Oczywiście przedstawiona w grze historia mogłaby być lepsza, marnuje także okazję na bycie czymś więcej niż tylko pretekstem do rzucania się w wir walki, lecz wciąż pozostaje przy tym wystarczająco angażująca i była dla mnie okazją do jeszcze jednego - miejmy nadzieję już ostatniego – odwiedzenia tych wersji znanych nam postaci.

W grze nie zabraknie oczywiście specjalnych starć z bossami, ale te musicie odkryć już sami.Hyrule Warriors: Age of Imprisonment, Nintendo, 2025.
Z mojego doświadczenia wynika, że to, czy sama rozgrywka przypadnie wam do gustu, pozostaje kwestią bardzo indywidualną. Jedni mogą zupełnie odbić się od tego rodzaju rozwałki, nie odnajdując w niej dla siebie niczego szczególnie interesującego, podczas gdy dla drugich będzie ona dokładnie takim zastrzykiem dopaminy, którego od dawna poszukiwali. Jeśli chcecie przekonać się, do której z tych dwóch grup należycie, albo może po prostu jeszcze jedną chwilę pragniecie spędzić w Hyrule znanym nam od 2017 roku, to jest to gra właśnie dla Was. Jeśli nie mieliście nigdy z podobnymi tytułami do czynienia, to naprawdę warto spróbować, bo na tle swoich poprzedniczek Hyrule Warriors: Age of Imprisonment wypada po prostu świetnie.
- złożony i zróżnicowany system walki;
- naprawdę duża liczba unikalnych grywalnych postaci;
- setki przeciwników fruwających po ekranie;
- nieokrojony z niczego tryb kooperacji;
- ciekawe pomysły na urozmaicenie dostępnych w grze aktywności;
- najbardziej dopracowana gra w serii.
- wątek główny pozostawia po sobie niedosyt;
- przy dłuższych posiedzeniach rozgrywka może stać się nużąca;
- brak języka polskiego.
OpenCritic
2
Hyrule Warriors: Age of Imprisonment
Moim zdaniem jest to w tym momencie najlepsze, co gry musou mają do zaoferowania zarówno pod względem rozgrywki, jak i prezentacji. A jeśli nie mieliście nigdy z podobnymi tytułami do czynienia, to naprawdę warto spróbować, bo na tle swoich poprzedniczek Hyrule Warriors: Age of Imprisonment wypada po prostu świetnie.
