Konsolowe doświadczenie na laptopie. W tę wersję CP 2077 gra mi się lepiej niż na PS5
Spis treści
Konsolowe doświadczenie na laptopie
Jeśli chodzi o platformę testową, Cyberpunka 2077 wypróbowałem na dość mocnym MacBooku Pro 16 z procesorem Apple M4 Pro w wersji z 14-rdzeniowym CPU i 20-rdzeniowym GPU oraz 24 GB pamięci RAM. Jest to o tyle ważne, że w przeciwieństwie do procesorów z rodziny M1 i M2 chipy z rodziny M3 i M4 oferują wsparcie sprzętowe dla ray tracingu, więc mogłem sprawdzić także tę funkcję.
Po uruchomieniu Cyberpunka 2077 od razu skierowałem się do menu opcji. Poza tym, że wygląda niemal identycznie jak pecetowe, znajduje się tam specjalny preset graficzny nazwany „Dla tego komputera Mac”. Zostaje on włączony domyślnie po pierwszym odpaleniu gry i jego zadaniem jest wykrycie posiadanej przez nas konfiguracji sprzętowej oraz dostosowanie ustawień graficznych i upscalingu do możliwości danego urządzenia. W moim przypadku były to w zasadzie same wysokie ustawienia i upscaling AI firmy Apple – MetalFX (odpowiednik DLSS Nvidii) – w trybie dynamicznym. Gra celowała też w 60 klatek na sekundę. Jak to się miało do zasadniczej rozgrywki? Bardzo dobrze.

Gra dostosowuje się automatycznie do wykrytej konfiguracji.Cyberpunk 2077: Ultimate Edition, CD Projekt RED, 2025.
Po załadowaniu zapisu z PS5 (tak, Cyberpunk 2077 wspiera cross-save i działa to bez zarzutu) moim oczom ukazało się 60 fps i mogę powiedzieć Wam, że szczęka mi opadła. Pojeździłem trochę po mieście, postrzelałem, zaliczyłem dwie misje poboczne i 60 fps widziałem przez większość czasu. To wszystko w wysokich ustawieniach graficznych, bez ray tracingu, w rozdzielczości 1080p, która w mojej opinii jest wystarczająca przy 16-calowym ekranie. Generalnie przez dwie godziny rozgrywki licznik klatek na sekundę pokazywał bardzo stabilne 60 fps, czasami spadające do około 55 fps, czyli w sumie na poziomie konsol obecnej generacji. Słowo „konsolowe” dobrze oddaje moje wrażenia z rozgrywki na Macu – Cyberpunk 2077 po prostu działał i nie musiałem nic z nim robić (w przeciwieństwie do najnowszego „Asasyna”, w przypadku którego przez godzinę szukałem odpowiednich ustawień).
Na dodatek nie mogę nie wspomnieć o głośności wentylatorów MacBooka, a w zasadzie o jej braku. W trakcie grania w Cyberpunka 2077 pierwsze dźwięki zaczęły docierać do mnie po upływie około pół godziny. Podczas dwugodzinnej sesji nie wzrosły do słyszalnego poziomu, a sam laptop był dość ciepły w okolicy ekranu, ale nie było to nic ekstremalnego.
Największym zaskoczeniem okazało się dla mnie chyba jednak to, jak dobrze działał dynamiczny upscaling MetalFX. Widać było, że w statycznych scenach i w lokacjach, które nie są szczególnie wymagające, rozdzielczość renderowania była bardzo wysoka i prezentowała się świetnie, ostro. Z kolei w trakcie intensywnych walk czy podczas wykonywania jakichś zadań w bardziej wymagających miejscówkach widziałem, że obraz nabierał odrobinę „miękkości” typowej dla upscalingu, ale nie było to nic, co przeszkadzałoby w komfortowej rozgrywce. Generalnie działało to tak jak na konsoli, gdzie w zasadzie cały czas mamy 60 fps w trybie wydajności i rozdzielczość renderowania zależy od tego, co akurat dzieje się na ekranie. Do tego nie musiałem absolutnie nic zmieniać w ustawieniach grafiki i nawet HDR dopasował mi się automatycznie, wykrywając maksymalną jasność matrycy w ustawieniach systemu. Bajka.
Możecie też pobawić się w samodzielne zmienianie ustawień, ale nie jest to konieczne, bo na domyślnym poziomie Cyberpunk 2077 wygląda po prostu dobrze. Nie ma raczej sensu go obniżać, a jeśli chcecie mieć wyższe ustawienia, w zasadzie pozostaje Wam włączenie ray tracingu, gdyż inne suwaki są już praktycznie na maksa przesunięte w prawo.