Świetne Joy-Cony i taka sobie nóżka. Switch 2 - pełna recenzja. Upgrade nie dla każdego
Spis treści
Świetne Joy-Cony i taka sobie nóżka
Mniej dobrego mam do powiedzenia o nóżce znajdującej się na pleckach urządzenia. Choć pozwala ona na postawienie konsoli na stole pod niemal dowolnym kątem (w czym pomagają zresztą gumowe elementy na dolnej krawędzi), to jej forma zdaje się krokiem w tył względem Switcha OLED. Zamiast masywnej, metalowej płytki otrzymujemy bowiem dziwaczną, plastikową ramkę, która sprawia wrażenie, jakby mogła w przyszłości złamać się w pół przy odrobinie nieuwagi. Nie zrozumcie mnie źle, nóżka Switcha 2 wciąż jest o niebo lepsza od pokracznej podpórki premierowego modelu „pstryka”. Czuję jednak, że całość mogłaby zostać nieco wzmocniona.
Przechodząc do kontrolerów uważam, że nowe Joy-Cony sporo zyskały na ogólnym zwiększeniu gabarytów całego urządzenia. Pady zdecydowanie lepiej leżą w dłoni, a powiększone przyciski oraz gałki ułatwiają ułożenie palców w wygodnej pozycji (odczują to zwłaszcza gracze o większych dłoniach).
Największym atutem Joy-Conów 2 jest jednak w mojej opinii nowy system mocowania ich do jednostki głównej. Gracze, którzy korzystali z pierwszego Switcha przez dłuższy czas zapewne pamiętają, że plastikowo-metalowe szyny padzików miały tendencję do wyrabiania się, przez co na łączeniu pojawiały się luzy. Plastikowy rygiel blokujący Joy-Cony potrafił również z czasem się zużyć, przez co kontrolery w skrajnych przypadkach mogły samoistnie odpiąć się od tabletu.
Wprowadzenie systemu opartego na magnesach w zasadzie wyeliminowało większość tych bolączek. Od teraz wystarczy zbliżyć Joy-Cona do niewielkiego wgłębienia z boku ekranu, a padzik samoistnie wskoczy na miejsce z satysfakcjonującym kliknięciem. Przycisk z tyłu kontrolera pozwala także na bezproblemowe zerwanie magnetycznego połączenia i ponowne odłączenie kontrolera. Rozwiązanie to eliminuje problem mechanicznego połączenia, w którym plastik z czasem wycierał się na metalowej szynie. Trzymam kciuki za to, by nowe rozwiązanie okazało się znacznie bardziej trwałe.
Zmorą posiadaczy pierwszego „pstryczka” były nagminnie driftujące analogi w Joy-Conach. W nowych kontrolerach krawędzie gałek zostały mocniej obudowane, co potencjalnie ma szanse lepiej uchronić mechanizm przed kurzem i brudem. Kolejne miesiące pokażą, czy Joy-Cony 2 okażą się bardziej wytrzymałe od poprzedników.