Dzięki za ciepłe słowa z pierwszego posta, staram się, Wy też mnie nakręcacie do roboty w tę stronę : )
Co do ociekania inspiracjami to - oj tak, masz rację, teraz jak cisnę mapki, coraz to nowe w potworach czy architekturze wyłapuję.
Elden też był przepiękny, to prawda, dla mnie stanowił niesamowite przeżycie estetyczne.
Myślę, że oni w końcu pospinają Soulsa i Diablosa w jedno bardzo ładnie, tylko muszą wymyślić, jak uczynić rozgrywkę atrakcyjną dla "melasów", bo na razie jest z tym problem - i z optymalizacją rozmiaru map, ale wszystko przed nimi, jak zauważyłeś. Generalnie widać, że wiedzą, co robią, tylko szukają optymalnej ścieżki.
Mocne pozdro! :D
Graliśmy nawet z jakimś handicapem przez sesję czy dwie, tzn źle odczytaliśmy jakąś "survivalową" regułę (nie pamiętam, którą) i dostawaliśmy mocno po tyłku, tak że ledwo-ledwo uchodziliśmy cało.
A potem mieliśmy farta w dociągnięciu artefaktów i umiejek (kumpel grał Beorem i zmontował jakieś combo, które one-shotowało bardzo dużo przeciwników) - i rozpykaliśmy, jak chodzić po mapie, najlepiej dwójkami.
O, to trzymam kciuki i bawcie się tam dobrze, ratujcie Avalon przed nim samym ;)
Ja niestety, wyprowadziłem się z miasta, gdzie graliśmy z przyjaciółmi i już do Moru trzeba było znaleźć za mnie zastępstwo, także #zazdro
Wgl, jak Ci się podobała mechanika walki w planszówie? Bo słyszałem mieszane opinie o niej, ale my ją jakoś nauczyliśmy się grać i, mimo, że jesteśmy raczej narracyjni, to całkiem sprawnie zmunchkinowaliśmy.
1. Kluczyk przyszedł dosyć późno.
2. Byliśmy mocno zajęci relacjonowaniem i ogarnianiem Digital Dragons (jeszcze coś-niecoś, jeśli chodzi o materiały, z tego będzie)
3. Gra jest naprawdę spora i chciałem ją porządnie ograć (50+ godzin gameplayu).
PS. Też mam bardzo ciepłe wspomnienia co do planszówki, przeszliśmy z przyjaciółmi tę pierwszą "startową" kampanię, zatytułowaną właśnie The Fall of Avalon.
Dzięki! A książka jako całość jest naprawdę spoko lekturą, choć, jak pisałem w innym tekście - trochę bolesną, jak się lubi Blizzardowe gierki.
No i super, wraca jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy polski serial kryminalny ostatnich 30 lat. IMO lepiej się zestarzał od PitBulla (który też był super, ale bardziej zanurzony w tu i teraz).
I zgadzam się, to co odwala i wygaduje jest straszne. Teoretycznie może to się przysłużyć USA jako osobnemu bytowi (niektórzy zwolennicy "realpolitik" tak twierdzą), ale w cale nie jestem pewien, no i pytanie - jakim kosztem?
Doszło do tego, że już nie patrzę tak tęsknym wzrokiem na Mustangi i Chargery :<
Hej,
Podejrzewam, że to będzie zależało od buildu/archetypu, który wybierzesz i zmontujesz. Są takie, które sugerują strzelanie, są takie, które idą w melee czy nawet mordobicie (w grze są rękawice do tego) + hybrydy.
Powiem tak. obie opcje są grywalne, choć demko, przynajmniej przy moim buildzie, faworyzowało zwarcie i było ciut przyjemniejsze. Ale tu mogę to filtrować przez swoje oczekiwania, pamiętaj.
Hej, może kiedyś, bo niestety, grę w czasach jej świetności widziałem tylko na screenach z pism i się nią interesowałem, ale nigdy na tyle, by zagrać. Musiałbym więc ograć od zera. Kto wie, pewnego dnia? : )
- Tato, a to ciemne tam po prawej?
- Tam, Simba, nie zaglądamy, tam leży Anthem.
Słuszna obserwacja. I dużo zależy, który typ gameplayu oraz opowieści (i kiedy, bo to też się u człowieka czasem zmienia) preferujesz.
Kurczę, jakoś o nim zapomniałem, jak pisałem artykuł, ale jak teraz słucham to rzeczywiście, bardzo nastrojowy.
To piona, bo jedynkę mam ograną z tego samego źródła czyli z płytki dołączonej do Playa. Ach, piękne czasy :D
Coś czuję, że prędzej Riot zrobi RTSa w świecie League of Legends niż Blizzard Warcrafta 4.
Ja tam jeszcze Keldorna dawałem dla kontrastu. Wymagało to niezłego balansowania w zachowaniu, reputacji, przemianach w Zabójcę.
Zróżnicowanie oddziałów mocno ograniczał fakt, że można było wybrać tylko jedną z dróg rozwoju danego typu jednostki. Moim zdaniem to ograniczenie jest niepotrzebne i sztucznie "urozmaica" kompozycję armii. Fajniej byłoby operować całą paletą dostępnych postaci. 8-osobowe armie - tak, ale przy bardziej znaczących bitwach fabularnych czy innym oblężeniu stolicy. Pewną wartością Disciples jest to, że walki były stosunkowo szybkie, co ma duże znaczenie dla gry wieloosobowej, więc duże armie nie są czymś bezkosztowym.
Fakt, dynamika starć jest ciekawa w 6v6. To może wymagałoby jakiejś mechaniki "rezerwy" - że masz dwa zapasowe sloty, w których masz jednostki (albo jedną dużą bestię) w odwodzie. Pewnie, wydłużyłoby to walki trochę, ale też być może urozmaiciłoby je - coś jak karty pułapki (bo przeciwnik nie wie, co masz w odwodzie, a Ty nie wiesz, co ma wróg).
Ad Ewolucja jednostek - to byłoby ciekawe, zmieniałoby przede wszystkim ekonomię. Bo przez większą część gry byłoby na co wydawać (choć zarobki musiałyby być nieco szybsze). Tzn, jest mini-furtka w grze już teraz czyli "lockowanie" jednostek na jakimś poziomie - to zapewnia jakąś minimalną różnorodność.
Bardziej przygodowe atrakcje na mapie? Albo gólniej może uprzygodowienie rozgrywki, dodanie wielu czynników losowych, wymuszających improwizację - jestem na tak. Ja w ogóle uważam, że gry strategiczne, zwłaszcza RTS-y, podupadły, bo oferują za bardzo suchą, powtarzalną pod względem opcji rozgrywkę i nie potrafią zaskakiwać gracza w dłuższym terminie. A typowy gracz nie gra w gry dla e-sportowego optymalizowania schematu do granic możliwości, tylko dla ciekawych doświadczeń. Jestem więc otwarty na wplatanie "przygodowych" elementów do gry, a najlepsze wspomnienia z turowych gier strategicznych to dla mnie epickie akcje w Age of Wonders, gdzie jakaś pojedyncza losowa akcja jednostki obracała bieg całej bitwy.
To jest bardzo, bardzo ciekawy akapit! Zwłaszcza podoba mi się uwaga o e-sportowości rozgrywki i tym, że gracz - nawet hardy gracz - szuka raczej trochę innego doznania niż obcowania z czystą mechaniką (o czym ostatnio w rozmowie o grach często się zapomina, że fabuła to jakieś tam fanaberie).
Zgadzam się też, że RTSy poszły po bardzo podstawowym designie, w imię wiecznego balansu. Tymczasem tym, który najlepiej wspominam ever jest niedoskonałe, ale wspaniałe Original War - o którym zresztą możesz trochę przeczytać w moich artykułach. I tam jest dużo asymetrycznej oraz urozmaiconej rozgrywki.
"Przygodowość" na mapie w Disciples 2 zapewniłaby więcej opcji, by wypasić konkretnie armię i mieć na to powtórną możliwość, tak myślę. Fajne byłyby tam też mapy dwu-poziomowe, to było coś, co mi się mega podobało w heroesach. Tylko pytanie czy Strategy First było wtedy w stanie stworzyć czytelne dungeony.
Age of Wonders jest na mojej liście do sprawdzenia "na kiedyś" (niestety mam ogromny stos do nadrabiania).
Szczerze, to, co napisałeś, to chyba najlepsze co możesz z tą marką zrobić. Jest jeszcze ta gra od Gunshipów, ale okolice Yasuo i jego klimatów tak sobie mnie interesują. Zrobią coś takiego o Noxus albo Piltover - I'm in. Albo jeśli będą mieli ikrę pokazać ciemną stronę Demacji.
Wtopiłem zdecydowanie zbyt dużo godzin w LoLa swego czasu i powiem tak - na obecnym etapie albo jesteś prosem i wymiatasz, albo będą Ci towarzyszyć głównie negatywne emocje i poczucie straty, kiedy sobie policzysz, ile godzin przepaliłeś. I mean, sama gra, walka, taki moment-to-moment gameplay jest zawsze spoko, ale cała obudowa trzymająca Cię przy grze to trudny temat, który wielu rozkminiało.
Fun fact, na początku ten lore to był zlepek przypadkowych motywów, ale ładnych parę lat temu, gdy zaczęły się te estetyczne reworki, Riot wzięło i zaczęło porządkować cały świat.
Dlatego tak, karcianki, poboczne erpeżki, ten serial - to jest droga do nieba i poznawania fajnego uniwersum. LoL - szkoda czasu. Chyba chciałbym, żeby Riot zrobiło RTSa w stylu Warcrafta 3/Starcrafta 2, ma stronnictwa, bohaterów i całe zaplecze. Pewnie im się nie opłaca, bo RTS mało komu się już opłaca - ale jeśli komuś miałby wyjść, to chyba tylko im. Albo komuś, komu to powierzą razem z małą górką forsy.
Całkiem nieoczywiste drogi rozwoju, podobają mi się, totalnie powinno się z tego skorzystać!
Ja chyba jeszcze dodałbym zwiększenie siatki o np. 2 pola. Nie za dużo, nie za mało, a zwiększałoby opcje na zróżnicowanie oddziału.
I chyba dodałbym więcej "przygodowych" atrakcji na mapie.
Tak, niestety, dlatego porażka Disciples 3 boli podwójnie, bo to uwalenie rozwoju czegoś, co mogło stać się wielkie - tak jak przecież Heroesy uzyskały swoją "ostateczną" formę właśnie w trójce, tak gracze pewnie liczyli, że 3ka Apostołów będzie takim zgrabnym, niemal-perfekcyjnym rozwinięciem formuły. No, a wyszło jak wyszło. Szkoda.
Swoją drogą, jestem ciekaw,
Właśnie widzę sporo polecanek, jedną tu u Ciebie, kilka na fejsie w dyskusji pod artykułem. Chyba w końcu się zakręcę, jak będę miał wolne i znowu mnie najdzie. :D
Też lepiej się odnajduję w mechanikach i ich odczytywaniu w Disciples. Hirołsiki zawsze spoko, ale tak do prywatnych rozgrywek, jednak Apostołowie.
No, Disciples 2 miało kilka specyficznych mechanik i problemy z balansem, ale szło to wybaczyć ze względu na ogólną miodność. Tylko tak, faktycznie trzeba było uważać na swój główny oddział i zapisywać na potęgę :D
No, to 3D w Disciples 3 boli. Próbowałem polubić tę grę, ale bardzo szybko się odbiłem, wszystko było "nie takie".
Oj tak, polonizacja robiła klimat. Ja dopiero w czasach Ekstra Klasyki na swoją kopię się załapałem, ale jak już miałem, to o matko... :3
Technicznie tak, ale wtedy można by po prostu tak zbalansować misje, że I tak musisz tworzyć nowe oddziały z bohaterami, bo inaczej nie ogarniesz terytorium (czyli po prostu agresywniejsze AI). Ale to takie moje mechaniczne gdybanie na szybko.
Fajne byłoby połączenie głębsze, czyli np. wiele rzeczy z Heroesów (mnogość bajerów, buffów, miast, artefaktów), ale na to bym nałożył bohatera biorącego czynny udział w walce - pewnie jestem w mniejszości - i awansujące jednostki, to jest super-sprawa.
Ogólnie GGG wygrało u mnie ostatnio tą rzeczowością + zapowiedzią nie tylko dopieszczonych mechanik, ale też klimatem PoE2 i zapewnieniami, że kampania będzie bardziej fabularyzowana.
Wcześniej w PoE oczywiście grałem, miałem ze 2-3 podejścia, bo kto z hackenslasiarzy nie, no i z dziennikarskiego obowiązku. Był szacunek do osiągnięcia i mechanik, ale nie zaangażowanie z mojej strony - teraz, na widok PoE2 poczułem i jakieś zaangażowanie. Także ten, robią swoją robotę dobrze. Tak jak Larian, tylko bez tego swagu - ale to kwestia osobowości ludzi i studia. Dowożą medialnie, to na pewno.
Dzięki! :D
W najntisach powstało jedno z największych dzieł ludzkości - CON AIR. Ten film to czyste piękno i dobro przyrządzone według antycznych prawideł, a przy tym wszystkie memy z Nicolasem Cagem zebrane razem. Polecam, ale pewnie widziałeś :D
I mean, Con Air niemal nie ma sensu, ale jest wspaniałe w tym, co robi i jak rozsadza ekran charyzmą. :D
Widzę, że kolega przegapił ostatnie dwadzieścia kilka lat historii publikacji na GRYOnline.pl : )
Dzięki za miły komentarz! : )
I, no rozumiem, czemu niektórym od części 2 lub 3 seria nie bangla.
A Nobody było super, oglądałem 3 czy 4 razy dla funu i smaczków : ) Nobody to zresztą dziecko tego samego umysłu co Wick, więc nie dziwi jakość : )
Dzięki za ciepłe słowa! : )
Tak, trójka i czwórka są polaryzujące. Ja byłem z tych, którym się mega podobały, ale znam dużo ludzi, dla których to było już za wiele :d
Atomic Blonde jest fajne, Dzień Matki to nic szczególnego, ale można dać szansę : )
Oj, tak filmy z Bronsonem to sztos. Ale tu akurat z remake'ami mogą polec, jeśli nie znajdą podobnej "cichej charyzmy" u kogoś.
Warto sprawdzić. Czy Ci się nastepne części spodobają - nie gwarantuję. Niektórych przebodźcowują, idą w srogą przesadę, to jakby bardziej rozwinięcie dwójki niż jedynki. Czyli więcej, głośniej i dziwniej (jeśli chodzi o aranżacje walk itp).
A z Reevesem to fakt, albo się lubi, albo nie - acz tutaj pasuje i się odnalazł : )
Tak, masz rację, Raidy to świetne kino akcji, zainspirowały nawet Dredda 3D od strony struktury i akcji. Co więcej, w tym samym roku, co John Wick, wyszedł Equalizer, też przecież świetny sensacyjniak.
Ale to właśnie Wick przypomniał, jak się robi te rzeczy - głównie przypomniał masowemu odbiorcy - przez zjawisko, jakim się stał. Udowodnił ludziom trzymającym hajsy, że takie kręcenie filmów jest opłacalne i widzowie potrafią je zapamiętać - ale tu właśnie pracował charakter filmu, ta odrobina dziwności. Oraz kombinacja jakości, metod twórczych i tego, na co chyba jesteś zły, czyli zaplecza gwiazdorsko-medialnego. Stety lub nie, tak to się odbywa, sukces i wpływowość dzieła jest wypadkową wielu czynników. To zresztą trochę tak jak z Matrixem i Mrocznym Miastem Proyasa. Miasto było pierwsze, a Matrix - sławny.
Dlatego stoję za tym, co napisałem : )
Gdyby mi pasowały do poetyki i skojarzeń, nie zawahałbym się ich użyć.
Zwłaszcza, że uwielbiam Spawna, jak grafomański by nie był :D
Heh, nie zdziwiłbym się. Pracownicy Blizza swoje odjaniepawlali latami (ta nowa książka jeszcze przede mną i jestem ciekaw, czego tam się dowiem). Niemniej, ten myk z Mefisto jest ciekawy i to miła odmiana po trójce gdzie złole gadały i gadały, ale to było jak monologi Marvela z lat 60', takie po nic, nie licząc wierszówki ;d
Po prostu zastanawiam się przy tym, czy dla Mefisto ludzkość nie jest... jakby ciekawą zabawką. Mam wrażenie, że on jest Mrocznej Trójcy najbliżej człowieka, to taki... PRowiec w rodzeństwie? Diablo knuje i ma być teoretycznie straszny (ale nie w D3 xd), Baal spamuje armią i jest bezczelny, a Mefisto sobie powolutku urabia ludzi, jak w Kurast przed Diablo 2. Wszyscy chcą krzywdy i zagłady, ale Mefisto robi to najbardziej "politycznie".
To prawda, to bardzo kompetentna gra. Myślę, że obecność byłych twórców Diablo na pokładzie pomaga.
Chyba wolałbym grać solowym wojownikiem, ale i tak bardzo cenię ToD.
To prawda, tu jest fura ciekawych pomysłów, na których skorzystałyby współczesne HnSy. I timer, z którego mobilki korzystają w dużo bardziej upiorny sposób :D
Wielkie umysły myślą podobnie!
<i mają podobnie mało czasu :v >
W każdym razie, piona! : )
A serio, to uwielbiam South of Heaven, także z okładką, ale jakoś mi ta grafa mniej pasowała do tekstu. Still, była fajna i pozdrawiam ogarniającego temat!
Totalnie się zgadzam. Zwłaszcza, że Biblia jest mega-ciekawa jako źródło mitologii idealnej do światotwórstwa. Można ją zrobić na mroczno, można ją przemiksować na rock'n'roll jak w Darksiders.
W kontekście Diablosa - fajnie, jakby wrócili do full-gotyku, w dodatku trochę od tego odeszli; we w pełni gotyckim anturażu, szczerze mówiąc, motywy zaczerpnięte z chrześcijaństwa jakoś naturalnie wybrzmiewają.
Kościoła nie lubię, fakt, zapracowali na to w pocie czoła. Ale tylko w tym masz pełną rację : )
Mam. Po części się z Tobą zgadzam. Pisałem o niektórych swoich zawodach w recenzji. Nie wszystko mi się podoba w Vesselu. Marvelowskie gadki są jednym z problemów, w podstawce było ich mniej. Ale jest tu też sporo ciekawych koncepcji fabularnych i zabiegów, które mi się podobały i lubię, i będę o nich opowiadał : )
Typowy komentarz kogoś, kto wbił w jednym celu, nie przeczytał, a się wypowiada :D
Fajnie widzieć taki entuzjazm : )
Ja muszę być krytyczny, bo taka praca, ale też mi się w to dobrze gra, a w sezonach 4 i 5 wtopiłem dziesiątki godzin (jak nie więcej... xd) i ciekawie było obserwować rozwój gry. Ale no, ja też muszę punktować, co nie pykło. A trochę nie pykło. Ale mam nadzieję, że Tobie nie będzie przeszkadzać, skoro się jarasz. :D
Jeśli nie przeszkadzają Ci problemy opisane w recce - to tak, myślę, że możesz mieć spory fun, tu jest dużo do roboty, a ogólnie gameplay jest całkiem miodny - i story, mimo kiksów, też. Zawiedziesz się, jeśli potrzebujesz do gry mechanik wymagających dodatkowego excella. To nie ta gra, ale i tak fajnie się buduje postać, trzeba przyznać.
I feel ya, man.
No i taki dziennik wzmocniłby trochę erpegowość gry, a trochę im jednak na narracji zależy i to widać.
To znaczy, przy mapie masz taki dziennik. Ale nie ma w nim, jeśli dobrze pamiętam, rozpisanych questów, które już odklikałeś, to faktycznie jest ból. A fajnie, jakby jeszcze tam jakiś taki wpis o tym, jak się to skończyło był.
Dzięki za ciepłe słowa.
No i pewnie, nic na siłę. Vessel sporo dodaje, ale no widzisz, jeszcze jest co poprawić.
I oby te wymienione pozycje dały Ci tyle funu, ile potrzebujesz!
Cheers!
Hej,
1. Uporządkowano je. Tzn, ten typ dungeona o którym mówisz wciąż jest w grze, ale nie ma aż tak istotnej roli - jest źródłem ekwipunku, expa, aspektów i materiałów do crafta. Tylko że spokojnie dostaniesz to wszystko w innych, szybszych i bardziej dynamicznych aktywności. Aspekty są dodawane do kodeksu po tym, jak rozłożysz legendarny przedmiot z nimi, więc nie musisz biegać po Nightmare Dungeonach nawet po to. Już chyba w 2 albo w 3 sezonie nie trzeba było też już podjeźdżać do nich, tylko klikałeś na mapce i byłeś.
Ale są też nowe bardziej smooth aktywności - Hordy, jak chcesz tłuc fale wrogów i lecisz bo najwięcej nagród. Pity - to takie rifty z D3, podobny gameplay, podobne nagrody, poprawiono Piekielny Przypływ, też jest fajną, intensywną rąbaniną do levelowania i zbierania sprzętu oraz surowców, a z kolei Podmiasto Kurast to fajny wyścig z czasem. One wszystkie mają mniej "przystanków" (może poza Hordami, ale tam jest taka fajna intensywność fal, że jak masz 15-25 minut na rozgrywkę, to akurat) niż Nightmare Dungeony.
2. Hm, poprawiono o tyle, że pojawiły się nowe typy potworów, nowe warianty starych potworków, no i nowe około-dżunglowe layouty dungeonów oraz lokacji otwartych też są. Ogólnie to jest to samo Diablo z trochę większą różnorodnością dzięki wprowadzeniu nowego contentu w dodatku.
Mam nadzieję, że pomogłem.
Zdrówko! : )
Hej, dzięki,
Heh, no, gram w action RPG tak od ósmego roku życia, od Diablo 2 właśnie, po prostu jestem z tych zwyrów, dla których w hack'n'slashu najważniejsza jest kampania (ale w endgame paru przedstawicieli swoje setki godzin utopiłem, też jeszcze jakieś teksty o innych przedstawicielach gatunku z redakcją szykujemy zresztą).
Zdziwisz się, ale w grze bawiłem się lepiej, niż to wynika z oceny cyferkowej i wymienionych minusów. Ja Diablo 4 bardzo, bardzo lubię i życzę jej jak najlepiej, na premierę bawiłem się bardzo dobrze, mimo rabanu, jaki był naokoło. W ostatnich dwóch sezonach wtopiłem tyle godzin, że to aż wstyd. Z przygód w piątym będzie osobny felieton fabularny, ale to kiedy indziej :D W każdym razie jestem typem "wrażeniowca" bardzo i na takim poziomie mi, zwłaszcza pod koniec kampanii VoH dowoziło - choć podstawka bardziej, była spójniejsza.
Ale żeby w D4 się podziało jak najlepiej, to się Blizzard musi bardziej ogarnąć. I o tym nieogarnięciu musiałem Wam napisać - dla Waszej informacji i no, jako feedback, żeby gra ruszyła z miejsca. Mnie nie uwierało hiper-mocno (poza cytadelą i okazjonalnym nadmiarem lukru), bo jakoś tak życiowo jestem przyzwyczajony, że nic nie jest idealnie i mojej percepcji łatwiej przejechać przez "nierówności", zaakceptować je, ale no te problemy są, jak widzisz po liście i po tekście - to o nich poinformowałem.
A jak Blizzard będzie brnął w MMO, to cóż, nie tylko PoE2 - a ono wygląda naprawdę mega, mega, mimo że PoE1 nie jestem fanem - za rogiem, ale też gdzieś tam na horyzoncie dodatek do Grim Dawn. Przykro by było, bo jestem w grę zaangażowany, no ale.
No, niestety, wkurza mnie to też, dlatego punktuję przy każdej okazji, w każdym miejscu gdzie piszę o D4 (jeśli to mniej więcej w temacie). Taka moja mała, bezsensowna pewnie krucjata.
Wkurza też, że nawet urodzone od razu w sieci PoE pozwala grać samemu jakby domyślnie - nie mówiąc o Grim Dawn itp. - a Blizzard jakoś nie może tego zapewnić, mimo że niegdyś potrafił. : /
Gra dużo by zyskała na trybie full solo, choćby zawsze online, bo co by nie mówić - klimacik ma od premiery.
IMO styl Abercrombiego jest znakomity, bo jest jednocześnie bardzo barwny, zwarty i precyzyjny - taki techniczny majstersztyk. W krótkim akapicie z bardzo ładnymi i zgrabnymi zdaniami masz często oddany sposób myślenia, spojrzenie na świat, wygląd tego świata, jego zapach, wizerunek innych bohaterów, to jak POV na nich patrzy. Jednocześnie to wszystko ma fakturę, indywidualny sznyt, fajną frazę. No i dialogi są naprawdę bardzo ładnie przycięte i ostre. Jako osoba odrobinę parająca się słowem - jestem pod większym wrażeniem czegoś takiego niż kwiecistego stylu, przez który się czasem brnie.
Ale żeby nie było - do niczego nie przekonuję, tylko wyjaśniam własne stanowisko i podejmują po prostu rozmowę :D
Przez chwilę myślałem, że Typ Którego Nienawidzisz to Scott Lynch, ale on napisał trzy książki z cyklu i coś tam na boku jeszcze dłubał. To co to za tajemniczy autor? ;D
Hej, dzięki! Bardzo miło mi to słyszeć. Na ile pamiętam, na lwie chyba niektóre takie były, z taką zamaszystą animacją przygotowania, ale większość jednak bezlitosna i szybka.
Z produkcją żarełka to już każdemu według potrzeb, dla mnie to still upierdliwość. Reszta craftingu byłaby całkiem ok, gdyby nie ponakładane na surowce i rozbudowę timery. Pisałem o tym w tekście.
Blasphemous Blade + Mimic's Tear, rozwiązują problem. Ludzie i szybciej ją z dobrym buildem montują.
Hej, dzięki za ciepłe słowa, bardzo mnie cieszy taki odbiór artykułu!
DS1 skończyłem przed napisaniem artykułu - screeny są z NG+ : ) DS3 też. DS2 - może któregoś razu, muszę odpocząć :D
Elden jestem przy końcu, poskładałem Malenię, teraz błądzę po Farum Azuli.
Takie rzeczy jak to z niewyspaniem, to wiesz, figury retoryczne, nie aspiruję do mówienia za wszystkich. NIgdy. ; )
A zestawienie z Elden Ringiem jest tylko po to, by pokazać ewolucję From Software i to jaki sukces firma osiągnęła dzięki podwalinom z Dark Souls. Wstawki o Malenii to ozdobniki : )
Dziękuję! Miło mi to słyszeć! : )
Natomiast Eldena wciąż bardzo cenię (jestem świeżo po Malenii).
Tak, to jedna z tych gier dla poszukiwaczy dziwności. Przy tym jest w miarę easy-to-play (nie licząc wspomnianych w tekście kiksów), więc ten odjazd będzie można "łatwo" przyswajać.
Jeśli to prawda, to klasę rzeczywiście taką se wybrali. Witch Doctor miał swoich fanów, ale serio, tu do kompletu potrzebny jest Krzyżowiec/Paladyn w jakiejś odmianie, potem można zacząć wydziwiać i rzucać urozmaicenia. No chyba, że taką klasę rycerską trzymają w odwodzie na potem.
Tak, to byłoby fajne. To, że bohaterowie Cię guilttripują za każdym razem, jakbyś wyrzucał ich z drużyny na dobre, jest meh.
Po tych wszystkich wydumkach była jedna naprawdę świetna opowieść z Pająkiem - Grim Hunt.
Jak chcesz historii o trochę dojrzalszym Pająku to ten Scarlet Spider z 2012 pisany przez Chrisa Yosta jest way to go.
Mam nadzieję, że Divinity: OS3.
Wprawdzie nie są wielkimi fanami trzymania się mocnego kanonu, ale i tak zostawili ten świat w ciekawym miejscu po OS2 i Dragon Knight Saga.
Tak, racja, co więcej, pamiętałem o tej poprawce przed wrzuceniem, ale nie podczas :v Dziękuję Ci za przypomnienie, piona!
Jeśli zarzucasz mi korupcję w ramach "wyrażania opinii" o tekście, to jest to zwyczajne pieniactwo i pomówienie.
Nie zgadzasz się, uważasz, że nie mam racji? Spoko, na zdrowie, nie krępuj się z wyrażaniem. Zarzut korupcji to przekroczenie granicy.
Niesławny? :D Ale fakt, długo go dopieszczałem. Niemniej, fajny jest, jak podejdziesz i łomotniesz to ino roz. Tylko problem jest z opancerzeniem i mobilnością tego typa. ALe jakoś to powoli rozwiązywałem.
No, nie dziwię się z tym pochłonięciem, bo D4 ma na start jednak bardziej przemyślany endgame niż D3 w dniu premiery, więc jest z czym startować ;)
Aż sobie zanotowałem porady odnośnie wozu, a nuż się przydadzą. :) Choć mówię, mnie i poczciwe 2.0 robiłoby robotę ;) Tak czy inaczej dzięki. Z ciekawości - 6, 7 czy 8ka? :)
Wow, szanuję! Znaczy, wiem, że ta gra wciągnąć potrafi, jeśli jej na to pozwolimy, sam sporo grałem, ale małymi porcjami i zazwyczaj 1 postacią off-season.
A akurat w Diablo 3 PvP jest. Szczątkowe, ale jest.
True, sam się boję i też kiedyś może to wpłynąć na moją ocenę. Przebieranki za kasę mnie nie bolą, każdemu według potrzeb, może to był kompromis, na jaki twórcy musieli pójść, żeby księgowi się odp..., ale jeśli będzie tam coś gorszego... : _ :
Dzięki za ciepłe słowa. Gra, na którą czekałem, to słowa same się dopisywały (na parę rzeczy nakierowali mnie Adam Zechenter i Karol Laska). No i trochę zdolnych autorów mamy ;)
Co do Diablo 3 to wiesz, sam biadoliłem i biadolę - bo parę rzeczy Blizzard tam położył (ważnych głównie dla gracza singlowego), ale też dobre kilkaset godzin w tym nabiłem, a najbardziej "mojego" bohatera ze wszystkich w serii rozwinąłem właśnie tu - Crusadera na ciernie z 500 paragonem (czy coś koło tego). Z setami też się dobrze bawiłem (Invoker po modyfikacjach wizualnych :D ), dla mnie jedyny problem to to, że nie było dla nich alternatywy - przynajmniej na moim poziomie wtajemniczenia, może za niskim ;)
No i wow, gratuluję osiągów, szacun! : ) Oby Ci się równie mocno chciało i dobrze grało w D4 : )
A do Maxrolla może zajrzę, kto wie ;D Pierwszy build chcę zrobić metodą prób i błędów. Zawsze można zrespecjalizować swojego bohatera.
Co do Japończyka - to marzy mi się przesiadka na Accorda z 2.0 lub 2.4, więc no ;)
Wiesz co, teoretycznie jest trochę wad, ale te zalety, które są - przeważają swoją mocą. Więc zdecydowałem się na 9kę, bo bardzo ta gra do mnie trafiła, była takim h'n'sem, jakiego chciałem.
Ale obawy podzielam, choć mam nadzieję, że się nie sprawdzą.
Przed domem razem z kluczem do gry nie pojawiło się BMW M5, Honda Accord 8 Type S lub Kia Stinger, to foch i nie ma 10ki.
Napisałem tak z premedytacją. To takie out-of-context nawiązanie do jednego z moich ulubionych przedstawień teatralno-muzycznych "Aj waj, czyli historie z cynamonem" Grupy Rafała Kmity i tam w trakcie pięknej sceny targu padło podobne sformułowanie i się już przykleiło, wykorzystuję, kiedy mogę ;)
Warto! Nawet jeśli nie Twoje "feelsy", to fajny, intensywny spektakl gwarantowany :)
Rozciąganie dyskusji między dwa ekstrema - albo mięciutka wazelina opiniowa, albo "rzucanie pomidorem", to taka słodziutka manipulacja i miotanie się między ekstremami, żeby usprawiedliwić swoje plucie. Cute AF. :3 Otóż można skrytykować tekst ostro i bezwzględnie, rozmontować go na czynniki pierwsze albo dokonać jednozdaniowej opinii i zachować przy tym kulturę osobistą, bez wycieczek pod adresem autora. Takie posty będą na forum wisieć na wieki wieków na tym forum i mają wartość, niektórzy tutaj to potrafią, ale Tobie poskąpiono skilla :) Widzisz, ogólnie żyjąc w społeczeństwie trochę się zobowiązujesz do przestrzegania takiego niepisanego kodeksu zwanego kulturą osobistą.
Odpowiadając na pytanie o empatii, zobacz, wyjaśniam, służę pomocą: zamiast normalnej rozmowy o tekście, zaczynasz od agresji, uniesienia, a w następnym poście, po odbiciu piłeczki - JAK JA ŚMIAŁEM NIE PRZYJMOWAĆ TEGO Z POKORĄ GŁOWĄ?! ; _ : - już życzysz mi utraty pracy i wyzywasz. To jest właśnie brak wyczucia albo celowe działanie, tak czy siak świadczące o braku empatii albo wykorzystywaniu jej w złym celu. Co jest jeszcze paskudniejsze. W dodatku, tak, takie zdania to dokonywanie przemocy psychicznej, atakowanie osoby, a nie rozmawianie o tekście, choćby ostre. Zasłaniasz się cwanymi sformułowaniami, wygładzającymi i usprawiedliwiającymi Twoją postawę, ale taka jest prawda - mówiąc w ten sposób dokonujesz przemocy :) Czasy się zmieniają, ludzie uczą sobie radzić z takimi jak Ty i mówią Wam wprost, że źle postępujecie i nie umiecie rozmawiać. Chyba sobie z tym nie radzisz :D I jeśli sobie z takimi prostymi prawdami nie radzisz, dalej będziesz kluczyć i usprawiedliwiać agresję, bo Wam wolnoooo, bo "bzdury spotykają się z różną reakcją" - to marnujesz czas swój i mój, choć czytelnikom wokół pewnie dostarczasz niezłej rozrywki. Ale Twoje szpagaty retoryczne to jest właśnie usprawiedliwianie słabej postawy i obracanie kota ogonem, by tylko nie wyszło, że to, co odstawiłeś, to coś zwyczajnie złego.
I nie, nie mamy tego ani w umowie społecznej, ani w umowie podpisywanej z GOLem, że mamy stać grzecznie, jak ktoś pieprzy agresywne głupoty w naszą stronę. No i nie będę.
A Guardiansi naprawdę zasługują na stanie pomiędzy najlepszymi rozrywkowymi filmami tego wieku, a może i w ogóle. To, że Ty się bronisz przed rzeczywistością i zmianami, to już niczyja wina.
I tak będziesz się kręcił w kółko, usprawiedliwiał chamówę ze startu coraz dziwniejszymi zabiegami i gładką gadką, dalsza dyskusja raczej nie ma sensu, czego byś tu już nie napisał.
Ja odebrałem ten artykuł jako prośbę-apel o różnorodność. Żeby oprócz jednego typu prezentacji i pokazywania bohaterek (też je lubię), były też inne, żeby był wybór. Ola też reprezentuje jakiś typ konsumenta. I może po prostu ma za mało produktów dla siebie w medium, które lubi. A dalej lubi klikać, zdobywać skarby, szczelać, ścigać się czy hodować warzywa. Tylko chciałaby to robić wirtualnymi rękoma bardziej pasującej do preferencji postaci.
Ja między 2010 a 2015 narzekałem na niedobór cRPG. Ola na niedobór odmiennych od typowej reprezentacji lasek. Każdy gracz coś ma.
Wiecie, ja łapię, że się nie zgadzacie, jak to normalnie wyrażacie - that's cool.
Tylko, że piłem do tych, którzy mylą polemikę, niezgodę z deprecjonowaniem zdania autorki:
"Żałosne uzewnętrznianie swoich kompleksów." - na przykład.
Obie Twoje odpowiedzi oraz fakt, że mylisz "krytykę" z agresywnym charczeniem jadem na drugą osobę świadczy o tym, że u Ciebie słabo z empatią. Ale proszę, rozbawiłeś mnie tak bardzo, że służę pomocą.
"Żenada, autor ma nikłe pojęcie o kinie i niech lepiej robi recenzje warzywniaków."
"I tak, nieważne w jakiej skali i w jakim gatunku, 9/10 dla tego filmu to odklejka kompletna, ale na szczęście już za chwilę zastąpią was boty, marne redaktorzynki walące prosto w ryj."
-> Gdybyś powiedział coś takiego do któregoś z moich autorów, już byś stąd frunął rozpędzony banhammerem. Ale ja lubię takie misie jak Ty.
-> Żaden z powyższych cytatów nie jest krytyką ani opinią. Ja krytykę z chęcią przyjmę, a opinię po prostu wysłucham, ale w Twojej wypowiedzi nie ma nic wartościowego ani merytorycznego, Ty się zwyczajnie przypieprzasz, żeby, nie wiem, poczuć się lepiej, pokazać wyższość, wyżyć albo coś. Kryteria i skala ocen Ci nie pasuje i włączyłeś agresora. TO jest żenada, man. Obraziłeś się na rzeczywistość, że ludzie Ci odpowiadają i pokazują, gdzie się mylisz i gdzie są problemy w Twoim zachowaniu. Że nie będą grzecznie przyjmować tych Twoich paździerzowych i przemocowych środków stylistycznych. To nie jest kwestia pójścia z duchem czasu, tylko tego, że brakuje Ci kultury osobistej oraz minimum samokrytycyzmu, by stwierdzić, że Twoje chrzanienie ma cokolwiek wspólnego z "krytyką" :D To nic nowoczesnego, to dosyć klasyczna kwestia :)
-> Dzieło rozrywkowe MOŻE być czymś dobrym, świetny, zasługującym na wysokie noty. Jeśli patrzysz tylko na etykietki i się unosisz, kiedy ktoś ocenia w poprzek Twoich oczekiwań względem etykietek, to to raczej problem z Twoim aparatem poznawczym. :)
Wyjaśniłem, pomogłem, życzę miłej reszty życia :)
Czasem chce się pograć kimś "normalniejszym", tylko innym od nas - fantazja jest nie tylko od stawiania się w sytuacji dopakowanego ideału, ale też po prostu w innych skórach, sytuacjach. To takie mentalne akwarium doświadczalne, czy w grach, czy w filmach, czy książkach, larpach, nawet piosenkach i wierszach. I tu o dysproporcję pewnych dostępnych w naszym medium fantazji się rozchodzi IMO.
"Typowy artykuł pod tezę, pełen błędów i próbujący wykreować problem tam, gdzie jest on marginalny" - pierwszy z brzegu komć deprecjonujący indywidualną perspektywę autorki. Taką, wiesz, jakiej wymaga pisanie felietonu.
Bohaterkom?
Też chciałbym tak głęboko siedzieć w głowach projektantów i scenarzystów. Zazdro, man.
No teraz to i ja chcę przeczytać Twój tekst, jak już wiesz, że płacimy hajs za to. O ile będzie się nadawało do czytania. Bo musi jeszcze przedstawiać jakąś wartość literacką, wiesz ;)
Fajny, osobisty tekst, Ola, w sumie rozumiem perspektywę : )
Tak wchodząc z nim w rozmowę. Odpowiedzią na część takich problemów jest różnorodność i dorzucanie kawałków krok po kroku do puli.
Zarówno Panie, Panowie jaki i reprezentanci mniej doprecyzowanych tożsamości potrzebują kogoś, o kim mogą pofantazjować, do kogo powzdychać, na kim się wzorować, choć to niemożliwe (dla chłopaków był to choćby Arnie w ejtisach, najntisach... czy to było zdrowe, to zapytajcie kolesi, którym siadły stawy i nery, ale to inna historia). Zawsze będą heroiny, boginie, herosi, bogowie oraz ich warianty jako obiekty pożądania. To IMO kwestia równowagi, by obok tych żywych przesad pojawiali się bohaterowie, którzy są fajni i więksi niż życie, a jednak bardziej ludzcy (albo przejmujący kontrolę jak Bayonetta w 1 i 2). I to się IMO powoli zmienia na plus. Kolega wyżej wymienił trochę przykładów. Od siebie dodam bohaterkę Control, ładną kobietę, ale nieprzeseksualizowaną, w dodatku skupioną na czymś konkretnie innym, osadzoną w grze skupionej na czymś konkretnie innym.
Jeszcze nie jesteśmy w takim miejscu pełnej równowagi, może nigdy nie będziemy do końca, ale warto próbować i nie tracić wiary.
A teraz pytanie do co niektórych wokalnych.
Bo Wy wiecie, po co jest felieton, Czytelnicy? Tak na pewno wiecie?
Jest, żeby się opinią podzielić, przemyśleniem, czasem rzucić wyzwanie czyjemuś sposobowi myślenia. Takie one te felietony były od czasów Bolesława Prusa i Sienkiewicza, jak nie wcześniej (jak ci dwaj się hejcili, och, man - no, a przynajmniej Prus Heńka hejcił), a Wy się o taką formę dziennikarską prujecie jak stare prześcieradła. Jakbyście się wczoraj urodzili. A to gatunek dziennikarski kilka razy starszy od najstarszych z Was. Wiele się nie zmienił od tego czasu.
Te felietony są po to, żeby trochę sprowokować, trochę przekazać przemyśleń, a trochę wiedzy i odmiennej perspektywy. Wy się chyba obrażacie na to, że to tekst, z którym nie możecie się zgodzić, że to inna perspektywa - sorry, ale często tak wyglądają Wasze odpowiedzi. Przynajmniej ci najgłośniej zawodzący. Nie patrzycie na to, czy to jest dobry tekst - a taki np. felieton Oli po prostu jest - tylko czy pasuje Wam do światopoglądu.
+ Mówcie kobiecie, jak ma odbierać teksty kultury, które dotyczą kobiet. No słodkie, naprawdę xd
Nie pasuje? -> PANIC BUTTON I DO ATAKUUUUUU!!!!!
Ten komentarz to żart, prawda? Autor wypowiedzi nie ma pojęcia o skali ocen, o upodobaniach, ani o takim skromnym fakcie, że film czysto rozrywkowy też może być rewelacyjny, a nawet dawać coś, czego genialne filmy z historii nie dają. Żenada, autor komentarza ma nikłe pojęcie zarówno o kinie, empatii, jak i komunikacji. Niech lepiej robi komentarze warzywniaków. :)
Tak naprawdę Filmomaniaka prowadzi szopi hivemind, wykonał drobny error.
A tak na serio, po prostu drobny kiks w adminach, już poprawione, dzięki za zwrócenie uwagi. ;)
To nie była krytyka tylko chamska wycieczka osobista. I nie, to że nie komentarz nie zawierał jakichś super-ciężkich przekleństw, niczego nie zmienia. Przemoc psychiczna to przemoc psychiczna. Masz jakieś uwagi do tekstu, śmiało. Naucz się tylko je wyrażać jak człowiek. :)
Pomogłem i życzę miłego dnia.
Tak, Oficer był w sumie spoko, bardziej rozdmuchany medialnie chyba nawet. Ale co tam się wydarzyło po pierwszym sezonie, to ja do dziś nawet nie. :(
Pierwszy fajnie się spinał, potem popłynęli.
Można, ale IMO jest to dalece bardziej toporna produkcja. Realistyczna? Z tego co rozmawiałem z policjantami, zdecydowanie bardziej, ale pod względem realizacyjnym i scenariuszowym - to nie ta liga. Mimo świetnych aktorów, mimo rekonstrukcji Magdalenki. Mówię to darząc serialowego Pitbulla sporą sympatią i sentymentem - zestarzał się po prostu gorzej. Może wchodzimy w degustibusy, ale takie jest moje zdanie i się z niego nie wycofam, acz rozumiem, że do kogoś walory Pitbulla mogą przemawiać bardziej.
Doprecyzowaliśmy nieco, jak to z tymi użytkownikami i wyświetleniami jest jakby co : )
Dzięki : ) Po prostu robimy swoje, sprawdzamy różne typy materiałów, coś działa, coś nie, w tle cały czas dzielnie pracuje encyklopedia, no i o ;)
Tak, na tym się nie skupiałem, ale to bardzo fajny szczegół budujący "wydźwięk" świata.
Tak, zresztą, gdzieś "w papierach" w którymś fabularnym lochu można znaleźć na ten temat sugestię. Ale to i tak jest ciekawy setup pod pytanie "kto kogo" zrobi na szaro w wielkiej grze.
Dzięki za feedback.
Cóż, zabieg ze skupieniem się na jednej grze (plus kilka pobocznych przykładów) jest celowy. Bardziej niż na milionie przykładów, wolałem opisywać na jednym kilka zjawisk scenopisarskich i na tym się skupić :)
True, dużo tego, Dark Souls, Mass Effect (żeby daleko nie szukać), ale wiesz co, to jest problem, który bardzo ciężko przeskoczyć.
RPG są oparte o poetykę mitu, mity są zjawiskiem eliptycznym - historie zataczają w nich krąg na kilka sposobów, np. jakaś postać wpada na taką pętle (to wewnątrz fabuły), a z drugiej takie mity zataczały przez wieki "koła" i były powtarzane co ileś dekad - stąd coroczne obchodzenie rozmaitych świąt w rozmaitych kulturach (de facto przeżywanie tych samych mitów na nowo), a potem przetwarzanie tego przez popkulturę - to np. robi Marvel.
Mam wrażenie, że Arcanum i FO to już bardziej "ukryte", mniej in your face ratowanie świata.
Swoją drogą o obu tych też pisałem (https://www.gry-online.pl/newsroom/ta-20-letnia-gra-rpg-jest-dojrzalsza-od-wiedzmina-3/z021b7d - o tutaj na przykład), a Arcanum akurat poza naszą "banieczką" jest mocno zapomnianym tytułem, niestety.
Sprawa jest też taka, że gramy w coś, stąd rodzi się pomysł na tekst, jego problematykę i chcemy pisać w kontekście właśnie tego. Popularne gry bywają dobrymi, wdzięcznymi przykładami, na których fajnie się pracuje i mają dobrze wyeksponowane te elementy, które chcemy pokazać w tekście - tak jak Final Fantasy 6 w tym wypadku.
Poza tym jednak GOL trochę tekstów o niszowych produkcjach ma.
Dziękuję, staram się coś czasem odłowić i się podzielić. Ale dobre teksty o modach nie są złe - na pewno zaś są potrzebne. Ja dzięki takim urozmaicam sobie Original War, a ktoś inny potrzebuje po piątym przejściu nowych bajerów do Wieśka ; 0
Warcrafty do czasu
Forgotten Realms
Warhammery
Command and Conquer miało chyba jakiś fajny skok w bok FPSowy dawno temu.
Battletech
Wiadomo, nie same dobre strzały, ale te uniwersa miały swoje momenty w różnych odmianach..
No nie zgodzę się. To lore DOSYĆ proste proste i dobrze pomyślane. A ludzi jednak bangla, może nie u nas, ale jednak z jakiegoś powodu takie kanały jak Dark Lore Dash mają wzięcie. : ) Znaczy, odbiorcy są. : )
Hej, dzięki za tak żywy respons, zarówno tym, którzy się zgadzają, jak i tym, którzy wchodzą w dyskusję.
Co do tych googli +3 do nostalgii to może i trochę ich jest, ale nie do końca. Baldury stały się toporne przez UI, antyczny silnik i wczesnodedekowe zasady, ale komponenty, o których pisałem w tekście dalej, uważam się bronią. Wiecie, grałem trochę w tym i ubiegłym roku, wciąż jest chemia (mam nawet wersję mobilną).
Nowe RPGi są bardziej smooth i zniuansowane, przyjemniejsze w obsłudze, mają wiele udogodnień, ale jeśli chodzi o ogólne założenia, konstrukcję, Baldur był żywszy. I dalej uważam, że Irenicus, choć to prosta konstrukcja scenariuszowa, to daleko mu do sztampy. Bo jest bardzo ludzki :)
Cheers!
Fajny, prosty tekst :)
Tbh, nieśmiało kibicuję elektrykom, ale mam nadzieję, że spalinowe przetrwają chociaż jako taka zabawka. Powstało kilka wspanialych spalinowych wozów jednak i mam nadzieję, że świat nie będzie karał mocno za ich posiadanie jako np kolekcjonerski produkt do kolekcjonerskiej przejażdżki.
Może po prostu elektryki staną się fajniejsze, infrastruktura się poprawi (stacje do ładowania, ale też produkowanie baterii i utylizacja, tu jest ekologiczny pies pogrzebany). No i mam "lekki" zgrzyt z procesem wydobycia. Czy raczej z tym, kogo do niego zagoniono, ech.
Jakoś tam czekam na elektrycznego Chargera, bo chcę zobaczyć, co zrobią w temacie wariaty z Dodge''a, ale ogólnie jest kilka aspektów, na których poprawę czekam.
Kilka osób zwróciło uwagę, że każdy ma swojego dziecięcego Need for Speeda - i to przytomne spostrzeżenie. Z drugiej strony - np. Hot Pursuit nie był moim dziecięcym NFSem. Ta rola przypadła Porsche 2000 i Undergroundowi 1.
Hot Pursuit to późniejsza naleciałość - podszedłem do niej już jako bardziej ukształtowany gracz, parę lat po premierze.
Facepalm.
Pisałem w tekście. Nie chcę, by to Wam zabierano. Po prostu chcę, żeby w tej samej grze pojawiała się alternatywa, która bardziej przypasuje graczom-włóczęgom. Skoro jest content dla domatorów, to niech będzie też taki, który bardzie zadowoli globtroterów, którzy fantazjują o wiecznej wędrówce, a nie prywatnej twierdzy ;)
Problem w tym, że coraz częściej ta mechanika nie jest taka nieobowiązkowa, patrz Dragon Age 3 czy Fallout 4.
Ja po prostu chcę mieć wybór, który nie ogranicza, a stwarza dodatkową, równie wartościową alternatywę.
Zgadzam się, że to powinna być opcja. Ale - jak wpisałem w felietonie - gracze powinni mieć wybory o równej gameplayowo-fabularnej wartości, jeśli już twórcom chodzi po głowie pomysł siedziby. Chcesz być włóczęgą - bądź. Chcesz władać ziemiami - władaj, w obu wypadkach dostaniesz fajny content. A nie - albo jesteś menago albo nie ruszysz z wątkami za daleko.
Bo po prostu ich nie ma.
Jeśli pijesz do fabuły, to chrzanisz i coś sobie założyłeś. Po prostu nie możemy zdradzać spoilerów, bo NDA, ale fabuła jest rozległa i fajna, ileś akapitów poświęciłem na omówienie tego naokoło, bez spoilerów, ale to tylko pierwszy akt.
A, zapomniałem dodać, że dungeony są zawsze prywatne, chyba że kogoś zaprosisz.
Hejo, to się znowu powtórzę, bo pisałem w innym sub-wątku:
Co do lootu, to jest takie przyjemne pół na pół. Tzn wypada trochę rzeczy pod Ciebie (np. miałem fajny hełm dla barbusa), ale wypadało też sporo uniwersalnego towaru oraz pod inne klasy (nawet te, które były niegrywalne w demie, miałem jakąś broń z buffem dla druida, aż mi się tęskno zrobiło i już bym chciał nim pograć). No i oczywiście sporo śmiecia do spylenia u rzemieślników i kupców. ;)
Jest łatwiej niż w D2 i trochę pod postać, ale nie tak bardzo jak w D3, że zawsze wypada coś pod Ciebie. Imo fajna równowaga na te czasy, tak, że możesz zacząć ubierać zapasową postać z tego, co połapiesz na pierwszej, tak na oko.
Co do lootu, to jest takie przyjemne pół na pół. Tzn wypada trochę rzeczy pod Ciebie, ale wypadało też sporo uniwersalnego towaru oraz pod inne klasy (nawet te, które były niegrywalne w demie, miałem jakąś broń z buffem dla druida, aż mi się tęskno zrobiło i już bym chciał nim pograć).
Co do rozmiarów, to analogia do demka Diablo 3 jest nieadekwatna, bo tam dali wycinek 1 aktu do Króla Szkieletów, jeśli dobrze pamiętam, a tu mieliśmy do ogrania cały spory akt, naprawdę duży obszar. Jeszcze po zakończeniu głównej fabuły poodkrywałem parę lokacji. Wiadomo, ciężko powiedzieć cokolwiek o endgame, parę mechanik przed nami ukryto (kunie np.), ale tym razem dali bardziej reprezentatywny wycinek.
No i mnie np. demko D3 średnio przekonywało.
No, jest always online, ale hajsy płacisz tylko za:
1. Podstawkę.
2. Duże dodatki
3. Skórki, jak się uprzesz (ale projekty pancerzy są na tyle fajne, że nie wiem, po co to komu, chyba tylko po to, by się flexować).
Też się nad tym zastanawiam, ale chyba tak będzie, nie licząc tych specjalnych zon. Wiesz, to wynika z faktu, że, jak pisałem, chcą dać graczowi to wrażenie osamotnienia. Nie wiem tylko, jak będą to dobierać i filtrować. W końcu Diablo zawsze z jednej strony ciągnęło ku rozgrywkom sieciowym, a z drugiej, twórcy nie chcą, by coś Ci psuło kampanię, widać że są z niej dumni.
No właśnie trend jest odwrotny. Masz więcej do podecydowania i rozkminienia niż w D3. A że gra chodzi bardziej "smooth", jak takie nieco wolniejsze, ale bardziej przemyślane D3, jeśli chodzi o walkę - to zdecydowanie dobrze, bo co jak co, ale samo rąbanie wyszło w tej grze świetnie. Ale już na start masz podobną ilość mechanik, co w D3 po łatkach i dodatkach (np. wyciąganie esencji z legend, jak w kostce Kanaiego), tylko bardziej "smooth". Ta gra z mechanikami rozwija się wraz z progresem, będzie tego więcej i więcej, im bliżej endgame'u.
Nie wiem, czy Ci to pomoże, ale z Diablo 3 miałem odwrotnie - musiałem się trochę przekonać do tej gry, by się w nią wgryźć. Z D4 miałem inaczej - od razu siadło i trzyma cały czas.
I mam podobne przeczucia odnośnie D4, jeśli reszta utrzyma poziom pierwszego aktu, może zdeklasować D2. To już byłoby osiągnięcie.
Myślę, że mniejszy zdecydowanie. Ale to tylko obserwacje na czuja. Obstawiam coś w stylu Diablo 2, ale z większą ilością atrakcji maskującą grind (multum aktywności, twierdze, raidy, dungeony, bossy, więcej fabuły itp).
Przekleję to, co odpisałem wyżej, wybacz, że tak na szybciocha:
1. W trakcie kampanii na mapie, poza miastem nikogo nie spotkasz, a i w mieście rzadko, zaraz wyjaśnię dlaczego.
2. Po przejściu rozdziału fabularnego dany obszar się otwiera i będą po nim czasem biegać gracze, ale algorytm pilnuje, by nie było to zbyt często i raczej blisko wyznaczonych miejscówek (strefy PVP, world bossy), żeby utrzymywać atmosferę samotnej wędrówki z okazjonalnymi spotkaniami.
1. W trakcie kampanii na mapie, poza miastem nikogo nie spotkasz, a i w mieście rzadko, zaraz wyjaśnię dlaczego.
2. Po przejściu rozdziału fabularnego dany obszar się otwiera i będą po nim czasem biegać gracze, ale algorytm pilnuje, by nie było to zbyt często i raczej blisko wyznaczonych miejscówek (strefy PVP, world bossy), żeby utrzymywać atmosferę samotnej wędrówki z okazjonalnymi spotkaniami.
1. Tak, jest bardziej ambientowo i mrocznie, niektóre nutki brzmią jak twórcza kontynuacja motywów z podziemi w 1 akcie.
2. Tak jak pisałem w tekście, z kotłami mogliby trochę bardziej poszaleć, ale gdzieś tam czasem są.
Kurczę,
Tylko ta mała różnorodność muzyki mnie boli, jakiś rock, agresywniejsze elektro i dobry pop byłyby wskazane.
Świetny tekst : )
A sytuacja przypomina trochę akcję z Wastelandem. Interplay straciło prawa do Wastelanda - powstał Fallout. Może weterani wyrzuceni z ZA/UM też zmontują swojego Fallouta? Wiadomo, warunki trochę inne, świat bardziej autorski, ale kto wie? Trzymam kciuki za to, by się odkuli.
A kto wie, może kiedyś ostatecznie Disco Elysium wróci do ich twórców, tak jak Wasteland do drużyny Briana Fargo?
A to tak, zgodzę się, że w tym post-apo można 'odetchnąć'. Choć jest groźnie i mutancko, to nie wszystko kręci się wokół atomu.
Mam wrażenie, że podobnie zrobili przy Arcanum ci, którzy przeszli do Troiki - dobrze rozpisali kwestie społeczne w grze.
No właśnie trochę też pograłem, co da się wyczytać z paru sformułowań w tekście, np "a gdy na chwilę przejąłem pad, czułem się jak w bajce z doskonałymi feelingiem walki i tempem". Poza tym to jest felieton, nie recenzja. I nie skupia się na jakości Eldena (która jest wysoka), tylko na pewnym aspekcie - i to bardziej w odniesieniu do Dark Souls, który można opowiadać w anegdotyczny sposób.
I sorry, mówienie co kto ma pisać lub nie jest słabe :)
A właściwie... dlaczego nie? Widać, że nie idą w taką subtelność i fragmentaryczną narrację jak w przypadku Soulsów, może bliżej będzie temu do takiej heavy-metalowej baśni in-your-face. Wtedy dobre hard'n'heavy by pasowało.
+ strasznie beznadziejna jest postawa: "uuuuu, podoba się publicyście coś, co mnie się nie podoba = trzeba pocisnąć!" To nie tak, że ktoś może mieć inne upodobania i w przeciwieństwie do Ciebie umieć je opisać bez obrażania innych? ;)
Recenzja to forma literacko-dziennikarska. Jest w niej miejsce i na informacje i na ozdobniki. I było tak od zawsze.
No nie, honor i reputacja to 2 różne sprawy. : ) Honor to postawa, poczucie, a reputacja to odbiór przez otoczenie jednak.
Z tym doświadczeniem fakt, skrót myślowy mi wyszedł.
Ale co do grafiki to przeglądałem arty z tego Warhamerra - i o ile konwencja arcane punka to nihil novi rzeczywiście w Battle Chasers, o tyle styl graficzny to już jednak upgrade zawdzięczany Madureirze.
No nie, Śmierć to jednak nie aż taki napinacz jak Kratos, tylko równiacha, który w obliczu ostateczności potrafi zaśmiać się z bezradności (to te ostatnie sceny, o których pisałem w artykule) i zostało mu coś poza gniewem.
Dzięki, starałem się, a grę kocham. I tak, nazewnictwo w wersji PL było znakomite. Szkoda, że deathinitive edition na GOGu ma wersję en tylko - albo źle zainstalowałem :v W każdym razie przyzwyczaiłem się do tych nazw.
... z drugiej strony totalnie widzę Malaz w 80'sowej lub 90'sowej animcowej kresce, takiej w stylu pierwszej adaptacji Berserka. Totalnie widzę te kadry, kiedy pośród jakiejś zawieruchy któryś z wielkich wymiataczy napisanych przez Eriksona wyłania się z obłoków kurzu i idzie zrobić coś strasznego.
Bardzo się cieszę, że mogłem pomóc.
Co do Malazańskiej to szczerze - nie jestem pewien tego anime. Musiałoby być bardzo zdyscyplinowane narracyjnie, bo animce niestety toną w monologach wewnętrznych i często więcej omawiają niż pokazują - to musiałby robić ktoś na poziomie twórców Cowboya Bebopa.
Zgadzam się, choć od bidy i złol z ToB dawałby radę, fajny plottwist z tego był w sumie.
Jeśli wyszło tylko rok wcześniej, to bez szans. Pisanie książki trwa długo, zwłaszcza znając tempo Martina. W dodatku Martin wcześniej montował Pieśń Lodu i Ognia jako treatment serialu (wtedy nikt nie chciał wyłożyć na to kasy, więc GRRM przerobił to na powieść), więc cały proces trwał dłużej.
Nie umiem ocenić, czy Abercrombie jest oryginalny, ale na pewno jest rewelacyjny w tym co pisze - i tak, jest to dosyć głęboka literatura jak na podejście rozrywkowe, sporo tu gorzkich przemyśleń i celnej dekonstrukcji, a nie takiej puszczanej sobie a muzom.
Nikt się tu nie ścigał na kreatywność, raczej chciał stworzyć bdb książki z pazurem. I to się udało.
A z tych "elementów dla dorosłych" właśnie coś u Abercrombiego wynika - dla fabuły, dla przekazu, dla sposobu pisania. Powiedzmy, że na poziomie czysto literackim Abercrombie jest na tyle dobry i charakterny, że ciężko potem przesiąść mi się na innych :)
Plus to zdecydowanie inne źródło uniwersum niż Tolkien. To raczej ta przegroda co Martin
Tylko nie wiem, pograłem z ok 5 godzin, wyczyściłem kilka pierwszych obszarów i miałem takie wrażenie, że story jest jakieś takie ociężałe, nawet w porównaniu do dziadków w stylu Noxa czy Diablo 2.
Z tych wymienionych sam uwielbiam Divine Divinity i Grim Dawn. W Sacred zagrałem trochę za późno, by się mocno wkręcić, ale bawiłem się dobrze. :)
Grim Dawn wymieniałem w tekście obok Titan Questa :)
A tym poporcjowanym hack'n'slashem to i mnie zainteresowałeś, dawaj znać, jak odkryjesz tytuł, bo ja nie kojarzę.
https://www.youtube.com/watch?v=grtO6zxMY6I
- mnie w DBS kompletnie kupiło bardziej niż jakakolwiek liryczna nutka z DB GT.
Zresztą, jak DBS nierówne by nie było (rysunki i animacje z pierwszych odcinków, słodki jeżu), tak fajnie się rozkręca, ma ciekawe koncepty i mitologię. Tak naprawdę od któregoś momentu tylko robienie z Goku takiego durnia mi przeszkadzało. Chyba że to to motyw "ukrytego mad geniusa", ale nie wiem. W Zce wydawał się bardziej obrotny, choć naiwny.
Twoje pytanie jest jeszcze głupsze, w dodatku sugerujące coś paskudnego.
Ale dobrze, odpowiem wprost. Nie, nie zachęcał. Napisałem ten felieton, bo zobaczyłem zwiastun i mi się spodobał.
Takie insynuacje, jakie tu uskuteczniasz, to zwyczajne bydło :)
Powiedz, każdego piszącego, z którym się nie zgadzasz, posądzasz o jakąś formę korupcji albo coś podobnego? Lubisz się powyżywać słownie? A może masz gorszy dzień i trzeba Cię przytulić?
Sugerujesz nam coś? : ) Jeśli tak, a nie masz dowodów, toś wstrętny kłamczuszek i oszczerca.
Masz na to dowody? Nie?
To znaczy, że bezpodstawnie zarzucasz jednemu z naszych redaktorów korupcję, przestępstwo. Pomówienie kłamstwo w jednym zdaniu, ładnie, bardzo ładnie :)
No niestety, jest taki odbiorca, który nie wyłapie świadomej krytyki (ani paru innych bodźców), choćby mu się przedstawiła i zostawiła wizytówkę. Tak było przecież z Wall Street Olivera Stone'a (ja wiem, teraz ten reżyser to onuca, ale wtedy coś znaczył). Ponoć cała generacja brokerów zainspirowała się villainem, Gordonem Gecko, bo taki fajny i przebojowy był.
Swoja drogą Scarface był znakomity, ale tak antypatycznych bohaterów to ze świeca szukać (nawet Michelle Pffeiffer grała zimną flądrę tu).
Cóż, Kazik kiedyś śpiewał "chcemy być tacy, jak Chłopcy z ferajny, za@#$!y film, fajny", czym określal zbiorowe 90'sowe ciągoty. A konczyło sie podobnie co Scarface, wielkim przypałem. Guess, desperatów nie brakuje, a bogata stylówa zawsze nęci.
Tylko że to są komentarze, które są oparte o tak samo trafne wnioski o tekście jak wnioski po powierzchownym przyswojeniu opisywanych przez Olę filmów. Czyli takie komcie, jakby ktoś tu bazował tylko na tytule i leadzie, ale już sprawdzenie reszty tekstu było mu/jej obce :)
Ps. Jeśli chciałeś napisać coś wrednego, tylko się powstrzymujesz, bo "jesteś na cenzurowanym", to wciąż słabo o Tobie świadczy :)
Dzięki, miło mi to czytać. Książka może się kiedyś zdarzyć, kto wie? : ) Zapraszam na peja, tam pewnie wrzucę takie ogłoszenia : )
No Disney nie wiedział co robić ze Skywalkerami i to widać. Kiedy opowiadają o swoich, nowych albo mniej eksploatowanych bohaterach, to im lepiej idzie, ale i Obi-Wan i Mando to po prostu mniej lub bardziej spoko oglądadła, nie spodziewaj się tam czegoś więcej niż sympatycznych space westernów.
... po Bobie Fett nie spodziewaj się zaś niczego.
Na obronę Lucasa można powiedzieć, że on zwyczajnie bał się, że już nie da rady i wysiądzie w trakcie tworzenia, latka już nie te i nawet zrozumiałe. A montowanie takiej trylogii filomowej to jednak obciążenie dla organizmu i kilka lat procesu twórczego, bardzo obciążonego. Ale TBH obejrzałbym tę jego trylogię sequeli, ponoć przy montowaniu scenariusza brał do siebie uwagi, które poleciały przy okazji prequeli.
Pamięć Cię myli, nie pisałem niczego takiego. :)
Natomiast podlinkowany artykuł to prawda, wtedy czekałem na Immortal, byłem ciekaw i nie spodziewałem się aż takiego drapieżnego modelu monetyzacji. Teraz napisalem tekst, bo sie zawiodłem. To się jakos wyklucza czy po prostu chcesz mi dopisać wymyślone przez siebie publicystyczne przewinienia? :)
Ani jedno, ani drugie, to felieton w stylu "mam złe przeczucia", recenzja to nie jedyny gatunek dziennikarski, którym się wyrażamy :)
"Talentu mu odmówić nie można, w paru przypadkach to pokazywał, miewał całkiem pomysłowe opowiadania, potrafił rozbawić w przygodach Arivalda z Wybrzeża (mag ten przedostał się nawet do gry Książę i Tchórz, całkiem sympatycznej przygodówki, w której Piekara maczał palce), nieźle wyszła mu Alicja. Rycerz kielichów był fajną odskocznią, a swego czasu opinia publiczna zawyła po lekturze Przenajświętszej Rzeczpospolitej, książki tak wulgarnej i wrednej, że aż spodobała się Maćkowi Maleńczukowi.
Źródło: https://www.gry-online.pl/newsroom/ja-inkwizytor-wyglada-beznadziejnie-ale-taki-jest-material-zrodlo/z121f5c"
- ramka ze środka tekstu :) Ktoś tu jej chyba nie przeczytał :) Autor do gry ile ma to się okaże. Ile ma jego proza? Proza, na której gry bazują? No trochę więcej. A ciekawe pomysły w niej zawarte są w tych opowiadaniach inkwizytorskich ledwie tycnięte.
Na boku to Przenajświętsza i na mnie zrobiła swego czasu wrażenie. Ale każdy w moim felietonie widzi i wyczytuje to co chce wyczytać... o ile w ogóle go przeczytał :D
Dla wielu - Sanderson
Scott Lynch - Kłamstwa Locke'a Lamory tylko nie wiem, czy w końcu dociągnął swój cykl.
Steven Erikson - Malazańska Księga Poległych
Joe Abercrombie - cykl Pierwsze Prawo
Feliks W. Kres - Księga Całości
Robert M. Wegner - Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza
To nie jest recenzja, to felieton : ) "Przydupasy" oznaczają co najwyżej tyle, że nie lubię tych bohaterów (Kostuch i Bliźniacy), to na pewno, zwłaszcza, że poza okrucieństwem i drobnymi "ozdobnikami" w miejscu cech charakteru - są bezbarwni. Kiedyś lubiłem te książki, ale potem przestałem, to tyle :)
1. Tylko wtedy, kiedy Ci pasuje pod tezę i można się do kogoś przywalić :) Bo ja np. nie mogę domagać się więcej od ekipy, która całkiem fajnie modyfikuje grę i już ją narusza. Nie mogę napisać tego tekstu w dobrej wierze i nadziei, że będzie jeszcze lepiej, c'nie? Nie wolno mi? Zabraniasz? :D
2. Felietony nie są obiektywne z ich natury, ale co tam znajomość gatunków dziennikarskich, jak można się poczepiać, poprawić sobie dzień i powytykać jakiś mityczny "poziom", bo tak wygodniej. :)
Oczywiście innych przyczyn nie ma, niż tylko te najniższe, które lubisz wszystkim wokół przypisywać.
Całkiem możliwe, choć nie wiem, czy po prostu nie pójdę do przodu, do innych gier. No i samo story znam przynajmniej od 2016 roku, więc z tym zdążyłem się oswoić. :)
Generalnie wolę micro-sandboxy jeśli już (Deus Exy).
Ale tak, rozumiem Twoją potrzebę, to zdecydowanie jest gra, w którą się gra.
Natomiast te internetowe rozkminy bardzo lubię, pobudzają wyobraźnię. Dla mnie - bardziej niż sama gra.
Lubię bardziej kompletne, pełne zakończenia i historie. Łączenie kropek, znajdywanie schematów jest fajne, ale tu jakoś mi nie wystarczyło.
Tak, powrót Tony'ego byłby mocny, choć wątpię, czy Downey Jr. na to pójdzie, ma już swoje lata i chce robić inne rzeczy.
Co do Knulla - musieliby trochę dopracować jego charakter/motywację, żeby była bardziej angażująca. W komiksach były rozczarowaniem i trochę płytkie. Natomiast mitologia i wizerunek oraz otoczka - były sztosem, fakt, to mógłby być najmroczniejszy złol Marvela. Tylko mówię - parę rzeczy do poprawy. No i przydałby się Venom do tego ;)
Mówisz o oryginalnych Secret Wars czy tych Hickmana? Ja bym chciał Secret Wars poprzedzone Time Runs Out, gdzie z bohaterów wyłazi wszystko, co najgorsze, ale i tak próbują ratować sytuację.
Raz, że to nie news, tylko topka, a dwa, że Joffrey jak najbardziej w tekście jest, pod Dany (zjedź trochę w dół):
https://www.gry-online.pl/opinie/13-serialowych-postaci-ktore-naprawde-wkurzyly-widzow/z598d&STR=4
Arabowie - czy raczej Najemnicy, mieli sporo do powiedzenia w Rosyjskiej kampanii, byli wprowadzani tak po kawalku już u Amerykanów.
A babole były, moja premierówka z ExtraGry się mocno gliczowała i krzaczyła czasem, więc wiesz, Twoja relacja vs moja : )
I tak, też się dziwię, że nikt nie próbował skorzystać z podobnego setu rozwiązań. Z drugiej, może niewygodnie by się coś takiego projektowało? Tworzenie narzędzi do tej gry było dużym problemem.
A to prawda, zawsze mi się podobały detale, o których wspominasz, ta asymetria, której StarCraft by się nie powstydził ; )
Dzięki : )
W ogóle ta arabska kampania od fanów, którą przechodziłem była jeszcze bardziej nieliniowa w obrębie pojedynczych misji niż podstawka.
Hej, dzięki. Natomiast bez obaw, seriale to tylko segment mojej roboty, jakoś daję im radę, i pewnie w końcu mi przejdzie, pewnie gdzieś w okolicach Better Call Saul. ;)
Lata już nie te. A akurat w drużynowych RPG, jeśli nie jest to Divinity: OS (i może nadciągający Baldur 3, zobaczymy), to nie szukam już wyzwań trudnościowych. Mam od tego Soulsy, Doom Eternal, nawet God of Wara.
A powiem Ci, że mój ulubiony pochodzi z dwójeczki (i to mimo, że normalnie nie jestem fanem Inona Zura): https://www.youtube.com/watch?v=_GVQAI8hPA4
Ścieżka w DA:O jakoś mi nie siadła, o swoim podejściu do muzyki w trójce jeszcze... nie zdecydowałem.
To, że ktoś się czepiał nie-białej Seliny to czyste złoto. W jednej z najsłynniejszych interpertacji Batmana - u Millera w Year One - była przecież ciemnoskóra. A pewnie i nie tylko tam, mam wrażenie, że przynajmniej w części głównonurtowych on-goingów tak ją rysowali/malowali.
Jeśli chodzi o Wrighta to bałem się go o tyle, że w Westworld grał tak se, a od pewnego momentu to już irytująco. Ale z dobrym scenariuszem fajnie przerobił Gordona pod siebie. Taki sarkastyczny, zgorzkniały idealista.
Mam nadzieję - że Reeves nie ulegnie przeginaniu ze skalą.. Choć mam też nadzieję, że nie będzie ZBYT dopakowany technologicznie, bo to też może zabić klimat i zamiast nastroju Se7en dostaniemy odcinek CSI: Gotham.
No i najważniejsze - żeby Batmobil jak najbardziej przypominał tego z The Batman <3 Przepiękny jest i mój ulubiony ze wszystkich, które widziałem w grach, filmach i serialach <3
Film i tak jest dosyć niepokojący i sugestywny, jeśli chodzi o przemoc. To, że krew nie tryska na wszystkie strony nie przeszkadza mu w tym za bardzo, jeśli mam być szczery. Zresztą, Mroczny Rycerz miał podobną albo niewiele wyższą kategorię wiekową.
Jeśli mam być szczery, jakoś nie płaczę po tej Rce.
Pewnie, tu pewnie poszli w lżejszą kategorię, by zmaksymalizować zyski, ale niech im się, takie kino jest warte każdego wydanego dolara.
No i coś takiego, czasem ciut pikantniej, jest też we wczesnych 2000 i później.
Wydaje mi się, że reżysera bardziej boli fakt, że filmy Marvela są... sterylne pod tym względem, że sobie bohaterowie czasem nawet nie leżą razem jak u Todda w starych zeszytach. No, jakby zabrano im kawałek człowieczeństwa. Tak odbieram jego wypowiedź, a nie jako o wołanie, żeby w Avengersach i Guardiansach momenty były.
Natomiast zgodzę się, że po Straczynskim nikt (poza okazjonalnie Kellym - Grim Hunt był sztosem - i tym od nowego, 2-letniego runu Spectacular Spider-mana) nie pisał Pająka zbyt dobrze :< zwłaszcza Slott nabroił.
Chyba nie czytałeś tych komiksów o Spider-manie i w ogóle żadnych innych. Pewnie, u superbohaterów sceny "erotyczne" są raczej delikatne i narysowane tak, że ledwo cokolwiek widać - jeśli w ogóle coś - to bardziej subtelne sugestie niż full-frontal erotyka, ale wierz mi, bohaterowie często kierują się tam potrzebami emocjonalnymi i fizycznymi.
Pewnie, nie zawsze jest to potrzebne i nie w każdym filmie, ale udawanie, że w materiale źródłowym tego nie było to kiepski argument : )
Kacze opowieści to po prostu świetny serial z fajnymi fabułami. Dojrzalszy i bardziej odjechany, niż się wydaje.
Fajny tekst, Miro!
Powiedz, co miałeś na myśli, mówiąc że DS3 jest bardziej przytłaczające? Wydawało mi się, że przez opcje zakończeń dawało trochę więcej nadziei, niż jedynka.
Also, czy zakończenia z DS1 pasują Ci do tego "wyciągania" z dołka?
W ogóle - czy Sekiro też tak na Ciebie działa czy to już inna para kaloszy?
To mogło być to. Soul Reaver 1, 2 i Defiance to praktycznie kolejne rozdziały tej samej historii (marketingowo strzał w stopę trochę, coraz ciężej było to sprzedać).
Dokładnie, system walki był tam naprawdę spoko. I grafika, jak na swoje czasy, też.