- Rok 2020 wszystko zmienił - branża gier już nie będzie taka sama
- Papierowe premiery to już norma
- Boom growy
- Ceny gier poszły w górę
Papierowe premiery to już norma
Tym razem zjawisko niezwiązane bezpośrednio z Covidem-19, gdyż jest ono kontynuacją zauważalnej od jakiegoś czasu tendencji... choć pandemia i przejście wielu firm na pracę zdalną miały niebagatelny wpływ na jego spotęgowanie. Rok 2020 stanowi punkt, w którym już ostatecznie możemy uznać, że coś takiego jak „data premiery” stało się w segmencie wysokobudżetowym w zasadzie czymś umownym – i to z więcej niż jednego powodu.
Po pierwsze, wiele dużych gier nawet nie ma już jednej daty premiery. Jak wskazywaliśmy dwa lata temu, popularne stało się udzielanie wcześniejszego dostępu do danego tytułu nabywcom edycji specjalnych czy posiadaczom określonych abonamentów. Płacąc więcej, można zagrać kilka dni wcześniej. O pozycjach faktycznie debiutujących miesiące albo nawet lata przed „właściwą” premierą w formie wczesnego dostępu nie wspominając.
Po drugie, coraz rzadziej w dniu premiery otrzymujemy pełną grę. The Last of Us: Part II dostało długo po swym debiucie nowy poziom trudności i tryb permadeath, Ghost of Tsushima niedawno zaktualizowano o bonusowy moduł multiplayer, dodatkową zawartość zaczyna otrzymywać też chociażby Assassin’s Creed: Valhalla. Częstym zwyczajem jest także dorzucanie do świeżych tytułów już po premierze trybów Nowa Gra Plus oraz Photo Mode. Dość łatwo dopatrzyć się w tych darmowych dodatkach uzupełniania gier o zawartość, która miała być w nich od początku, ale nie udało się z nią zdążyć na czas.
Po trzecie zaś, mamy oczywiście bugi. Assassin’s Creed: Valhalla, Watch Dogs: Legion, Cyberpunk 2077 i SnowRunner to tylko kilka przykładów dużych tegorocznych produkcji, których stan techniczny w dniu debiutu był na tyle nieciekawy, że każdy, kto postanowił odłożyć zagranie w nie o kilka miesięcy, podjął bardzo słuszną decyzję.
Opóźnienia
Praca zdalna wymaga dużej samodyscypliny oraz doskonałej organizacji czasu – nie każdy się do niej nadaje, a i osoby preferujące ten styl zatrudnienia często potrzebują wielu miesięcy, by w pełni przyzwyczaić się do takiej formy wykonywania zawodu oraz znaleźć balans między o wiele silniej splatającym się ze sobą życiem prywatnym i zawodowym. Kiedy więc dość niespodziewanie całe kilkudziesięcio- albo i kilkusetosobowe firmy zostają zmuszone do przejścia na taki model funkcjonowania, można spodziewać się, że minie sporo czasu, zanim uda im się choćby zbliżyć do poprzedniej efektywności pracy.
Całkowita reorganizacja sposobu pracy gamedevu zaowocowała nawet większą niż zazwyczaj serią opóźnień premier dużych tytułów. Dłużej poczekamy m.in. na Far Crya 6, Rainbow Six: Quarantine, remake Prince of Persia: Piasków Czasu, Gamedeca, next-genową wersję Control, Halo: Infinite, CrossfireX, Deathloopa, No More Heroes III, Outriders i Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2. Przypadek konsolowych wersji Cyberpunka 2077 bardzo, ale to bardzo dobitnie pokazał, że czasem naprawdę warto poczekać trochę dłużej.
