Duży i ładny ekran… ale to jednak nie OLED. Switch 2 - pełna recenzja. Upgrade nie dla każdego
Spis treści
Duży i ładny ekran… ale to jednak nie OLED
O jakości panelu świadczyć może fakt, że przy pierwszym kontakcie kilka osób z redakcji niezależnie od siebie pochwaliło obraz generowany przez konsolę. Osoby przesiadające się z wcześniejszych modeli Switcha (zwłaszcza premierowego oraz Lite) od razu dostrzegą znaczną poprawę ostrości wyświetlanego obrazu dzięki zastosowaniu ekranu o rozdzielczości FullHD (1920x1080).
Cieszy również wsparcie dla technologii VRR (Variable Refresh Rate), która powinna znacząco wpłynąć na płynność w tytułach z niestabilnym klatkarzem. Obecnie trudno jednoznacznie ocenić działanie ekranu w deklarowanych przez producenta 120 Hz, gdyż jedyną produkcją natywnie wspierającą takie odświeżanie jest samouczkowe Nintendo Switch 2 Welcome Tour. Mam nadzieję, że z czasem doczekamy się produkcji, które godnie wykorzystają dobrodziejstwa wysokiego odświeżania ekranu.
Omawiając ekran warto jeszcze wspomnieć o wsparciu dla HDR (High Dynamic Range). Choć nigdy nie przywiązywałem dużej wagi do implementacji tej technologii w grach, to byłem w stanie zauważyć jej działanie np. podczas wyjeżdżania z ciemnego tunelu prosto na pustynię w Cyberpunku 2077. Mam jednak wrażenie, że pełnię możliwości funkcja ta pokaże dopiero w trybie zadokowanym i po podpięciu do wysokiej klasy telewizora o dużej jasności.
Podświetlenie ekranu Switcha 2 można obniżyć do naprawdę niskiego poziomu, co powinno spodobać się odbiorcom lubiącym grać przed snem w ciemnym pomieszczeniu.
W kontekście ekranów w kieszonsolkach Switch 2 zdaje się nie odbiegać znacznie od konkurentów wyposażonych w ekrany LCD. Jego największą wadą wydaje się zatem sam fakt, że Nintendo w tej cenie nie pokusiło się o zastosowanie ekranu OLED. Decyzja boli zwłaszcza po tym, jak apetytu na podobną technologię narobił finalny model pierwszego Switcha. Ciekawe, czy w kolejnych latach doczekamy się podobnej rewizji tej generacji sprzętu.