Magia przeciętniaków. RPG mają się lepiej niż kiedykolwiek, nawet jeśli ostatnio zawodzą
Magia przeciętniaków
W międzyczasie możemy zaś ogrywać nowe tytuły, które mają swoje problemy, ale jednocześnie trochę ciekawych rozwiązań. Tainted Grail: The Fall of Avalon, które ładnie żeniło skyrimowy gameplay z porządną fabułą i soulsową estetyką, choć powstało za niewielkie pieniądze; The Outer Worlds 2 pozytywnie zaskakuje (jeśli pominiemy cenę…) złożonością gameplayu i roleplayowych opcji oraz generalnie ilością rzeczy do zrobienia. Bloodlines 2 może nie dorasta do pięt „jedynce”, ale okazuje się przyjemną wampiryczną historyjką z archaicznym, lecz znośnym gameplayem w stylu Dishonored.
I wiecie co? Przy całym zawodzie, jaki te gry mogły przynieść (że o Dragon Age: The Veilguard nie wspomnę) – ich obecność oznacza jedno. Gatunek może sobie na takie średniaki spokojnie pozwolić. „Zbawcy” RPG już się pojawili, sprawili, że konwencja stoi pewnie na czterech łapach, zgarnęła uwagę graczy, a to pewnie nie ostatni duży tytuł tej epoki na rynku. W międzyczasie spokojnie możemy cieszyć się dziełami mniejszymi, mniej dopracowanymi (albo po prostu robić czternaste przejście Baldur’s Gate 3 – tym razem na pewno dotrzemy do finałowej walki!). One też mają swoją wartość, nawet jeśli startują ze zbyt wysokiej półki cenowej jak na to, co oferują. Tak, nawet The Veilguard miało trochę pozytywów, które oczywiście można zmarginalizować w dyskusji, jeśli tylko chce się dopasować do tezy.
Takie The Outer Worlds 2 nie ustępowało pod względem rozbudowania rozgrywki Falloutowi New Vegas, całkiem przyzwoicie, choć umownie, implementowało elementy skradankowe i bawiło się dosyć otwartą strukturą plansz, a nawet dorzucało proste i urozmaicające rozgrywkę zagadki środowiskowe. Tainted Grail zaskakiwało naprawdę dobrą, poruszającą historią, w której angażowaliśmy się w losy postaci i odkrywanie przeszłości króla Artura.


